"Jestem zachwycona Nadzieją Sawczenko, człowiekiem, który broni ojczyzny. Jest prawdziwym żołnierzem.(...) To bardzo niełatwe - pójść umierać, tym bardziej, że armia ukraińska okazała się niegotowa do sprzeciwu" - powiedziała Aleksijewicz, przekazując książki "Wojna nie ma w sobie nic z kobiety", "Czarnobylska modlitwa" i "Cynkowi chłopcy".
Nazwała też Sawczenko ukraińską Joanną D’Arc i wyraziła nadzieję na jej rychłe zwolnienie. Dodała, że przeczytała książkę Sawczenko, którą ta napisała w niewoli.
20 listopada, również za pośrednictwem ambasady Ukrainy w Mińsku, Sawczenko przekazała Aleksijewicz swoją książkę "Mocne imię Nadzieja”. "Kochać swój naród, swoją Ojczyznę i pozostać człowiekiem!” – napisała Sawczenko w dedykacji. Jak podała ukraińska ambasada, właśnie to łączy zdaniem pilotki obie kobiety.
Jeszcze wcześniej Sawczenko podziękowała Aleksijewicz za poparcie w liście, przekazanym zza krat Radiu Swaboda. Napisała w nim, że niestety jeszcze nie czytała jej książek, ale już je zamówiła do więzienia.
"Sądzą nie Nadię, a Ukrainę"
Swietłana Aleksijewicz, która urodziła się w Stanisławowie (obecnie Iwano-Frankiwsk) na Ukrainie i jest w połowie Ukrainką, uznała proces Sawczenko za polityczny. - Sądzą nie Nadię, a Ukrainę, sądzą pragnienie Ukrainy bycia wolną i rozpoczęcia własnego życia - powiedziała we wcześniejszym wywiadzie dla Radia Swaboda. W środę oceniła, że wynik procesu zależy od międzynarodowej koniunktury. -Nadzieję mogą po prostu zwolnić albo wymienić. Wszystko zależy od sytuacji geopolitycznej - oceniła.
Sawczenko jest oskarżona o współudział w zabójstwie dwóch rosyjskich dziennikarzy podczas walk w Donbasie w czerwcu 2014 roku. Jej proces toczy się od lipca przed Sądem Miejskim w Doniecku, na południu Rosji.
Komitet Śledczy Federacji Rosyjskiej twierdzi, że porucznik Sawczenko walczyła na wschodzie Ukrainy w szeregach ochotniczego batalionu Ajdar; w czasie starć z siłami prorosyjskimi w obwodzie ługańskim została wzięta do niewoli. Komitet Śledczy oskarżył ją o naprowadzanie na cel ognia moździerzy, w wyniku czego śmierć ponieśli dziennikarze państwowej telewizji Rossija: Igor Korneluk i Anton Wołoszyn.
Lotniczka nie przyznaje się do winy i twierdzi - podobnie jak władze w Kijowie - że prorosyjscy separatyści uprowadzili ją do Rosji. Grozi jej do 25 lat pozbawienia wolności w kolonii karnej. 34-letnia lotniczka jest więziona w Rosji od lipca 2014 roku. O uwolnienie Sawczenko niejednokrotnie apelowała do Rosji Unia Europejska.
PAP/IAR/agkm
Informacje o Białorusi: Raport Białoruś
bialorus.polskieradio.pl