Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
polskieradio.pl
Szymon Gebert 17.03.2011

Waszyngton zmienia zdanie. Będzie interwencja w Libii?

Świadomość, że w Nowym Jorku dyplomaci ONZ mogą przegłosować interwencję sprawia, że Kaddafi zapewne zechce zdławić rebelię jeszcze teraz. Możemy zatem być świadkiem równie dobrze upadku powstania, jak i początku interwencji Zachodu.
F-16 w bazie amerykańskich sił powietrznych Aviano we WłoszechF-16 w bazie amerykańskich sił powietrznych Aviano we WłoszechFot. aviano.af.mil

Rozmawiając wczoraj z reporterami w Kairze Hillary Clinton, amerykańska sekretarz stanu, zapowiedziała że najpóźniej dziś Rada Bezpieczeństwa zagłosuje w sprawie rezolucji dotyczącej Libii. Jak pisze dzisiejszy "New York Times" groźba upadku powstania i masakry cywilów w jego stolicy Bengazi sprawiła, że Waszyngton po raz pierwszy opowiedział się za interwencją.

Sytuacja jednak jest dramatyczna - wojska Kaddafiego opanowały już niemal cały kraj, bronią się jeszcze Misrata na Zachodzie i na wschodzie Adżdabija - ostatni bastion na drodze do Bengazi, stolicy powstania. Według zapewnień reżimu Misrata upadnie do jutra, a oblężenie Bengazi rozpocznie się jeszcze dziś. Dlatego Rada Bezpieczeństwa - jeśli zadecyduje o pomocy libijskim powstańcom - nie wprowadzi z pewnością debatowanej od tygodni strefy zakazu lotów, na którą jest już za późno, a rozwiązanie o wiele bardziej agresywne - być może nawet naloty na stanowiska artylerii i dywizje czołgów na wschodzie Libii. Wojskowi analitycy rysują szereg możliwych scenariuszy: od uzbrojenie powstańców w lepszą broń i informacje wywiadowcze, przez ostrzał pozycji artyleryjskich z okrętów, aż do silnej operacji powietrznej. Zanim ruszy jakakolwiek operacja państwa zaangażowane muszą jednak jasno określić jej cel: czy jest nim obronienie Bengazi przed rzezią, czy umożliwienie powstańcom ostatecznego zwycięstwa i obalenie ponad czterdziestoletniego reżimu Kaddafiego?

Państwa Arabskie jednym głosem: pomóc powstaniu

Obawiający się zaangażowania w kolejnym kraju arabskim Biały Dom naciska na konieczność stworzenia w tym celu koalicji międzynarodowej, z udziałem państw arabskich. Jest to całkiem realny scenariusz, bo - znowu posiłkując się wypowiedzią Clinton - "momentem zwrotnym było sobotnie oświadczenie Ligi Arabskiej". Amerykańska sekretarz stanu słusznie podkreśliła unikatowość sytuacji w której "Liga Arabska poprosiła Radę Bezpieczeństwa o działanie przeciw jednemu ze swoich członków". W sobotę LA wspólnie zaapelowała o pomoc dla powstańców walczących od 17 lutego z reżimem Muammara Kaddafiego. Jeszcze wcześniej Organizacja Konferencji Islamskiej, która zrzesza 55 państw islamskich, wystosowała podobny apel.

Determinacja Stanów Zjednoczonych w niedopuszczeniu do masakry w Bengazi - z którego ewakuowali się już pracownicy Lekarzy bez Granic i Czerwonego Krzyża - zmusi prawdopodobnie do zmiany stanowiska także Rosję i Chiny, do tej pory ostro sprzeciwiające się jakimkolwiek działaniom w Libii. Zmiana stanowiska przez Waszyngton zadziała jednak zapewne mobilizująco także na Trypolis. Świadom tego, że niedługo może mieć przeciwko sobie już nie tylko niedobitki powstania, ale też samoloty państw NATO Kaddafi może rzucić wszystkie swoje siły celem zdławienia rebelii zanim Zachód zdąży zareagować. Wyścig z czasem toczą więc obie strony. Francuski prezydent Nicolas Sarkozy zaapelował w liście do państw członkowskich Rady Bezpieczeństwa o natychmiastowe przyjęcie rezolucji zaproponowanej przez Liban przed kilkoma dniami. - To mogą być ostatnie dni, lub nawet godziny, aby odebrać Kaddafiemu zwycięstwo - napisał.

Pełne spektrum możliwości taktycznych

Jeśli w Radzie Bezpieczeństwa będzie wola polityczna, aby wystąpić przeciw Kaddafiemu, będzie to wymagało stworzenia na gorąco rezolucji innej, niż ta libańska. Nie wiadomo co osiągnęła w Kairze wracająca już teraz do Nowego Jorku Clinton, nie wliczając jednak sił państw arabskich ewentualna interwencja oparłaby się zapewne na brytyjskich bazach: lotniczej na Cyprze i morskiej na Gibraltarze, amerykańskiej we włoskim Aviano, oraz lotnictwie francuskim. Chęć udziału w operacji wojskowej oficjalnie wyraziło do tej pory jedno państwo - Holandia zadeklarowała gotowość wysłania swoich F-16 do ataku na siły rządowe w Libii.

Czytaj więcej w serwisie specjalnym Raport Arabia

sg