Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
Jedynka
Małgorzata Byrska 29.11.2013

Dlaczego 10 zł za godzinę pracy opłaca się polskim firmom

10 złotych za godzinę pracy – tyle powinna wynosić minimalna stawka, którą proponuje minister Władysław Kosiniak-Kamysz. Tymczasem media informują, że niektóre firmy w naszym kraju oferują za godzinę pracy mniej niż 3 złote.
Dlaczego 10 zł za godzinę pracy opłaca się polskim firmomGlowimages
Posłuchaj
  • Red. Robert Lidke rozmawia o płacy minimalnej z profesorem Stefanem Krajewskim z Wydziału Ekonomiczno-Socjologicznego na Uniwersytecie Łódzkim.
Czytaj także

Po raz pierwszy płace minimalną wprowadzono ją w Nowej Zelandii w 1894 roku, a więc prawie 120 lat temu. W Polsce też ją mamy, czy wobec tego potrzebna jest minimalna stawka za godzinę pracy.

– Myślę, że jest potrzebna. Ta płaca minimalna, 1600 zł, a jeszcze będzie podniesiona, to nie jest dużo, ale nie jest też mało. Można powiedzieć, że zbliżamy się do tego, czego oczekuje od nas Unia Europejska, a oczekuje od wszystkich państw unijnych, że to będzie 50 proc. przeciętnego wynagrodzenia – ocenia profesor Stefan Krajewski  z Wydziału Ekonomiczno-Socjologicznego na Uniwersytecie Łódzkim.

Polska na podium

Gdy popatrzymy na inne kraje europejskie, te które były w obozie socjalistycznym, to przed nami jest tylko Słowenia. – To oczywiście zależy od tego jak liczyć, siłą nabywczą czy formalnie. Jeśli formalnie, to Słowenia ma dwa razy większą płacę minimalną, natomiast jeśli siłą nabywczą – to o 40 proc. większą. Natomiast inne kraje postsocjalistyczne mają niższą, ale mają wyższe tempo wzrostu płacy minimalnej, czyli gonią  nas, i za parę lat będą miały taką jak my albo i wyższą – wyjaśnia prof. Stefan Krajewski.

Pracodawcy: przetargi natychmiast do poprawki

Płaca minimalna funkcjonuje  już 120 lat. Ale wygląda na to, że w naszym kraju mamy duży problem z przestrzeganiem prawa… przez instytucje państwowe. Okazuje się, że kryterium najniższej ceny w publicznych przetargach powoduje, że przetargi te wygrywają  firmy, które płacą pracownikom mniej niż wynosi płaca minimalna.  – Wprowadzając minimalną stawkę godzinową powinniśmy jednocześnie wprowadzić zmiany w prawie zamówień publicznych, tak aby instytucje publiczne rządowe czy samorządowe nie mogły kupować pracy za mniej niż wynosi płaca minimalna, bo w przeciwnym razie rujnujemy rynek pracy. Uczciwi przedsiębiorcy płacą płacę minimalną,  a nieuczciwi złożą oferty na kwoty znacznie niższe, będą stanowili nieuczciwą konkurencję, i  będą wygrywali przetargi – mówi Jeremi Mordasewicz z Konfederacji Lewiatan.

Pracodawcy nie są więc przeciwni tej minimalnej stawce godzinowej, tylko wskazują na  pewne niebezpieczeństwa i chyba słuszne byłoby, żeby w przetargach publicznych wygrywały firmy, które przestrzegają reguł gry. – Oczywiście, że tak. Problem tych godzinowych płac to jest problem dla tej części osób, które nie są na stałe zatrudnione, bo nie mogą być zatrudnione na stałe poniżej minimalnego wynagrodzenia. Są to osoby na tzw. śmieciowych umowach, gdzie można wynagrodzenia ustalać na poziomie 4 – 5 zł za godzinę, co nie złoży się na 1600 zł miesięcznie. I to jest klęska, niestety. A taka praktyka, że są tak małe wynagrodzenia, psuje rynek, bo firmy dobre, solidne, nie są w stanie przebić się, startując w różnego rodzaju przetargach z hochsztaplerami, bo to są hochsztaplerzy, którzy wszystkich oszukują – uważa  prof. Stefan Krajewski.

Rynek zamówień publicznych to miliardy złotych. Uczestniczą w nim setki firm. Jeśli firmy te płaciłyby pracownikom tyle, ile nakazuje prawo to być może inne firmy też musiałyby podnieść płacę w obawie przed utratą dobrych pracowników, którzy odeszliby do konkurencji.

Czy niskie płace są przewagą konkurencyjną Polski

To jest przewaga, bo daje nam możliwość niskich cen i łatwiejszej sprzedaży, ale to jest przewaga kogoś, kto myśli w perspektywie bardzo krótkiej. – I to jest absurdalne, chyba że przedsiębiorca myśli tak: będę dwa lata, góra trzy i zwijam interes. Bo jeżeli myśli o długiej  działalności – to jest to droga donikąd, ślepy zaułek – tłumaczy Profesor. W tej chwili liczą się firmy, które mają horyzont czasu wielo-, wieloletni i one nastawiają się na zatrudnianie ludzi o bardzo wysokich kwalifikacjach, dobrze im płacą, produkują rzeczy, których inni nie potrafią robić, mają rentę nowości, techniki i mają z tego tytułu duże zyski, tak jest w krajach rozwiniętych, zaawansowanych technicznie. – My możemy się stać z ta polityką,  jaka prowadzimy, krajem peryferyjnym technicznie, technologicznie, dostawcą półproduktów dla tamtych państw – dodaje prof. Stefan Krajewski.

Problem ma już 120 lat

"Najniższa kategoria zwykłych robotników powinna zarabiać co najmniej dwa razy tyle, ile potrzebuje na własne utrzymanie , aby każdy był w stanie wychować dwoje dzieci” – Te słowa Adam Smith napisał w 1778 roku. I dodał, że państwo powinno dawać wykształcenie na poziomie podstawowym wszystkim dzieciom w kraju, tym biednym zwłaszcza, poza tym podstawową opiekę zdrowotną za darmo, żeby było mądre społeczeństwo i dla dobra rozwoju w długim okresie – przypomina prof. Krajewski. A wydawałoby się, że Adam Smith to ikona liberałów. – Ale prawdziwych liberałów, a nie takich „liberałów-  hochsztaplerów” – dodaje Profesor.

Czy minimalna płaca za godzinę psuje rynek

W Niemczech zapowiedziano wprowadzenie płacy minimalnej za godzinę pracy w wysokości 8,5 euro. Te zmiany mają wejść w życie w 2015 roku.  Nie jest to najlepszy pomysł  – zdaniem Aleksandra Łaszka z Forum Obywatelskiego Rozwoju. – Osoby, które są mniej produktywne, czyli  nie są w stanie wyprodukować tyle, ile wynosi równowartość minimalnej płacy, nie zaczną dostawać większej płacy. Pracodawcy nie będą przecież ich dotować. Po prostu stracą pracę. Przykładowo w Niemczech Wschodnich, gdzie produktywność jest cały czas niższa, jest to duży problem. W tej chwili rynek niemiecki jest jednym z najlepszych w Europie, w najlepszej kondycji. Stopa bezrobocia należy do jednej z najniższych, wynosi niewiele ponad 5 proc., i wprowadzenie płacy minimalnej osłabi ten rynek – uważa ekspert FOR.

– Nie zgadzam się – mówi prof. Krajewski. – To nie jest tak, to nie o to chodzi. W Austrii nie ma płacy minimalnej, w Szwecji nie ma płacy minimalnej, w innych krajach skandynawskich. Kto może powiedzieć, że te kraje nie dbają o ludzi, którzy mało zarabiają. Chodzi o to, że oni nie mają pewnej normy ogólnej, tam dba się o ludzi w selektywnych umowach: branżowych, regionalnych, przedsiębiorstw, i ci ludzie nie zarabiają minimum, zarabiają sporo więcej. W Niemczech to jest raczej próba unormowania, żeby wszędzie było jednakowo, i jeszcze coś innego. Żeby np. Polak, który tam pojedzie, był traktowany jak Niemiec i żeby musiał dostać 8,5 euro za godzinę – podkreśla profesor Stefan Krajewski z Wydziału Ekonomiczno-Socjologicznego na Uniwersytecie Łódzkim.

Płaca minimalna obowiązuje obecnie w 20 krajach, spośród 27 państw Unii Europejskiej.

Robert Lidke

''