Opozycjonista wyjaśnił, że sytuacja gospodarki białoruskiej jest fatalna, dlatego Aleksander Łukaszenka potrzebuje od Zachodu pieniędzy - bo Rosja, z powodu sankcji, które nałożono na Rosję za jej agresję na Ukrainie, nie może ona finansować już swojego sojusznika.
Wcześniej Zachód nałożył sankcje na Białoruś m.in. za nękanie opozycji proeuropejskiej i demokratycznej, wieloletnie wyroki skazujące. - Władze Białorusi przyjęły zatem teraz inną taktykę – gdy wcześniej umieszczano ludzi w więzieniu, teraz stosuje się kary pieniężne- tłumaczył Vład Kobec. Zaznaczył, że to oznacza, że reżim w ten sposób rujnuje życie prywatne opozycyjnych działaczy, a także ich rodzin.
Trzeba rozumieć sytuację - Białorusini nie mogą zarobić nawet i 300 dolarów miesięcznie, a gotowi są pracować i za 100, a człowiek tutaj dostaje karę 700 czy 1000 dolarów. Wtedy ludziom zabiera się majątek, domki letniskowe. Człowiek staje się wtedy całkiem bezbronny wobec tej władzy - powiedział. Mienie, które jest zabierane opozycjonistów, służy także najczęściej ich rodzinom.
Nikt na to nie reaguje
Zachód patrzy na to tak, że człowiek jest na wolności – a Aleksander Łukaszenka nie wsadza nikogo do więzienia. Co prawda, według naszej wiedzy jednak w więzieniach jest 10 więźniów politycznych. Jednak w większości wykorzystuje się ten wariant ekonomiczny. Niestety na to Zachód reaguje słabiej niż na areszty. A mamy teraz przykład, kiedy nasz aktywista prosił sąd, by umieścić go w areszcie, bo nie jest w stanie zapłacić kary. Sąd na Białorusi przyznaje wielkie kary i dla człowieka na Białorusi to wielka tragedia, bo nie jest w stanie poradzić sobie z tym problemem - stwierdził działacz Białoruskiego Domu w Warszawie.
Białoruski działacz stwierdził, że nie można milczeć, gdy władze wykorzystują czynnik ekonomiczny, by zablokować aktywność społeczeństwa obywatelskiego.
- Myślę, że trzeba reagować na takie wyroki równie ostro, jak na więzienie. To czasem gorsze dla Białorusina niż kraty, bo nie może on zarobić takich pieniędzy nawet w ciągu roku - podkreśłił.
Białorusini sami nie mogą poradzić sobie z tym problemem
Działacz, który sam musiał po wyborach 2010 roku razem z rodziną wyemigrować z Białorusi z przyczyn ekonomicznych, powiedział, że wprawdzie białoruska opozycja stworzyła taki wspólny system obrony, pomaga sobie nawzajem.- Jednak takich kar jest tak dużo, że społeczność demokratyczna na Białorusi nie może ich wszystkich spłacać - dodał.
Apelował o pomoc i uświadomienie sobie wagi problemu.
Potrzebna jest solidarność wolnego świata z tymi ludźmi, którzy walczą z dyktaturami. To bardzo trudne, ci ludzie ryzykują, ale są świadomi tego, że robią to dla przyszłości swojego kraju. To bardzo odważni ludzie, myślę, że wolny świat jest zobowiązany, by okazać im solidarność i pomoc. Dzięki takim ludziom ich kraje stają się wolne, a oni zostają bohaterami. Trzeba jednak pamiętać o nich, póki jeszcze nie napisano o nich w podręcznikach i bohaterami ich nie okrzyknięto – powiedział Vład Kobec.
Jak mówił, to właśnie działacze demokratyczni tworzą historię Białorusi, Środkowej Europy. Stwierdził, że ich walka odbywa się niejako za nas wszystkich. - Walczą o Europę, bo dyktatura i rosyjskie wojska pod Brześciem to zagrożenie dla całej Europy – powiedział Vład Kobec.
Opozycjonista przypomniał, że ci ludzie wierzą w europejską i demokratyczną przyszłość Białorusi i w ten sposób wpływają na historię całego regionu.
***
Z białoruskim opozycjonistą Vładem Kobecem, działaczem Europejskiej Białorusi i Białoruskiego Domu w Warszawie rozmawiała Agnieszka Kamińska, portal PolskieRadio.pl.
bialorus. polskieradio.pl
Informacje o Białorusi: Raport Białoruś, serwis portalu PolskieRadio.pl
Białoruski działacz Vład Kobec: opozycja demokratyczna jest karana olbrzymimi grzynwami, zabierany jest jej majątek (PolskieRadio.pl).