Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
PolskieRadio24.pl
Agnieszka Kamińska 05.12.2020

Piłka w grze. W. Jakóbik: uwaga na determinację Kremla, przez NS2 chce uzależnić Niemcy, region i całą UE na dekady

Po tym, gdy w Stanach Zjednoczonych została uzgodniona ostateczna wersja sankcji, warto pamiętać, że mimo wszystko Kreml nie składa broni – ostrzega Wojciech Jakóbik, redaktor naczelny BiznesAlert.pl w rozmowie z portalem PolskieRadio24.pl.  W sankcjach znalazł się "topór" na NS2. – Zostały tam wpisane firmy ubezpieczające i certyfikujące NS2. To kolejna porażka Rosjan, którzy początkowo przekonywali, że w ogóle nie będzie tych sankcji – mówi analityk, ale zaznacza jednocześnie, że Kreml walczy w swoim pojęciu o dekady wpływów w Europie i nie podda się łatwo. Analityk przypomina, że część analityków wymienia tzw. "fundusz klimatyczny" w Meklemburgii – jako potencjalny sposób na ominięcie sankcji.

CZYTAJ TAKŻE
08813308 (1).jpg
Wnioski po Górskim Karabachu. Ekspert: Putin może wykorzystać okres przejściowy w USA, czas zwiększyć sankcje dla Mińska

 - Rosjanie nie ustaną w wysiłkach na rzecz skonstruowania NS2 – ostrzega w rozmowie z portalem PolskieRadio24.pl Wojciech Jakóbik, redaktor naczelny BiznesAlert.pl, zaznaczając, że NS2 to dla Rosji szansa określonych wpływów w regionie, w Niemczech, w Europie.

- Chcą wciągnąć Niemców w dalsze relacje gazowe z Rosją, tak je uwikłać biznesowo, żeby utrzymywać wpływ polityczny w Europie Środkowo-Wschodniej i także na same Niemcy – zaznacza redaktor naczelny portalu BiznesAlert.pl

NS2, jak przestrzega Wojciech Jakóbik, potencjalnie może włączyć Kreml w projekty klimatyczne Europy, tak chciałaby Moskwa.

- Nord Stream 2 jest projektowany na 50 lat, ma dostarczać gaz, ale w przyszłości może dostarczać także wodór i w ten sposób napędzać transformację energetyczną Niemiec, a może i szerzej, Europy, jeżeli tylko ta na to pozwoli. Dlatego Rosjanie pomimo przeciwności prą naprzód, a ich kolaboranci w Europie, tacy jak niektóre firmy niemieckie, ich wspierają – zaznacza nasz rozmówca.

Czytaj także:

Topór nad NS2 zawisł

Projekt NS2 zatrzymała poprzednia edycja amerykańskich sankcji – nałożonych na statki budujące gazociąg na głębokości powyżej 30 stóp. Międzynarodowa firma Allseas opuściła w efekcie plac budowy na odcinku duńskim (liczącym około 130 km), a Rosja do tej pory nie potrafiła ich zastąpić.

Obecnie szykuje się kolejna odsłona sankcji, mają być uchwalone jako kolejna wersja ustawy PEESA w ramach ustawy o budżecie Pentagonu (NDAA) do końca roku. Obie partie Kongresu ustaliły w tych dniach wspólny tekst ustawy o budżecie obronnym (NDAA), w którą wpisane są sankcje.

Komentując uzgodniony w projekcie kształt tych sankcji, Wojciech Jakóbik podkreśla, że są  w nich zawarte te kluczowe zapisy – te, które mogą uśmiercić NS2.

To znowu, jak dodaje, to porażka Kremla, bo ten utrzymywał, że kolejnej odsłony sankcji w ogóle nie będzie.

- W ostatecznym projekcie poszerzenia tych sankcji w USA znalazły się zapisy o firmach ubezpieczających i certyfikujących ten projekt, a oznacza to, że firmy które ubezpieczają proces budowy albo pracy gazociągu, nie będą tego chciały zrobić z obawy przed sankcjami USA – podkreśla.

Do tego, jak zaznacza Wojciech Jakóbik, do wczesnej wiosny z powodu sztormów na Bałtyku nie będzie można rozpocząć budowy na duńskim odcinku.

Czarne chmury nad Gazpromem

Strategicznie Kreml i jego polityka uwikłania w gazowe relacje z państw Europy wydaje się przegrana – niemniej jednak – zauważa jednocześnie analityk , ale ostrzega, że obecnie Kreml będzie walczył do końca.

- NS2 poniósł już spektakularną porażkę, bo budowa gazociągu stoi od roku (…) Plan A Kremla wobec projektu NS2 spalił na panewce. Natomiast Rosjanie mają plany B, C, D i kolejne. Reagują w zależności od sytuacji. Będą używać NS2 do realizacji celów polityki zagranicznej i bezpieczeństwa, bo nie jest to przedsięwzięcie ekonomiczne, ale narzędzie wrogiej nam polityki Kremla. A zatem ta gra się nie skończy, mogą się pojawiać dramatyczne zwroty akcji – podkreśla Wojciech Jakóbik.

Tajemniczy fundusz klimatyczny

Ekspert zwraca uwagę w tym kontekście na plany stworzenia tzw. funduszu klimatycznego landu Meklemburgii – Pomorza Przedniego, dodając, że niemiecka prasa ostrzega, iż może zostać utworzony właśnie w celu obejścia sankcji USA.

Symbolicznym wyrazem determinacji Moskwy są zapowiedzi NS2, że zamierza dobudować 2,7 km gazociągu w płytkich wodach niemieckich, określając to jako wznowienie budowy. Tak naprawdę, jak przypomina Wojciech Jakóbik, jednak liczy się głównie głębszy odcinek duński – tam budowa stoi już od roku, po tym gdy specjalistyczne firmy zdecydowały o wycofaniu się z placu budowy z powodu sankcji amerykańskich.

Więcej o rozgrywkach wokół NS2  - w rozmowie.

Więcej w rozmowie.

PolskieRadio24.pl: Nord Stream 2 straszy wciąż, że dokończy już budowę gazociągu – ale na razie konkretne zapowiedzi dotyczą  3 km na wodach niemieckich, nie kluczowego odcinka duńskiego (ok. 130 km). Tymczasem sankcje USA, przygotowywane w Kongresie, jak się przypuszcza, mogą ten projekt ostatecznie pogrzebać. Poznaliśmy właśnie projekt tych sankcji, po uzgodnieniu w Kongresie wspólnego projektu budżetu Pentagonu, czy to już oznacza przełom w rozgrywce?

Wojciech Jakóbik, redaktor naczelny BiznesAlert.pl: Projekt Nord Stream 2 nie powstał – chociaż wedle pierwotnych założeń miał już teraz, gdy rozmawiamy, tłoczyć gaz do Europy Środkowo-Wschodniej przez Niemcy z pominięciem Ukrainy. A zatem plan rosyjski już się nie udał. Rosjanie musieli dojść do porozumienia z Ukraińcami ws. tymczasowych warunkach dostaw gazu przez ich terytorium, zagwarantowali minimalny poziom tych dostaw na 4 lata.

Podstawowy plan Rosjan, jak widzimy, już się nie powiódł – ale jednak Rosjanie nie ustaną w wysiłkach na rzecz skonstruowania NS2.

Jakie są tego powody? Po pierwsze, Rosjanie nie chcą uszczerbku na wizerunku w wyniku porażki ich flagowego projektu, hołubionego w mediach.

A po drugie Rosjanie chcą wciągnąć Niemców w dalsze relacje gazowe z Moskwą, tak je w nie uwikłać, żeby utrzymywać wpływ polityczny w Europie Środkowo-Wschodniej i także na same Niemcy.

Projekt Nord Stream 2 jest projektowany na 50 lat, ma dostarczać gaz, ale w przyszłości może dostarczać także wodór i w ten sposób napędzać transformację energetyczną Niemiec, a może i szerzej, całej Europy, jeżeli tylko Europa na to pozwoli.

Dlatego Rosjanie pomimo przeciwności prąd naprzód, a ich kolaboranci w Europie, tacy jak niektóre firmy niemieckie, wspierają ich w tym.

Zaś sankcje amerykańskie mogą potencjalnie uniemożliwić ukończenie budowy lub uruchomienie i pracę NS2, ponieważ w ostatecznym projekcie poszerzenia tych sankcji znalazły się zapisy o firmach ubezpieczających i certyfikujących NS2. A oznacza to, że firmy, które ubezpieczają proces budowy albo prace gazociągu, nie będą tego chciały zrobić z obawy przed amerykańskimi sankcjami. Niektórzy zastanawiają się, czy wówczas znajdzie się jakiś rosyjski odpowiednik - niekoniecznie będzie jednak uznany.

A bez ubezpieczenia statków i innego sprzętu nie będzie można budować gazociągu I nie będzie można rozpocząć jego prac bez ubezpieczenia samej magistrali.

Czyli to może położyć krzyżyk na Nord Streamie 2.

Warto dodać, że wspomniana w projekcie sankcji certyfikacja to proces zatwierdzania infrastruktury i różnych komponentów wykorzystywanych przy jej budowie.

I znowu, jeżeli nie uda się certyfikować statków, to nie będą mogły budować NS2 na wodach duńskich.

Jeżeli nie będzie można certyfikować gazociągu, to nawet jak powstanie, nie będzie mógł tłoczyć gazu.

Czyli pętla się zaciska.

Nowy projekt sankcji amerykańskich uwzględnia możliwość wyłączenia lub zwolnienia z sankcji różnych podmiotów - chodzi o agencje rządowe, instytucje ponadnarodowe, na przykład instytucje unijne.

Można sobie wyobrazić, że takie wyłączenie objęłoby na przykład instytucję nierządową, która zostałaby wykorzystana do tego, żeby osłonić NS2 przed sankcjami. Jednak Amerykanie musieliby tego chcieć, a warto pamiętać, że zapisy o możliwości zwolnienia mogły się pojawić w projekcie poszerzenia sankcji ze zwykłej ostrożności procesowej i nie świadczą o tym, że zostaną automatycznie wykorzystane.

Niemiecki dziennik ”Bild” ostrzega, że land Meklemburgii-Pomorza Przedniego szykuje fundusz klimatyczny, który mógłby zostać wykorzystany do tego, żeby użyć furtki w sankcjach amerykańskich. Jeżeli ona się tam rzeczywiście znajdzie, to fundusz miałby zostać pośrednikiem, wziąć na siebie ryzyko sankcji i nie zostałby objęty sankcjami, a firmy europejskie mogły dalej współpracować z Gazpromem i dokończyć NS2. To jednak nie jest rozstrzygnięte.

Natomiast sankcje wobec firm certyfikujących i ubezpieczających NS2 już są wpisane do tego projektu.

I to kolejna porażka Rosjan – przekonywali, że w ogóle nie będzie tych sankcji. Niezależnie od tego, kto będzie teraz prezydentem Stanów Zjednoczonych, czy sankcje zostaną wdrożone za prezydenta Donalda Trumpa, czy już po nim, będą  uderzały w NS2. Natomiast jego architekci wciąż liczą na to, że metodą faktów dokonanych osiągną kolejne cele. Sam odcinek niemiecki o długości niecałych 3 km nie jest tutaj najważniejszy, najistotniejszy jest odcinek jest na wodach duńskich. To w odniesieniu do niego mają zostać nałożone sankcje na podmioty, które chcą dokończyć gazociąg na głębszych wodach.

Tu pojawia się kolejna przeszkoda. To sztormy na Bałtyku, które potrwają do wczesnej wiosny  - nawet jeżeli Rosjanie nie będą się bali sankcji amerykańskich, to nie mogą zacząć skomplikowanych prac technicznych na Bałtyku, do czasu aż morze się nie uspokoi.

Piłka jest w grze.

Ważna jest motywacja Kremla – o której pan wspomniał. Mają wiele do wygrania, dlatego uparcie kilometr po kilometrze próbują dobudować gazociąg – bo jak pan wspomniał, uwikłanie Niemiec w ten projekt, to byłoby nowe otwarcie w ich wojnie o wpływy.

Niemcy starają się zrobić w obronie NS2 tyle, ile mogą, jednocześnie udając, że jest to przedsięwzięcie czysto biznesowe. Znajduje się jednak ono pod parasolem ochronnym rządu niemieckiego, nie tylko firm niemieckich.

Świadczą o tym intensywne kontakty dyplomacji niemieckiej i rosyjskiej w sprawie NS2. Widoczna jest koordynacja wspólnej polityki energetycznej – na przekór wspólnej polityce energetycznej Unii Europejskiej.

W ten sposób i na kilka innych Niemcy rozsadzają jedność Unii Europejskiej, działając na niekorzyść wspólnoty UE, na korzyść sił antyeuropejskich, które pokazują NS2, jako przykład hipokryzji w Unii Europejskiej.

Komisja Europejska też może rozłożyć tylko ręce. Mamy tu dramat europejski, na którym korzysta tylko Władimir Putin.

Ten dylemat może jednak rozwiązać transatlantycki partner.

Amerykanie od kilkudziesięciu lat prowadzą politykę ograniczenia wpływów rosyjskich w Europie Środkowo-Wschodniej zgodnie z ich polityką zagraniczną i bezpieczeństwa, a także całkowicie zbieżne z naszymi interesami bezpieczeństwa Dlatego współpraca Amerykanów z krajami takimi jak Polska, ale też innymi, jak Rumunia, kraje bałtyckie, daje nadzieję na to, że uda się przełamać ten szkodliwy wpływ rosyjski, wynikający właśnie z uwikłania biznesu europejskiego w relacje z Rosjanami, które kończą się rosnącymi wpływami Kremla na kontynencie.

Bardzo ważne, by nie zapomnieć, jak pan zauważył, że piłka jest w grze, trwa lobbing wokół sankcji i NS2. Ale jest i jasny scenariusz – skoro, jak pan zaznaczył, to cios dla Kremla, że w projekcie sankcji USA są firmy certyfikujące i klasyfikujące. To może oznaczać pogrzeb tego projektu. A poza tym do marca zaś sztormy nie pozwolą na wznowienie budowy na kluczowym odcinku. Owszem lobbing jest potężny, chce odwrócić bieg zdarzeń – ale wydaje się, że rozwój sytuacji generalnie wygląda pozytywnie w optyce przeciwników NS2.

Plan A Kremla wobec projektu NS2 spalił na panewce. Miał służyć do ominięcia Ukrainy, ale się nie udało. Rosjanie musieli podpisać porozumienie tymczasowe o warunkach przesyłu przez ten kraj aż do 2024 roku właśnie przez opóźnienie Nord Stream 2. Natomiast Rosjanie mają plany B, C, D i kolejne. Działają w zależności od sytuacji. Będą używać NS2 do realizacji celów polityki zagranicznej i bezpieczeństwa, bo nie jest to przedsięwzięcie ekonomiczne, ale narzędzie wrogiej nam polityki Kremla.

A zatem ta gra się nie skończy, mogą się pojawiać dramatyczne zwroty akcji.

Trzeba jednak podkreślić, że jesteśmy już w innym miejscu niż jeszcze kilka lat temu. Po pierwsze, Europa jest mniej zależna od gazu rosyjskiego - Polska także. Warszawa nie może być już szantażowana dostawami gazu rosyjskiego, a po 2022 roku być może całkowicie je porzuci. Amerykanie połączeni w ponadpartyjnym konsensusie wspierają niezależność naszej części świata.

Ceny surowców spadają, wybór dostawców jest coraz większy. A zatem czasy dinozaurów, takich jak Gazprom, naprawdę się kończą.

Tylko zła wola albo głupota może doprowadzić do tego, aby odwrócić ten trend zgodnie z celami Kremla, zgodnie z wolą Władimira Putina, który tylko na to czeka.

A tymczasem, jak pan zauważył, Kreml stara się wykorzystać nawet budowę NS2 do różnych celów, też pobocznych.  Sieją niezgodę w UE, dezinformują.

Rosjanie wywołują wielki chaos, obserwują konsekwencje i wykorzystują je do swoich celów.  Dostępnymi środkami okładają przeciwnika, licząc na to, że uzyskają pozytywny rezultat. Tak jest w polityce zagranicznej, ale też w sprawie NS2, poprzez który chcą uzyskać oczekiwane rezultaty.

Strategicznie Rosjanie są jednak na przegranej pozycji, ponieważ technologia, zmiany na rynku, polityka europejska i transatlantycka działają na niekorzyść ich państwa, uzależnionego wciąż od eksportu węglowodorów, nieinnowacyjnego, z licznymi problemami ekonomicznymi i społecznymi, na które Moskwa nie ma strategicznej odpowiedzi.

Moskwa szuka rozwiązań taktycznych, przyjmuje pozę oblężonej twierdzy, ale reżim na Kremlu powoli traci narzędzia działania. Strategicznie, w długiej perspektywie jest na przegranej pozycji, o ile nie przekona nas, żebyśmy sobie sami zaszkodzili, na przykład z użyciem Nord Stream 2.

***

Rozmawiała Agnieszka Marcela Kamińska, PolskieRadio24.pl

Infografika PAP Infografika PAP