Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
Jedynka
Maja Bobrowska 21.12.2011

Nowy program dla młodych bez własnego M.

Zamiast "Rodziny na swoim" - ulga podatkowa i możliwość wynajmowania mieszkania, które po spłaceniu przekształci się w naszą własność.

Od początku roku 2013 zamiast programu „Rodzina na swoim” i dopłat do kredytu rząd zamierza wprowadzić nową ulgę mieszkaniową. Jak ona ma wyglądać, jakich mieszkań dotyczyć, kto będzie mógł z niej skorzystać?

– Program, na który chcemy przeznaczyć środki z budżetu państwa, ma polegać na objęciu w najem, a docelowo na dojściu do prawa własności lokalu mieszkalnego o powierzchni użytkowej – dla singli do 50 metrów kwadratowych, dla rodzin – do 75 metrów – mówi radiowej Jedynce ("Gospodarczy Temat Dnia") Piotr Styczeń, wiceminister Transportu, Budownictwa i Gospodarki Morskiej. – Uczestnicy tego programu prawdopodobnie (trwają jeszcze dyskusje z Ministerstwem Finansów) mogliby skorzystać z ulgi podatkowej, liczonej od wartości wniesionych środków na pokrycie części kosztów budowy lokalu. Na dzień dzisiejszy stawka podstawowa wynosiłaby 19 procent. Bazą do wyliczenia kwoty zwrotu byłaby rzeczywista wielkość wniesionych środków przez najemcę, nie większa niż 50 procent całkowitych kosztów budowy lokalu.

Osoby wpłacające pieniądze na wkład własny robiłyby to w ramach tzw. społecznych grup mieszkaniowych, choć, jak mówi Piotr Styczeń, społeczne grupy mieszkaniowe to na razie określenie robocze. – Oznacza ono grupę osób, w ramach jednej nieruchomości, jednego lub kilku budynków, dla której to grupy, inwestor – TBS, spółdzielnia mieszkaniowa, deweloper (i być może także gmina), ma propozycję zawarcia umowy najmu oraz zaproszenie do pokrycia pewnej indywidualnie negocjowanej części wartości mieszkania, nie większej niż pięćdziesiąt procent kosztów budowy lokalu. Później, przez realizację umowy najmu i spłatę pozostałej części kosztów, na przykład kredytu zaciągniętego przez inwestora, dochodzi do przekształcenia prawa najmu w prawo własności. Przyrzeczenie dojścia do prawa własności będzie zawarte w formie notarialnej - dodaje wiceminister.

„Społeczne grupy mieszkaniowe” mogliby tworzyć także deweloperzy. Część z mieszkań dostępnych obecnie na rynku, które z różnych powodów nie mogą znaleźć nabywców, można by zaproponować tym, którzy z różnych powodów nie mogą zaciągnąć kredytów – dodaje Styczeń.

Zawrzeć umowę najmu w ramach nowego programu będą mogły osoby, które nie ukończyły 35 roku życia i nie mają mieszkania, czyli w dniu podpisania umowy najmu nie posiadają tytułu prawnego do żadnego mieszkania. Ale chętni do wzięcia udziału w programie powinni zacząć od wizyty w banku i sprawdzenia, czy na pewno nie stać ich na kredyt mieszkaniowy. – Spodziewamy się, że osoby, które skorzystają z nowego programu, albo planują w przyszłości osiągnąć zdolność kredytową i np. spłacą wynajmowany lokal mieszkalny po pięciu latach, albo też nie mając zdolności kredytowej, a posiadając gotówkę na pokrycie części kosztów budowy, zdecydują się przystąpić do społecznej grupy mieszkaniowej, w oczekiwaniu na zmianę swojej sytuacji – np. otrzymanie lepszej pracy czy rozwój rodziny.

Inwestorzy, deweloperzy, osoby kupujące mieszkanie narzekają często na niepewną przyszłość, bo programów wspierających rynek mieszkaniowy w Polsce było już wiele. Zdaniem Stycznia programy sprawdzają się w określonym czasie. – „Rodzina na swoim” sprawdziła się, gdy mieliśmy dużą nadpodaż lokali mieszkalnych na rynku, którą trzeba było zmniejszyć, aby nie wywołać skutków kryzysowych. Obecnie nieco mniejsze państwowe środki chcemy przeznaczyć na likwidowanie barier dostępu do zasobów mieszkaniowych. Mając niewielkie środki własne – np. 20 procent kosztów budowy, już można być obiektem zainteresowania deweloperów, spółdzielni czy TBS-ów i w ten sposób rozpocząć swoją przygodę z mieszkaniem.

Jacek Bielecki, dyrektor generalny Polskiego Związku Firm Deweloperskich uważa jednak, że aby rozruszać rynek mieszkaniowy, konieczne jest inne działanie. – To, czego w Polsce obecnie najbardziej potrzeba, to uruchomienie komercyjnego rynku najmu mieszkań. Trzeba usunąć nadmierną ochronę lokatorów mieszkań wynajmowanych w ramach prowadzonej działalności gospodarczej. To pozwoli funduszom, głównie emerytalnym, zainwestować w budownictwo mieszkaniowe. Absurdem jest to, że dziś w Polsce, aby mieć gdzie mieszkać, trzeba mieć własne mieszkanie. Rynek najmu u nas praktycznie nie istnieje (poza najmem komunalnym, dla specyficznej grupy ludności). Z jednej strony rynek ten jest bardzo mały, a z drugiej - jest to głównie szara strefa, spowodowana przez obowiązujące regulacje.

Pojawia się zatem pytanie, czy zamiast nowego programu nie lepiej było by wspierać prywatny rynek najmu? - Oczywiście, tam gdzie kapitał chce zaproponować produkt najmu na rynku, warto z tego skorzystać, dlatego w programie społecznych grup mieszkaniowych będzie obowiązywał nowy system ochrony praw lokatorów, przyjazny inwestorowi, który uczyni ten najem przyjazny dla obu grup: najemców – docelowo nabywców, ale także i inwestorów.

Rozmawiała Sylwia Zadrożna.