Rosja w czasie kryzysu na Ukrainie nasiliła propagandę na terenie postradzieckim. Stąd m.in. Polska i państwa bałtyckie starają się skłonić Unię Europejską do stworzenia ogólnoeuropejskiej telewizji, nadającej po rosyjsku, po to, by posługujący się tym językiem obywatele państw na obszarze b. ZSRR mieli alternatywę wobec rosyjskich mediów państwowych.
Biełsat zorganizował konferencję w tej sprawie po słowach ministra spraw zagranicznych Radosława Sikorskiego podczas sejmowego przemówienia o priorytetach polityki zagranicznej, o potrzebie stworzenia paneuropejskiej telewizji w języku rosyjskim. Stacja Biełsat, która od siedmiu lat nadaje w języku białoruskim z obszaru Polski na łukaszenkowską Białoruś, chciała zabrać głos w dyskusji i podzielić się swoim doświadczeniem. Agnieszka Romaszewska-Guzy powiedziała, że Biełsat zgłasza wolę współpracy przy tym projekcie. Podkreśliła, że przez siedem lat działania "w podziemiu" jej telewizja wypracowała metody zdobywania informacji w państwie niedemokratycznym, gdzie wolne media podlegają represjom.
Agnieszka Romaszewska-Guzy oceniła, że tworzenie tego rodzaju telewizji zajęło by rok - półtora roku, a budżet musiałby wynieść minimum 20 mln euro. Jak zaznaczyła, budżet Biełsatu to około 8 mln euro i jest to co roku za mało o około 0,5 mln euro. Dyrektor Biełsatu podkreśliła, że Polska nie może stworzyć samodzielnie tego rodzaju telewizji, musi to być przedsięwzięcie ogólnoeuropejskie. Zaakcentowała, że nie można czekać na zgodę 28 państw UE w sprawie takiej telewizji, bo ona nie nastąpi nigdy, natomiast należy zbudować koalicję państw wspierających tę inicjatywę. Zaznaczyła, że zjawisko propagandy w Rosji narastało od lat, nie zniknie w najbliższej przyszłości i należało na nie zareagować już dawno.
Paweł Mażejka, dziennikarz Biełsatu, opowiadał, że propaganda rosyjska odnosi duże sukcesy m.in. na Białorusi. Ludzie na Białorusi oglądają rosyjskie media państwowe, prezentujące czarno-biały obraz świata, konsekwentnie powtarzające kłamstwa, np. o faszystach i banderowcach, walczących na Ukrainie i zagrażających Rosjanom. Przekonał się, że ludzie na Białorusi wierzą temu przekazowi, wręcz powtarzają całe frazy, zasłyszane w rosyjskiej telewizji. Niektórzy chcą, by i ich kraj Putin dołączył do Rosji. Zaznaczył, że wielu z nich ogląda rosyjską telewizję od rana do wieczora. Magnesem przyciągającym do niej jest wysoka jakość pozamerytoryczna, w produkcje telewizyjne inwestuje się olbrzymie sumy. Dotyczy to również programów rozrywkowych. – Występ jednej z gwiazd kosztuje tyle co budżet Biełsatu. I widzowie myślą, że życie w Rosji jest takie samo, atrakcyjne, kolorowe. "puszyste" – mówił Mażejka.
Dziennikarz Biełsatu Paweł Mażejka, fot. PolskieRadio.pl
Aleksiej Dzikawicki, szef działu informacji Biełsatu, powiedział, że tworzenie białoruskiej telewizji trwało dość długo. Poszukiwano osób ideowych, nie chciano zatrudniać dawnych twarzy białoruskiej telewizji państwowej. Z tego powodu niemal rok trwały szkolenia, bo nikt z Białorusinów ze środowisk niezależnych nie znał się na rzemiośle telewizyjnym. Obecnie stacja ma sieć 40 korespondentów na Białorusi, ale też w Wilnie, Kijowie, w Moskwie, nadaje niemal trzy godziny dziennie informacji na żywo, a wydania wiadomości zawierają około 90 procent świeżych zdjęć, zrobionych tego samego dnia na Białorusi. Dziennikarze muszą liczyć się z aresztowaniami, konfiskatą sprzętu i materiałów. Muszą pracować bez akredytacji, bo białoruskie władze im jej nie przyznają. Stacja opracowała swoje technologie przekazywania materiałów z Białorusi i pracy na odległość – główna redakcja Biełsatu mieści się bowiem w Warszawie. Zajmuje się również produkcją filmów dokumentalnych – do tej pory stworzono ich aż 103.
Redaktor naczelny portalu PolskieRadio.pl Andrzej Mietkowski przypomniał relacje Jana Nowaka-Jeziorańskiego o powstawaniu Radia Wolna Europa. - Warto zastanowić się, kto ma tworzyć tę telewizję i do kogo kierować swój przekaz. Wolna Europa to było radio, w którym Polacy mówili do Polaków. Tak brzmiała zapowiedź pierwszej audycji w 1952 roku, wielokrotnie powtarzana. Magnesem przyciągającym do radia było nie tylko to, że mówiono tam prawdę, choć to oczywiście ważne, ale to, że przed mikrofonami zasiadali Nowak, Anders, Gombrowicz, Czapski, Tyrmand, Hłasko, Miłosz – zakneblowana część polskiej elity, która nie miała tutaj prawa głosu. Od początku miało to być radio zastępcze, które nadaje do wszystkich – do studentów, chłopów, komunistów, pisarzy – opowiadał Andrzej Mietkowski. Telewizja paneuropejska nie stanie się dla Rosjan atrakcyjna tylko z tego powodu, że nadaje z zewnątrz i jest wolna.
Agnieszka Romaszewska mówiła, że takie medium musi bazować na ludziach z postsowieckich obszarów, których opinie są atrakcyjne dla mieszkańców tych regionów. Zaznaczyła, że nie może być to telewizja propagandowa, np. w odniesieniu do instytucji Unii Europejskiej. - Taka telewizja, której powołanie postulujemy, byłaby rodzajem Wolnej Europy. Różnica polegałaby na tym, że obecnie media powinny w jeszcze większym stopniu bazować na potrzebach krajów, dla których się nadaje (...). W Biełsacie wprowadziliśmy zasadę, że tymi, którzy formułują linię programową, są sami Białorusini. Ale sens ogólny jest taki jak Radia Wolna Europa, czy Radia Swoboda – dostarczenie wolnej informacji, stworzenie wolnej przestrzeni debaty i dyskusji – podkreśliła.Zaznaczyła, że Biełsat powstał jako działanie cywilne, ludzi, którzy nie mieli nic wspólnego ze służbami ani z wojskiem, ”z potrzeby serca”. - To nie są czasy po II wojnie światowej, świat jest teraz inny, wielobiegunowy. W tym sensie koalicja cywilna jest bardziej przydatna niż quasiwojskowa – powiedziała.
Jakub Biernat z portalu internetowego Biełsatu zaznaczył, że ważna jest również umiejętność rozpowszechniania treści i trafiania do czytelników m.in. przez sieć. - W Rosji są specjalne grupy zajmujące się produkowaniem sfałszowanego kontentu internetowego – zaznaczył. Podkreślił, że trzeba umieć skutecznie i szybko przeciwstawić się zalewowi takich treści, celowej dezinformacji.
Agnieszka Romaszewska przestrzegała też, by nie wylewać dziecka z kąpielą, to jest by nie zapominać o telewizjach i mediach działających dla konkretnego kraju, tak jak Biełsat dla Białorusi. Paweł Mażejka z Biełsatu również podkreślał że telewizja Biełsat z punktu widzenia Białorusinów zaspokaja potrzebę alternatywnego widzenia wydarzeń w kraju i na świecie. Przestrzegł twórców tej telewizji przed dwoma błędami. Po pierwsze, nie można uznać, że odbiorcy rosyjskojęzyczni niczym się nie różnią, po drugie nie wolno lekceważyć narodowych języków. – Ignorowanie narodowych języków, w naszym przypadku języka białoruskiego i pracy telewizji Biełsat, dorobku kilku generacji elit narodowych Białorusi byłoby wielkim błędem, który może odpowie na potrzeby dzisiejszego dnia, ale przyniesie złe skutki w przyszłości. To jest nasza historia, część tożsamości – powiedział białoruski dziennikarz.
O potrzebie powstania rosyjskojęzycznej "paneuropejskiej" telewizji mówił minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski w przemówieniu sejmowym o priorytetach polityki zagranicznej. Za powstaniem tego rodzaju medium opowiedziały się wcześniej koncerny medialne z państw bałtyckich. Nadawcy telewizyjni Łotwy, Litwy i Estonii chcą utworzenia nowego, sponsorowanego przez UE, rosyjskojęzycznego kanału, w związku z tym, że w krajach tych mieszka znaczna rosyjskojęzyczna mniejszość.
PolskieRadio.pl/agkm