Jak poinformował szef pionu śledczego IPN w Białymstoku prok. Janusz Romańczuk, strona białoruska powołała się na zapis art. 19 umowy między RP a Białorusią z 1994 roku, o pomocy prawnej i stosunkach prawnych w sprawach cywilnych, rodzinnych, pracy i karnych.
Mówi on o tym, że pomocy prawnej nie udziela się, jeżeli "jej udzielenie może zagrozić suwerenności lub bezpieczeństwu państwa albo pozostawałoby w sprzeczności z podstawowymi zasadami prawa wezwanej umawiającej się strony".
Tym samym strona białoruska podtrzymała swą decyzję z lipca 2014 r., gdy strona polska kierowała tam wniosek o pomoc prawną - również spotkał się z odmową. Prok. Romańczuk uważa, że ta odpowiedź wskazuje, iż strona białoruska nie będzie wykonywać wniosków o pomoc prawną realizowanych na potrzeby śledztwa dotyczącego obławy augustowskiej.
IPN we wniosku zwracał się o przeprowadzenie przez stronę białoruską, na jej terytorium, prac archeologicznych w miejscach wskazanych konkretnymi współrzędnymi geograficznymi, w rejonie wsi Kalety i leśniczówki Giedź.
Chodziło również o możliwość udziału w tych pracach polskiego prokuratora Instytutu oraz biegłego archeologa powołanego w śledztwie dotyczącym obławy. W przypadku odkrycia szczątków ludzkich - także o przekazanie ich pionowi śledczemu IPN w Białymstoku.
Wniosek był następstwem opinii biegłych z zakresu kartografii, którzy analizowali powojenne zdjęcia lotnicze. Wskazali oni kilkadziesiąt miejsc na terytorium Białorusi, które potencjalnie mogą być jamami grobowymi. Większość z nich - w okolicach Kalet.
Pytany, co ze śledztwem w sytuacji odmowy pomocy prawnej ze strony Białorusi, prok. Romańczuk podkreślił, że będzie kontynuowane. "Jest szereg innych czynności do wykonania" - dodał.
Niewyjaśniona zbrodnia
Tzw. obława augustowska z lipca 1945 r., to największa niewyjaśniona zbrodnia popełniona na Polakach po II wojnie światowej. W odkrytych kilka miesięcy temu przez historyków IPN dokumentach sowieckich, które pokazują przebieg i skalę akcji, nazywana jest "operacją przeczesywania lasów", skierowaną przeciwko Armii Krajowej, a także podziemiu litewskiemu.
(Wideo: zasięg akcji to nie tylko tereny Polski, ale też obecnej Litwy i Białorusi)
Objęła teren o powierzchni blisko 3,5 tys. km kw., a w działaniach sowieckich wzięło udział ok. 40 tys. żołnierzy.
Głównym celem trwającego od kilku lat śledztwa IPN jest ustalenie liczby ofiar i miejsca, lub miejsc, ich pochówku. W śledztwie jest mowa obecnie o 592 ofiarach, ale dokumenty odkryte na internetowym portalu z materiałami z archiwów ministerstwa obrony Rosji wskazują, że zamordowanych może być więcej.
Odkryte dokumenty (w sumie kilkaset fotokopii) dotyczą działalności 50. Armii III Frontu Białoruskiego Armii Czerwonej. Obecnie trwa tłumaczenie na język polski kolejnej ich partii. Po zakończeniu tłumaczenia wniosek o pomoc prawną ma być wystosowany także do Federacji Rosyjskiej.
Będą kolejne wnioski o pomoc do Rosji
Już wcześniej IPN informował, że wniosek będzie dotyczył przekazania przez stronę rosyjską uwierzytelnionych odpisów dokumentów 50. Armii ZSRR i nadesłania informacji o radzieckich funkcjonariuszach, którzy brali udział w obławie augustowskiej.
Dotąd jedynymi takimi dokumentami, którymi dysponowano w śledztwie, były szyfrogramy naczelnika Głównego Zarządu Kontrwywiadu "Smiersz" generała Wiktora Abakumowa do Ludowego Komisarza Spraw Wewnętrznych Związku Sowieckich Republik Radzieckich Ławrentija Berii z 21 lipca 1945 r., w którym jest mowa o planie zamordowania 592 osób zatrzymanych w obławie.
Wcześniej IPN już kilka razy zwracał się w tym śledztwie o pomoc prawną do strony rosyjskiej, ale nigdy nie uzyskał pozytywnej odpowiedzi.
Instytut stale apeluje do rodzin ofiar obławy, o przekazywanie materiału do badań porównawczych DNA. Baza takich próbek jest tworzona do potencjalnej identyfikacji ofiar, gdyby udało się odkryć miejsca ich pochówków.
PAP/agkm