Raport Białoruś

Białoruś: opozycjoniści mieli być w Sejmie, a są w areszcie. Apel do marszałków Sejmu i Senatu

Ostatnia aktualizacja: 14.03.2017 16:35
Mieli przyjechać do Polski do Sejmu – trafili do aresztu. Nie może być tak, że wobec osób zaproszonych przez polski parlament władza stosuje areszt – pisze przewodniczący zespołu ds. Białorusi Robert Tyszkiewicz. I apeluje o natychmiastową interwencję w sprawie ich zwolnienia, tak by mogli przyjechać na posiedzenie komisji spraw zagranicznych.
Na zdjęciu: Wital Rymaszeuski, Jury Hubarewicz i Anatol Labiedźka podczas protestu w Mołodecznie 10 marca. Liderzy opozycyjnych partii zostali aresztowani. 11 marca rano wszyscy trzej zostali skazani na 15 dni aresztu, co ma uniemożliwić im udział w wielkim wiecu 25 marca
Na zdjęciu: Wital Rymaszeuski, Jury Hubarewicz i Anatol Labiedźka podczas protestu w Mołodecznie 10 marca. Liderzy opozycyjnych partii zostali aresztowani. 11 marca rano wszyscy trzej zostali skazani na 15 dni aresztu, co ma uniemożliwić im udział w wielkim wiecu 25 marcaFoto: Wideo: svaboda.org/print screen

Przewodniczący parlamentarnego zespołu do spraw Białorusi poseł Robert Tyszkiewicz z Platformy Obywatelskiej prosi marszałków Sejmu i Senatu o natychmiastową interwencję w sprawie uwolnienia trzech białoruskich opozycjonistów.

Poseł Tyszkiewicz, przewodniczący parlamentarnego zespołu do spraw Białorusi, wysłał w tej sprawie list do marszałków Marka Kuchcińskiego i Stanisława Karczewskiego.

Zwraca w nim uwagę, że aresztowani w piątek Anatol Labiedźka ze Zjednoczonej Partii Obywatelskiej, Juryj Hubarewicz z Ruchu Za Wolność i Wital Rymaszeuski z Białoruskiej Chrześcijańskiej Demokracji mieli być 22-23 marca gośćmi sejmowej komisji spraw zagranicznych.

Warto podkreślić, że jak dotąd są to jedyne 3 osoby skazane na 15 dni aresztu. Pozostali byli zatrzymywani i wypuszczani" - napisał poseł Tyszkiewicz.

Tak było jeszcze w momencie pisania listu, jednak teraz sytuacja jeszcze się pogorszyła. Na kilkanaście dni aresztu został skazany jeszcze inny lider Białoruskiej Chrześcijańskiej Demokracji, Paweł Siewiaryniec. Kary kilkunastu dni aresztu dostali także m.in. popularni blogerzy, m.in. Maksim Filipowicz. Kary aresztu dostają też inne osoby, dziś procesy ciągle trwają.

ZOBACZ TEŻ: w samochodzie, który uwiózł lidera opozycji Pawła Siewiaryńca, były flagi Rosji. Zarejestrował to Biełsat


Robert Tyszkiewicz napisał, że nie może być tak, że wobec osób zaproszonych przez polski parlament władza stosuje areszt. Robert Tyszkiewicz wyjaśnił, że aresztowani mieli przedstawić na posiedzeniu komisji ocenę sytuacji na Białorusi, opisać toczące się tam od lutego protesty i przedstawić propozycję współpracy między polskim Sejmem a białoruskimi środowiskami obywatelskimi.

Pytany, czy w związku z tym posiedzenie komisji zostanie odwołane, zaprzeczył. "Nie, nie zamierzamy tej debaty przekładać" - powiedział poseł PO. "Oczekuję, że wszyscy zaproszeni na nią dotrą" - dodał szef parlamentarnego zespołu do spraw Białorusi.


Protesty na Białorusi trwają od połowy lutego. Ich powodem jest wprowadzenie przez Aleksandra Łukaszenkę dekretu opodatkowującego osoby, które nie przepracowały w roku co najmniej 183 dni.

Protesty odbywały się już w m.in. Mińsku, w Brześciu, Grodnie, Mołodecznie, Rohaczewie, Bobrujsku, Pińsku.

25 marca planowane są protesty w Mińsku,Witebsku, Homlu.

Ludzie mają dość

Jak można wnioskować z wypowiedzi Białorusinów uczestniczących w protestach, chcą oni anulowania dekretu, ale może jeszcze bardziej pragną wyrazić swój sprzeciw wobec wszechobecnej biedy, braku perspektyw, braku pracy. - Nie może być tak, że rodzina jest rozbita, do pracy trzeba jeździć do Rosji - mówiono. Ludzie mówili, że nie ma pracy, można być co najwyżej sprzątaczką - czy stróżem.

Wzywano do rezygnacji Aleksandra Łukaszenki, żądano wyborów, pojawiały się apele o uwolnienie więźniów politycznych. Zauważano, że ludzie chcą lepszej przyszłości dla dzieci, a tymczasem na przeszkodzie w rozwoju kraju stoi Aleksander Łukaszenka. Ludzie mówili, że zastrasza on naród, cierpiący biedę, ale wszystkich przecież nie można posadzić w więzieniu i trzeba pozbyć się strachu i zachować solidarność.

Jak stwierdziłi niektórzy protestujący, dekret nie uderzył w tych, którzy piją, nie pracują i nie zamierzają płacić żadnych podatków, ale w uczciwych prostych ludzi, którzy zarabiają bardzo mało i jest im bardzo trudno przetrwać na Białorusi.

Protesty na całej Białorusi

Protesty przeciwko dekretowi numer 3, obarczającego podatkiem osoby, które nie przepracowały 183 dni w roku, zaczęły się od Marszu Oburzonch 17 lutego w Mińsku. Następnie odbywały się w innych miastach Białorusi, obwodowych i nie tylko. Gromadzą od kilkuset, tysiąca do nawet 2 tysięcy uczestników.

Zatrzymania dziennikarzy

Wideorelację z protestów prowadziły m.in. Radio Swaboda, Biełsat czy Nasza Niwa. Obecni na nich byli dziennikarze agencji BelaPAN czy portalu tut.by. Dzięki temu można było wysłuchać wystąpień mieszkańców na forum i posłuchać, co mówią Białorusini reporterom niezależnych mediów. To mogło nie podobać się władzom, które Białorusini krytykowali za złe warunki ekonomiczne, brak pracy, brak wyborów. Część dziennikarzy została zatrzymana, część z nich następnie wypuszczono. Sytuacja jest dynamiczna.

Wśród zatrzymanych są dziennikarze Biełsatu.

IAR/ PolskieRadio.pl/agkm

WIDEO: jak zatrzymywano dziennikarzy Biełsatu w Orszy

Wital Rymaszeuski, Jury Hubarewicz i Anatol Labiedźka uczestniczyli w proteście w Mołodecznie 10 marca. Liderzy opozycyjnych partii zostali aresztowani. 11 marca rano wszyscy trzej zostali skazani na 15 dni aresztu, co ma uniemożliwić im udział w wielkim wiecu 25 marca


Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy, możesz być pierwszy!
aby dodać komentarz
brak
Czytaj także

Białoruś: opozycjoniści skazani na 15 dni aresztu po akcji protestu w Mołodecznie

Ostatnia aktualizacja: 11.03.2017 14:58
Zatrzymani w piątek liderzy opozycji proeuropejskiej i demokratycznej zostali skazani na 7 do 15 dni aresztu za udział w marszu protestu w Mołodecznie. Wśród skazanych są czołowi politycy niezależnych środowisk, Anatol Labiedźka, Jury Hubarewicz, Wital Rymaszeuski, ale też zwykli uczestnicy protestu. Do zatrzymań doszło też w Bobrujsku.
rozwiń zwiń
Czytaj także

Białoruś: fala protestów, fala procesów i aresztów. Ponad 70 zatrzymanych, do celi trafili liderzy opozycji, dziennikarze, aktywiści

Ostatnia aktualizacja: 13.03.2017 22:00
Na Białorusi odbywają się procesy sądowe uczestników antyrządowych demonstracji. Skazani dostają grzywny pieniężne lub kary od kilku do 15 dni aresztu. Kilkanaście dni aresztu dostali m.in. jeden z liderów opozycji Paweł Siewiaryniec, znany bloger Maksim Filipowicz, dziennikarz z Orszy Wiktar Andrejeu. Ukarano też dziennikarzy, którzy wykonywali swoją pracę. Dwie z dziennikarek noc spędziły w areszcie śledczym.
rozwiń zwiń