Bardzo ważne jest stanowisko Unii Europejskiej względem tego, co się dzieje u nas w Białorusi, zwłaszcza reakcja na represje - mówil Aleś Bialacki portalowi Polskiego Radia. Dzialacz podkreślił, że sankcje, które zostały wprowadzone w związku z naruszeniami praw człowieka po 2010 roku, odegrały pozytywną rolę, bo ograniczyły prześladowania, które wtedy przetaczały się przez białoruskie społeczeństwo.
Obrońca praw człowieka obawia się wzmożenia represji przed jesiennymi wyborami prezydenckimi, m.in. zablokowania dostępu do niezależnych portali internetowych. Władze już teraz wysyłają ostrzeżenia tym mediom, ostatnio otrzymało je m.in. nadające z Polski po białorusku Radio Racja.
Aleś Bialacki jest przekonany, że proeuropejska droga jest przeznaczona Białorusi - z racji historii, położenia, mentalności mieszkańców. Jest pewny, że dążenie do wolności, pragnienie normalnego, godnego życia, zwycięż. Jak mówi, może stać się to szybciej niż ktokolwiek myśli, a sprzyjać może temu aktywna polityka Unii Europejskiej.
Jak pomagać Białorusinom? - Ważne jest złagodzenie reżimu wizowego dla Białorusi (…). Należy również wspierać media, młodzież, rozwijać niezależne kontakty z białoruskim społeczeństwem. Trzeba próbować wzmacniać społeczeństwo, obywateli. A oni powiedzą swoje słowo, kiedy przyjdzie czas - mówił Aleś Bialacki.
Apelował także, by nie ulegać propagandzie władz w Mińsku, że Białoruś jest krajem neutralnym w konflikcie z Ukrainą. Wzywał UE do szybszego reakcji Unii Europejskiej wobec wydarzeń w tym regionie.
Aleś Bialacki jest jednym z najbardziej znanych białoruskich obrońców praw człowieka, przewodniczącym Centrum Obrony Praw Człowieka ”Wiasna”. W listopadzie 2011 roku został skazany na 4,5 roku kolonii karnej. Śledczy białoruscy skazali go z paragrafu o przestępstwach podatkowych, min. na podstawie danych przekazanych z Polski i z Litwy o kontach, na których gromadzono pieniądze dla represjonowanych. Aleś Bialacki w więzieniu przebywał ponad tysiąc dni, został zwolniony w zeszłym roku. "Wiasna" nadal nie dostaje zezwolenia na rejestrację w Białorusi.
***
Zachęcamy do przeczytania I części wywiadu. Druga część wkrótce.
***
PolskieRadio.pl: Jak wygląda sytuacja praw człowieka na Białorusi?
Aleś Bialacki, obrońca praw człowieka: Od czasu gdy wyszedłem z więzienia w czerwcu, minął prawie rok. Niestety, w tym czasie nie zaobserwowałem żadnych zmian na lepsze w obszarze praw człowieka. Wciąż są więźniowie polityczni. Warunki, w jakich są przetrzymywani, w ostatnich miesiącach się pogorszyły. Wszczęto kolejne sprawy karne wobec opozycyjnych działaczy. Mikałaj Dziadok dosłownie trzy dni przed opuszczeniem celi otrzymał jeszcze dodatkowy rok więzienia. Były kandydat opozycji na prezydenta Mikoła Statkiewicz został przeniesiony do zakładu typu zamkniętego z kolonii karnej. To znacznie pogarsza jego sytuację – oznacza to brak dostępu do świeżego powietrza, brak ruchu. To bardzo odbija się na zdrowiu uwięzionych.
Przeciwko więźniowi politycznemu Jurijowi Rubcowowi wszczęto kolejną sprawę karną. Znajduje się w areszcie śledczym. Z kolonii otwartego typu, zwanej w Białorusi ”chimią” gdzie osadzeni znajdują się pod nadzorem, ale mogą np. pracować w pobliskich przedsiębiorstwach, będzie zapewne przeniesiony po wyroku do zakładu więziennego, gdzie warunki przetrzymywania są znacznie gorsze.
Wciąż stosowana jest kara śmierci. W tym roku wykonano jeden wyrok, zapadł kolejny.
Widzimy, że nic się nie zmieniło w odniesieniu do niezależnych mediów i dziennikarzy. Przez cały czas wszczynane są procesy przeciwko freelancerom, dziennikarzom, którzy pracują dla mediów za granicą, białoruskich czy zagranicznych, jak np. Deutsche Welle. Skazywani są w procesach za pracę bez akredytacji. Bywa tak, że zabierany jest im sprzęt, komputery. Wywiera się na nich nacisk psychologiczny, by porzucili pracę dziennikarza.
Ostatnie ostrzeżenia Ministerstwa Informacji Białorusi wysłane niezależnym portalom, takim jak strona internetowa Radia Racja i innych, wskazują na to, że władze mogą zacząć stosować nowe przepisy prawa o środkach masowej informacji, które przyjęto pod koniec zeszłego roku. To znaczy, że te strony internetowe będą zablokowane, nie będzie do nich dostępu z terytorium Białorusi. U nas jest to bardzo proste, dlatego że państwowy dostawca Internetu ma możliwość blokowania tych stron. Tym samym dostęp do informacji może być zamknięty.
Nie ma również żadnych zmian w zakresie organizacji pozarządowych. Z reguły nie mają one rejestracji, bo bardzo trudno ją otrzymać. Natomiast za działanie w imieniu niezarejestrowanej organizacji grozi sprawa karna, dlatego na przykład my, Centrum Obrony Praw Człowieka "Wiasna", działamy stale w obliczu takiej groźby, pod presją.
Prześladuje się działaczy społecznych. Tych ludzi, którzy przedstawiają swoje poglądy, czy wyrażają niezgodę na to, co dzieje się w kraju, władza pociąga do odpowiedzialności administracyjnej. Stąd u nas praktycznie zawsze ktoś znajduje się w areszcie administracyjnym. Władze starają się kontrolować aktywność obywatelską i podtrzymywać wysoki poziom strachu w społeczeństwie Białorusi.
To wszystko, kiedy patrzy się kompleksowo, jest związane ze zbliżającymi się wyborami prezydenckimi. Białoruskie władze jednoznacznie posyłają sygnał działaczom społecznym, obrońcom praw człowieka, niezależnym dziennikarzom, że wszelka aktywność, alternatywna, opozycyjna działalność będzie prześladowana. W takiej atmosferze planuje się przeprowadzenie wyborów, które mają się odbyć w listopadzie tego roku.
Zmian na lepsze nie widać. Uważamy, że przed początkiem kampanii prezydenckiej i podczas niej poziom represji jeszcze się powiększy.
Jak Zachód może pomóc w tej sytuacji? Co powinno być zrobione, żeby ta sytuacja się zmieniła? Represje utrzymują się cały czas.
Oczekujemy od Zachodu skonsolidowanej i wyraźnej polityki solidarności z białoruską społecznością demokratyczną. Trzeba bowiem rozumieć, że władze Białorusi obecnie nie uznają wartości demokracji i praw człowieka. Dla nich te słowa są puste. To klasyczny, autorytarny rząd, który robi wszystko, by utrzymać się przy władzy nadal. I w tym celu gotowy jest na jakiekolwiek kroki, naruszenia prawa. Dla nich władza jest wartością numer jeden. W tej sytuacji bardzo ważne jest stanowisko Unii Europejskiej względem tego, co się dzieje u nas na Białorusi.
Mówi się, że u nas nic się nie zmienia - ale to w pewnym sensie rezultat wysokiego natężenia represji. Ich wynikiem jest duża pasywność społeczeństwa białoruskiego, które odczuwa strach. To samo było w latach 70. i 80. w innych państwach tzw. obozu socjalistycznego.
Na Białorusi panuje atmosfera strachu, są obawy przed utratą pracy, represjami. I w tej sytuacji bardzo ważna jest postawa Unii Europejskiej i środki, jakimi posługuje się UE, by ograniczyć te represje. Zmierzam do tego, że sankcje, które zostały wprowadzone w związku z naruszeniami praw człowieka po 2010 roku, odegrały bardzo pozytywną rolę, bo zatrzymały, zamroziły poziom represji, które wtedy przetaczały się przez białoruskie społeczeństwo.
Co więcej, po wprowadzeniu niektórych punktowych sankcji ekonomicznych, z 50 uwięzionych – faktycznie około 40 zostało uwolnionych. W czerwcu i w lipcu wprowadzono sankcje gospodarcze wobec dwóch tzw. "sponsorów", miliarderów, którzy według oceny Unii Europejskiej bezpośrednio wspierali bliskie otoczenie i reżim Aleksandra Łukaszenki. I już dosłownie w sierpniu już kilkadziesiąt osób zwolniono.
To pokazuje, że w naszej sytuacji sankcje działają. Być może nie otrzymujemy efektu stuprocentowej zmiany tego reżimu. Jednak tego nie można się spodziewać – bo reżim nie chce podcinać krzesła, na którym siedzi. Jednak jako środek, który ogranicza poziom represji i niedemokratycznych działań władz – tu sankcje są efektywne.
Trzeba z dużą ostrożnością podchodzić do tego, co dzieje się w Białorusi. I nie wierzyć tej fali propagandy, która teraz jest generowana przez MSZ Białorusi, że Białoruś jest krajem neutralnym, platformą dla negocjacji pokojowych, że działa na rzecz pokoju w regionie…
A w tenże czas władze w Mińsku niczego nie robią w samej Białorusi, by demokratyzować sytuację.
Jaka powinna być postawa Zachodu względem Rosji w wojnie z Ukrainą? Co można zrobić?
Nie jestem tutaj ekspertem. Sądzę jednak, że wsparcie dla Ukraińców to kwestia strategiczna – tak dla jej sąsiadów, jak i dla wszystkich państw Unii Europejskiej i Partnerstwa Wschodniego. Jak będą się rozwijać wydarzenia na Ukrainie, tak będzie i na Białorusi za pewien czas. Jeśli teraz uda się pokonać pokonać kryzys i zacząć proces rozwoju, a uniknąć upadku, konfrontacji wojskowej – to wydaje mi się, że demokracja w Białorusi będzie tylko kwestią czasu.
Inaczej będzie jeśli Ukraina przegra - a tego również nie można wykluczać, bo Rosja to państwo z dużym potencjałem ekonomicznym, wojskowym, wielką machiną propagandową. Zachód powinien szybciej reagować na to wszystko, co dzieje się w naszym regionie. Ocena tego co się dzieje, psychologiczne przewartościowanie, powinno odbywać się w znacznie krótszym czasie.
Do tego trzeba mieć na uwadze, że niestety polityka Unii Europejskiej dość często nie jest zbyt skonsolidowana. Widzimy premiera Węgier czy prezydenta Czech, którzy sympatyzują z władzą autorytarną w Rosji. To test dla Unii Europejskiej, sprawdzanie perspektyw, jak będzie rozwijać się UE. Sojusze są dobre, gdy wszystko jest dobrze, ale gdy są kryzysy – wtedy następuje sprawdzenie, próba.
To jest wyzwanie dla Unii Europejskiej i jest ono bardzo poważne. I od tego faktycznie zależy przyszłość UE – od rozwoju kryzysu ukraińskiego, od tego, jak się zakończy.
Jak widzi pan perspektywy Białorusi? Czy Białoruś w najbliższym czasie może wejść do Unii Europejskiej?
Władze Białorusi przez ostatnie 20 lat budowały dom na piasku. Nie mają twardego fundamentu. Nie ma też porozumienia w społeczeństwie. Ono jest podzielone, pod względem geopolitycznych zapatrywań, wiekowo. Młodzież jest bardziej proeuropejska, starsi ludzie są bardziej prosowieccy.
Władze nie zbudowały jednak niczego trwałego. Społeczeństwo, budowane na strachu i represjach, będzie się zmieniać. Bo ludzkie pragnienie wolności, niezależności, normalnych relacji społecznych, jest nie do zniszczenia. Były jeszcze gorsze czasy – i te dążenia zawsze się przebijały.
Myślę, że wcześniej czy później sytuacja u nas zmieni się na lepsze. Stanie się to szybciej, jeśli Unia Europejska będzie aktywniejsza, będzie intensywniej pracować z obywatelskim społeczeństwem na Białorusi, i też z władzami białoruskimi, nad tymi wszystkimi procesami, które się odbywają u nas.
Kiedy dojdzie do tych zmian - tego nikt nie wie. Może to zdarzyć się bardzo szybko. To zależy od wielu czynników. Trudno przewidzieć, jak to się będzie rozwijać. Wydaje mi się jednak, że proeuropejska droga Białorusi jest jej przeznaczona, choćby z powodu historii, geograficznego położenia, mentalności Białorusinów.
Jak pomagać Białorusinom?
Ważne jest złagodzenie reżimu wizowego dla Białorusi (…). Należy również wspierać media, młodzież, rozwijać niezależne kontakty z białoruskim społeczeństwem. Trzeba próbować wzmacniać społeczeństwo, obywateli. A oni powiedzą swoje słowo, kiedy przyjdzie czas.
***
Z Alesiem Bialackim rozmawiała Agnieszka Kamińska, portal PolskieRadio.pl