Ekspertka przypomniała, że decyzje o obniżce cen gazu zapadły po tym, jak w zeszłym tygodniu prezydenci Rosji, Białorusi i Kazachstanu porozumieli się w sprawie stworzenia kolejnej struktury integracyjnej łączącej te kraje - Euroazjatyckiej Unii Gospodarczej (EUG). - Jeśli cena na gaz odróżniałaby się istotnie (od ceny na wewnętrznym rynku rosyjskim), to wątpliwe, by Łukaszenka podpisał się pod deklaracją o tworzeniu EUG i porozumieniu o tworzeniu Euroazjatyckiej Komisji Gospodarczej - oceniła.
Manionak dodała , że ustępstwa nie były nieoczekiwane, bo przecież wcześniej Putin obiecał Białorusi rabat w cenie na gaz uwzględniający postępy w jej integracji z Rosją.
Białoruś sprzedała Biełtransgaz, czyli Gazprom staje się właścicielem systemu przesyłu gazu na Białorusi - przypomniała Manionak. Dodała, że bezprecedensowa jest sytuacja, kiedy Gazprom będzie w jednym kraju właścicielem dwóch rurociągów - Biełtransgazu i Jamał-Europa.
Jej zdaniem kontrakty na gaz trzeba więc rozpatrywać jako cenę za integrację i realizację szerokiego, ambitnego projektu Putina i jako zapłatę za wzmocnienie wpływu Rosji na terytorium Białorusi. Jest to też aluzja skierowana do Ukrainy, która na razie nie weszła do Unii Celnej tworzonej przez Rosję, Białoruś i Kazachstan.
Także niezależny opozycyjny portal internetowy "Salidarnaść" zauważa, że ustalenia, które zapadły wczoraj w Moskwie, nie są przypadkowe. Rosyjska elita polityczna nie chce bowiem wojny gazowej z Białorusią w trakcie kampanii wyborczej. Ponadto porozumienia gazowe z Białorusią są sygnałem dla Ukrainy. Zdaniem portalu, Rosja pokazuje, jakich ulg jest gotowa udzielić w zamian za kontrolę na sieciami przesyłowymi gazu. Z drugiej strony Moskwa daje też do zrozumienia, że w przyszłości będzie mogła obejść się bez tranzytu gazu przez terytorium Ukrainy.
IAR, PAP, agkm
Informacje o Białorusi: Raport Białoruś