- Porozumienie, które możemy podpisać, jest pewnym kompromisem. Niestety nie jest to porozumienie, na jakie liczyła Białoruś i o jakim początkowo mówili nasi partnerzy, przede wszystkim Federacja Rosyjska - oświadczył Łukaszenka.
Podkreślił, że pierwotnie była mowa o zniesieniu wszelkich wyjątków i ograniczeń między państwami członkowskimi Eurazjatyckiej Unii Gospodarczej, czyli Rosją, Kazachstanem i Białorusią. Miało w ten sposób powstać de facto jedno państwo z punktu widzenia ekonomii, a zasady funkcjonowania gospodarek trzech państw miały być dokładnie takie same.
- Minął czas. Ktoś tam podliczył. I okazuje się, że nie mogą bez ograniczeń. Niektóre kwestie tworzenia rynków ropy, gazu, lekarstw i innych zostały przeniesione do sfery porozumień dwustronnych - oświadczył Łukaszenka.
Dodał, że Białoruś nie ma istotnych problemów dwustronnych z Kazachstanem, z Rosją natomiast Mińsk chciał się porozumieć w sprawie ropy.
Chodzi przede wszystkim o opłaty celne za eksport produktów naftowych wytwarzanych na Białorusi z rosyjskiej ropy naftowej. W 2013 roku Białoruś przelała Rosji z tego tytułu 3,3 mld dolarów, a w ciągu dwóch pierwszych miesięcy tego roku już 600 mln.
Łukaszenka groził zablokowaniem podpisania umowy o Eurazjatyckiej Unii Gospodarczej, jeśli m.in. nie zostaną zniesione te opłaty. Ostatecznie 9 maja powiadomił, że Białoruś porozumiała się z Rosją co do ich stopniowego znoszenia. - W przyszłym roku mniej więcej połowa (opłat) zostanie na Białorusi i sądzę, że w 2016 r. ustalimy kwestię drugiej części. Około 1,5 mld dol. w przyszłym roku pozostanie w budżecie Białorusi. Mniej więcej tyle samo przelejemy do budżetu Rosji - mówił wtedy.
Łukaszenka podkreślił w środę, że Mińsk porozumiał się z Rosją także co do wielkości dostaw ropy - ustalono, że Białoruś będzie otrzymywać rocznie co najmniej 23 mln ton surowca, "a jeśli trzeba, to i więcej, gdybyśmy na przykład chcieli zbudować nową rafinerię".
Na środowej naradzie przed podpisaniem porozumienia Łukaszenka zaznaczył, że umowy dwustronne są czymś w rodzaju załącznika do porozumienia o Eurazjatyckiej Unii Gospodarczej, i należy "dać naszym partnerom do zrozumienia", że powinny odpowiadać obu stronom.
- Jeśli (umowy dwustronne) nam odpowiadają w 2014 i 2015 r., to dobrze. Pracujemy jako partnerzy. Ale jeśli nie osiągamy porozumienia w latach następnych - być może nie będziemy to już my, tylko ktoś inny, kto zdobędzie władzę na Białorusi - to o jakiej unii gospodarczej mowa? - powiedział.
PAP/agkm
Informacje o Białorusi: Raport Białoruś