Białoruś: lider opozycji zatrzymany. Za zbieranie podpisów stanie przed sądem

Znanego białoruskiego opozycjonistę Anatola Labiedźkę zatrzymano przed południem. W niedzielę miał uczestniczyć jako jeden z organizatorów w zbiórce podpisów przeciw nowemu podatkowi.

Anatol Labiedźka

Foto: PolskieRadio.pl/Agnieszka Kamińska

Lider Zjednoczonej Partii Obywatelskiej Anatol Labiedźka poinformował na Facebooku, że we wtorek czeka go rozprawa sądowa  w związku z naruszeniem prawa o masowych zgromadzeniach. Chodzi o akcję przeprowadzoną przez niego we wtorek, wspólnie z współprzewodniczącym kampanii "O sprawiedliwe wybory" Wiktarem Karniajenką. Zbierano wtedy podpisy przeciw nowemu podatkowi – bowiem na Białorusi od początku stycznia obowiązuje opłata za dopuszczenie samochodów do ruchu. Kolejna taka akcja była planowana na niedzielę.

Jak opisują niezależne białoruskie media, przez kilka godzin nie było wiadomo, co dzieje się z Labiedźką.  Milicja nie udzielała żadnych informacji, nie było z nim kontaktu. Dopiero po kilku godzinach można było nawiązać kontakt z opozycjonistą. Napisał na swoim profilu na Facebooku, że będzie sądzony z artykułu dotyczącego przeprowadzania masowych zgromadzeń.

Szczegóły zatrzymania

Szczegóły zatrzymania Labiedźka opisał potem w rozmowie z niezależnym portalem Karta 97. Opozycjonista opowiadał, że spędził na posterunku milicji siedem godzin. Mówił, że przed uwolnieniem wywieziono go poza granice Mińska samochodem osobowym, najpierw do Kuropat, skąd zawrócono potem w pobliże miejskiego krematorium. Ostatecznie wysadzono go dość niedaleko od domu.

Polityk relacjonował, że rano niedaleko jego domu zatrzymali go funkcjonariusze w cywilu. Zdążył jednak krzyknąć do przechodzącego mężczyzny, gdzie mieszka i poprosił o zawiadomienie rodziny - a wtedy funkcjonariusze uderzyli go kilka razy w nerki.

svaboda.org/in./agkm

Informacje o Białorusi: Raport Białoruś, serwis portalu PolskieRadio.pl