Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
Jedynka
Andrzej Gralewski 16.06.2011

Jesteśmy bogatsi, czy biedniejsi?

Okazuje się, że obecna wysoka inflacja, która doszła do 5 procent nie jest zmartwieniem dla wszystkich. Dzięki niej rosną wpływy do państwowej kasy.
Jesteśmy bogatsi, czy biedniejsi?fot. SXC

Wysoka inflacja to utrapienie wszystkich konsumentów. Rosną ceny i więcej trzeba wydać na zakupy. - Nakorzystniejsza sytuacja dla konsumentów jest wtedy, kiedy inflacja jest powyżej zera, ale nie jest za wysoka - tłumaczy ekonomista Banku Zachodniego WBK Piotr Bielski. W krótkim okresie wysoka inflacja powoduje, że rosną koszty utrzymania, zwłaszcza osób najmniej zarabiających. Ale w dłuższym czasie rośnie presja płacowa i może to spowodować zahamowanie wzrostu gospodarczego. Podobnie jak to, że zmieniające się często ceny powstrzymują ludzi od zakupów.

- Inflacja rzeczywiście sprzyja budżetowi, bo spodziewane są wyższe wpływy - przyznaje Elzbieta Glapiak z Rzeczpospolitej. Przede wszystkim z podatków pośrednich, czyli VAT-u i akcyzy. Po pięciu miesiącach tego roku deficyt jest już o 6 miliardów złotych niższy od przewidywanego. A to nie wszystko, bo NBP wypracował również większy zysk i szacuje się, że wpłaci do budżetu kolejne 6 miliardów. Szykuje się ponadto sprzedaż Polkomtela, więc z opłat i podatków wpłynie dalsze 3 miliardy.

Ale ekonomiści ostrzegają, że osłabnie popyt, który do tej pory był kołem zamachowym polskiej gospodarki. Ludzie ograniczają zakupy. Elżbieta Glapiak ma nadzieję, że do końca roku inflacja spadnie do 3 procent. Bo wiele czynników, które doprowadziły do jej wzrostu leży poza granicami Polski. Obserwuje się spadek cen ropy naftowej i nalezy mieć nadzieję, że ten spadek się utrzyma. Powinny również zadziałać decyzje Rady Polityki Pieniężnej, która podwyższyła stopy procentowe. W zgodnej opinii ekspertów, w tym roku RPP jeszcze
podniesie stopy procentowe, choć raczej nie na najblizszym posiedzeniu w lipcu.

Isnieje niebezpieczeństwo, że wysoka inflacja i wysokie stopy procentowe wyhamują wzrost
gospodarczy, z czego jesteśmy tacy dumni. Bo firmy nie będą tak chętnie zaciągały kredytów i
inwestowały. A inwestycji nie ma na takim poziomie, jakiego byśmy sobie życzyli. Więc czeka nas
zaciskanie budżetowego pasa.

Redaktor Glapiak podkreśla, że zarówno premier, jak i minister finansów zachęcają kolegów z rządu, żeby nie wydawali pieniędzy lekką ręką. Bo np. Trybunał Konstytucyjny uznał za niezgodną z konstytucja ustawę przewidująca zwolnienie 10 proc. pracowników państwowych urzędów. A oszczędności z tego tytułu w wysokości 500 milionów zł już zapisano w
budżecie. Więc teraz tych pieniędzy trzeba będzie poszukać gdzieś indziej.