Trzeba wspierać białoruski naród, partie demokratyczne. Proces przebudzenia trwa – mówił Zianon Paźniak. Znany białoruski opozycjonista, dysydent, podkreślił, że w tej szczególnej chwili potrzebna jest uwaga opinii międzynarodowej, wsparcie dla społeczeństwa, ale przede wszystkim nie można zapominać o pomocy dla niezależnych środków przekazu. W warunkach autorytarnego państwa bardzo trudno jest rozpowszechniać obiektywną informację, na podstawie której obywatele mogą sobie wypracować osąd rzeczywistości.
- A właśnie w tym momencie chce się zamykać Biełsat. Jeśli nie ma pieniędzy – trzeba poszukać sponsora za granicą, ale teraz media są szczególnie ważne – apelował Zianon Paźniak. Dodał też, że bardzo ważne jest zrozumienie przez polskich polityków różnych opcji dla demokratycznych dążeń Białorusi, istotne jest pojmowanie przez nich tego, że wolna, demokratyczna Białoruś to istotny cel także jest z punktu widzenia Polski.
Zianon Paźniak
Zianon Paźniak uważa też, że władza na okrągły stół się nie zgodzi, czuje się zbyt silna. Po drugie, jego zdaniem, byłoby to tylko przedłużenie obecnego stanu rzeczy i iluzja. - Chodzi o to, by całe społeczeństwo mogło mu powiedzieć "Odejdź", by stanęły zakłady. Nie będzie mógł strzelić do całego narodu. Do tego zmierza. Naród białoruski już wychodzi na ulicę. Dlatego potrzebne jest poparcie dla narodu, dla demokratycznych partii - podkreślił Zianon Paźniak.
Więcej na ten temat w naszym wywiadzie!
Agnieszka Kamińska, PolskieRadio.pl: Chciałabym poprosić o ocenę, co Pana zdaniem odbywa się teraz na Białorusi. Czy to jest przebudzenie się Białorusi, czy te protesty będą prowadzić do zmian? Jak postrzega Pan tę sytuację?
Czytaj też blog Franaka Wiaczorki
"Białorusini walczą ze swoim ZOMO, ludzie są solidarni"
Zianon Paźniak, odkrywca Kuropat, legendarny białoruski opozycjonista, dysydent: Przede wszystkim widzimy sprzeciw, protest. Ważne jest też to, że doszło do pobudzenia elektoratu, który głosował wcześniej na Aleksandra Łukaszenkę. Protestuje jego dawny elektorat.
To istotne. Oznacza to, że ci ludzie już przestali się bać i dla Aleksandra Łukaszenki nie ma już światła nadziei. Myślę, że to będzie koniec jego dyktatury. Ten protest będzie się rozszerzać.
Proces przebudzenia trwa. Ludzie z początku myślą o dekrecie o podatku dla niepracujących, myślą o tym, że nie ma pracy, nie ma chleba. Jednak – zauważmy – główne hasło to "Łukaszenka do dymisji”.
Za jakiś czas wszyscy zrozumieją, że na początku musi być wolność, a jak będzie wolność – będzie i chleb. Patrzę na to wszystko optymistycznie. Ostatecznie dojdzie do tego, że reżim upadnie.
Co jednak w najbliższym czasie czeka Białoruś? Zaczęły się silne represje, wymierzone w środowiska prodemokratyczne, prowolnościowe, proeuropejskie. Mieliśmy taki okres po 2010 roku, kiedy Aleksander Łukaszenka bardzo silnie tłumił te dążenia ku wolności, dusił społeczeństwo obywatelskie. Czy teraz można w jakiś sposób pomóc Białorusinom? Co zrobić, żeby teraz to wszystko potoczyło się inaczej, żeby nie zduszono tych aspiracji, marzeń?
Oczywiste jest, że ważna jest tutaj opinia międzynarodowa. Białorusini muszą wiedzieć, że demokratyczny świat ich popiera. Tego bardzo potrzeba.
Jednak jeśli chodzi o to, co dzieje się teraz – o reakcję władz na protesty - to sądzę, że naród ogarnie tylko jeszcze większa wściekłość na ten reżim.
Łukaszenka czuje się teraz bezsilny, nie ma żadnej alternatywy i jest bardzo podporządkowany Moskwie. Obawiam się zatem najbardziej tego, by w to wszystko nie wtrąciła się Moskwa. Władimir Putin ma takie marzenie, by rekompensować sobie nieudaną operację na Ukrainie i by pochłonąć Białoruś. Ostatnio przy granicy Białorusi postawił nowe garnizony, gromadzi tam wojsko (tworzy nowe dywizje). Trwa wojna informacyjna i propagandowa.
Natomiast przebudzenia narodu nie da się zatrzymać. Wątpię, czy ludzi uda się zastraszyć. Ludzie mówią, że już niczego się nie boją. I rzeczywiście tak jest.
Teraz potrzebne jest poparcie, solidarność ze strony Polski i innych krajów.
No i byłem bardzo zdziwiony, przecież nigdy tego bym nie oczekiwał, że niektórzy polscy politycy powiedzą, Aleksander Łukaszenka to ciepły człowiek.
Tak, to przykre.
Tak, byłem zaskoczony. Myślę jednak, że teraz ci politycy mają możliwość zdać sobie sprawę z błędu, zmienić, poprawić swoje stanowisko.
To prawda!
Ważne jest to, jaka jest polska opinia na temat wydarzeń na Białorusi. Bardzo tego potrzebujemy,
Nie myślę, że Aleksandrowi Łukaszence uda się zdławić cały protest. To mu się nie uda. Może stłumić go tylko na krótki czas. Potem jednak protesty zaczną się ponownie, dlatego że dyktator nie ma już społeczeństwu nic do zaproponowania. Władza nie ma już pieniędzy, nie ma pracy i nie ma żadnej idei. Pozostały tylko represje. W takiej sytuacji – tak postępując władza przybliża się do swego końca.
Zianon Paźniak na demonstracji 25 marca 2017 roku w Warszawie
Co mogą zrobić Zachód i Polska, by pomóc Białorusi? Widzimy, że Białorusini od 20 lat wciąż protestują, raz z większą siłą, raz z mniejszą. Teraz jednak do wszystkich bied doszło realne zagrożenie ze strony Rosji. Wydaje się zatem, że to wsparcie Unii Europejskiej, Zachodu, jest teraz sprawą kluczową. Bo bez tego sytuacja może stać się dramatyczna.
Trzeba sobie zdawać sprawę, że to olbrzymie niebezpieczeństwo – jeśli u nas pojawi się Władimir Putin, w Europie będzie zupełnie inna sytuacja. Będzie jeszcze gorzej, niż gdy zaczynał wojnę z Ukrainą.
Trzeba zatem, aby Polska zbudowała swoją wschodnią politykę – teraz raczej widzimy serię przypadkowych działań z jej strony. Rzeczą podstawową tutaj jest wspieranie dostarczania informacji, wolnych mediów. Trzeba odrzucić pomysł zawieszenia Biełsatu – jeśli nie ma pieniędzy, to trzeba poszukać innego sponsora, na przykład w Unii Europejskiej. To są niewielkie pieniądze. Ale to bardzo ważne, żeby była białoruska telewizja, żeby było białoruskie radio. Prawdziwe informacje – to podstawa.
I właśnie teraz to wszystko jest potrzebne. Właśnie teraz! I właśnie teraz, nagle, niektórzy zaczynają mówić, że Biełsat jest jakoby niepotrzebny, że można go zamknąć. To błąd. Tego nie można robić. Również Polsce to by zaszkodziło, bo i Polsce Biełsat jest potrzebny.
Myślę również, że potrzebna jest bardziej aktywna postawa ze strony polskiej klasy politycznej, bez znaczenia z której partii, czy PiS, czy PO, czy innych. Powinna być w tej białoruskiej kwestii jedność, jednolita polityka i jedno spojrzenie na Białoruś – i postulat, by była ona demokratyczna. Dla Polski to nie tylko korzystne – to jest konieczne.
Jeśli tego nie będzie, na Białorusi może być bardzo źle. Bo obawiamy się, że Władimir Putin może wejść ze swoim wojskiem. Na Ukrainie mu się nie udało, a na Białorusi może mu być łatwiej, bo nasz kraj jest teraz słabszy.
Trzeba rozumieć, że w razie agresji lub aktywnej wojny hybrydowej Aleksander Łukaszenka podporządkuje się Moskwie i nie będzie Putinowi stawiał oporu. Aleksander Łukaszenka zdradza i zdradzał od samego początku. Jest zdrajcą od początku. Opór Rosji może stawiać tylko naród, sam naród. Tak właśnie to się stało w Ukrainie.
Dlatego bardzo ważne jest wzmocnienie demokracji, oporu narodowego, by nasze instytucje zostały zorganizowane na sposób demokratyczny, by tworzono partie demokratyczne. Ważne, by to powstało silne społeczeństwo obywatelskie, tak by reżim już nie mógł niczego z tym zrobić.
I wtedy dojdzie do normalnych, demokratycznych wyborów. Wszystko się zmieni. Polska może pomóc w tej sprawie, ma taką możliwość.
Część opozycji proponuje, że scenariuszem może być okrągły stół, skłonienie władzy do dialogu. Czy możliwy jest według Pana taki scenariusz?
Nie. To naiwne, dziecięce marzenia. Z tego nic nie będzie. To reżim, który nie zgodzi się na okrągły stół. Opozycja obecnie jest wciąż jeszcze słaba. Reżim to rozumie – on uznaje tylko siłę (nie w sensie przemocy), ale w tym znaczeniu, że musi zaprotestować, "wyjść na ulice” cały naród. Jeśli tak będzie, jeśli będą strajki – wtedy może zachwiać się i samo otoczenie dyktatora, i wtedy reżim już nic nie poradzi.
Podkreślam, że chodzi mi o język siły nie w znaczeniu strzelania czy przemocy – ale o siłę narodu. Chodzi o to, by całe społeczeństwo mogło mu powiedzieć "Odejdź”, by stanęły zakłady. Nie będzie mógł strzelić do całego narodu.
Do tego zmierza sytuacja. Naród białoruski już wychodzi na ulicę. Dlatego potrzebne jest poparcie dla narodu, dla demokratycznych partii. Okrągły stół to tylko przedłużenie iluzji, że Aleksander Łukaszenka coś może zmienić. On nie ma już idei, alternatywy, nie ma pieniędzy. Uważa, że cały świat jest jego wrogiem.
Trzeba wzmacniać media, pole informacyjne, demokrację, trzeba wspierać partie demokratyczne, żeby ten nowy ruch miał poparcie. Na początku ten ruch jest niezorganizowany, ale za jakiś czas – będzie. Tak toczy się historia – będą organizacje, i będzie możliwość dobrej przyszłości.
Zianon Paźniak
Zaczyna się białoruska wiosna?
Mamy zupełnie nową sytuację. Na demonstracje przyszli ludzie, którzy nigdy nie przychodzili. Oni wcześniej popierali Łukaszenkę, teraz on nie ma ich poparcia. To bardzo ważne, by ten proces trwał, rozwijał się.
Ważne jest reakcja opinii międzynarodowej i wsparcie.
Chodzi o to, by ludzie wiedzieli, że ktoś ich wspiera, mają rację moralną, że mają rację.
Tak, to jest ważne.
Serdecznie dziękuję za rozmowę!
Z Zianonem Paźniakiem rozmawiała Agnieszka Kamińska, portal PolskieRadio.pl
Zianon Paźniak - białoruski działacz opozycyjny, społeczny, archeolog i historyk, autor wielu publikacji na tematy historyczne, odkrywca masowych grobów ofiar stalinizmu w Kuropatach i założyciel Białoruskiego Frontu Narodowego, głównej siły prodemokratycznej i prowolnościowej na Białorusi. W latach 1990-1996 był deputowanym Rady Najwyższej, był szefem klubu parlamentarnego opozycji. Od 1996 zmuszony był przebywać na emigracji – jako jednemu z głównych konkurentów politycznych Aleksandra Łukaszenki musiał liczyć się z zagrożeniem życia.
WIDEO: zatrzymania na manidfestacji w Dniu Wolności, 25 marca w Mińsku