Białoruscy celnicy rano przeszukali samochód i rzeczy osobiste Andżeliki Borys i Mieczysława Jaśkiewicza - liderów nieuznawanego przez władze w Mińsku Związku Polaków na Białorusi. Nie wiadomo, czego szukali funkcjonariusze białoruskiej straży granicznej.
Andżelika Borys w rozmowie z Informacyjną Agencją Radiową przyznała, że kontrola była bardzo szczegółowa. Celnicy zabrali między innymi ich notesy i inne dokumenty związane z bieżącą działalnością związku.
– Zostaliśmy zatrzymani w drodze do Polski na przejściu granicznym w Bruzgach. Poproszono nas, byśmy odjechali na bok. Samochód odprowadzono do specjalnego pomieszczenia. Poddano nas kontroli osobistej. Po czym poproszono nas, byśmy weszli do innego pomieszczenia, gdzie były szczegółowo kontrolowane nasze rzeczy. Zabrano nam notesy i dokumenty, m.in. związane z bieżącą działalnością związku. Podejrzewam, że te dokumenty były kserowane. Trwało to wszystko ponad trzy godziny – mówiła Andżelika Borys.
Andżelika Borys dodała, że celnicy nie powiedzieli, co jest powodem kontroli, ale- jej zdaniem - nie była ona przypadkowa i miała ona związek ze zbieraniem przez Związek Polaków na Białorusi podpisów w obronie polskich szkół, które mogą stracić swój status, jeśli wejdzie w życie nowelizacja białoruskiego kodeksu edukacyjnego. - Myślę, że jest to związane z tym, że jako Związek Polaków na Białorusi zbieramy podpisy w obronie szkół polskich w Grodnie i Wołkowysku, w związku ze zmianą w ustawodawstwie. Kontaktujemy się z nauczycielami, bywamy w szkołach, aktywnie zajmujemy się sprawą wspierania polskiego szkolnictwa. Nie widzę innego wytłumaczenia takiego zachowania.
Andżelika Borys jeszcze podczas kontroli powiedziała, że zachowanie białoruskich służb granicznych wskazywało na to, iż czekano na nich i cała akcja została przygotowana. - Nie podano powodu zatrzymania, sprawdzono, czy nie mamy żadnych rzeczy zabronionych, pieniędzy też nie mamy. Im chodziło wyłącznie o nasze dokumenty - oznajmiła Borys, która jest przewodniczącą Rady Naczelnej ZPB.
Dodała, że dokumenty wiezione przez działaczy były spisywane i kserowane przez służby. O kserowaniu i sprawdzaniu notatek i dokumentów mówił też prezes Związku Mieczysław Jaśkiewicz.
Jaśkiewicz został wybrany na prezesa ZPB w listopadzie 2012 roku. Od 2005 roku istnieją dwa kierownictwa ZPB; wówczas władze Białorusi nie uznały zjazdu organizacji, na którym wybrano na prezesa Borys, i nakazały przeprowadzenie ponownego zjazdu.
Obecnie Andżelika Borys i Mieczysław Jaśkiewicz są już w Polsce, jadą do Warszawy.
Według rzecznika ZPB Andrzeja Pisalnika można oczekiwać ciągu dalszego tej sprawy, choć być może dopiero za kilka tygodni.
Obawy o fałszywe oskarżenia.
Portal ZPB znadniemna.pl w komentarzu do tej sytuacji pisze, że dokumenty kopiowano pod nieobecność zainteresowanych i prawdopodobnie bez świadków. - "Poprzednie doświadczenia z kontrolą na granicy, dokonywaną wobec działaczy ZPB przez służby graniczną i celną Republiki Białoruś pokazują, iż działacze mogą się spodziewać prowokacji i sformułowania wobec nich fałszywych oskarżeń. Tak oto pod koniec listopada 2006 roku, wracająca z Wilna Andżelika Borys została zatrzymana na przejściu granicznym po stronie białoruskiej i białoruscy funkcjonariusze znaleźli w aucie, którym jechała, foliowy pakiecik z substancją, rzekomo przypominającą narkotyki. Później się okazało, że pakiecik z podejrzaną substancją został najprawdopodobniej podłożony w lusterko samochodu przez nieznanych sprawców. Żadnego oskarżenia wobec Andżeliki Borys wówczas nie sformułowano".
IAR/PAP/znadniemna.pl/agkm
Informacje o Białorusi: Raport Białoruś, serwis portalu PolskieRadio.pl
Prezes ZPB Mieczysław Jaśkiewicz, Włodzimierz Pac, Polskie Radio