Wiaczesław Siwczyk, działacz prodemokratycznego Ruchu Solidarności "Razem", został w tym tygodniu skazany na karę aresztu za udział w proteście przeciwko rosyjskim manewrom Zapad na Białorusi. Początkowo sąd skazał go na grzywnę, ale następnie szybko zastosował się do odwołania prokuratora, który uznał, że ta kara nie będzie miała skutku wychowawczego.
Opozycjonista apelował w rozmowie z portalem PolskieRadio.pl, by nie zapominać, że wyroki za udział w pokojowych zgromadzeniach są bezprawne. Powiedział, że milczenie Zachodu na temat represji pogarsza sytuację, reżim się ośmiela. Białoruscy opozycjoniści w aresztach mają bardo złe warunki, zagrażające ich zdrowiu, a często i życiu.
Wiaczesław Siwczyk mówił również o celach planowanej na 21 października demonstracji opozycji i tłumaczył, jaką nową metodę "unieszkodliwiania" działaczy przed manifestacjami wypracował łukaszenkowski system.
Rozmówca portalu PolskieRadio.pl, podobnie jak inni proeuropejscy i prodemokratyczni liderzy polityczni i społeczni na Białorusi, jest bardzo często skazywany na wysokie grzywny i areszt, m.in. za udział w pokojowych zgromadzeniach.
Więcej w tekście rozmowy.
Wiaczesław Siwczyk, przewodniczący Ruchu Solidarności "Razem"
PolskieRadio.pl: Otrzymał pan kolejną karę aresztu, podobnie jak inni liderzy opozycyjni, Mikoła Statkiewicz, jeden z liderów Białoruskiego Kongresu Narodowego, Paweł Siewiaryniec z Białoruskiej Chrześcijańskiej Demokracji, Maksim Winiarski, Jauhen Afnagiel z kampanii Europejska Białoruś. To tylko niektóre nazwiska.
Wiaczesław Siwczyk, Lider Ruchu Solidarności "Razem": Sąd skazał mnie na pięć dni aresztu – po odwołaniu prokuratora od wyroku o grzywnie. Nie aresztowano mnie od razu po wyroku, ale zapewne stanie się to w najbliższych dniach. Ma to związek z nową taktyką reżimu – karze opozycjonistów aresztem, niejako „na zapas” po czym zamyka ich za kratami niekoniecznie od razu, ale wtedy kiedy to jest korzystne dla władz, ostatnio najczęściej tuż przed demonstracją, by uniemożliwić liderom wzięcie w nich udziału.
Obecnie nie tylko ja jestem w takiej sytuacji, iż dostałem wyrok aresztu, który czeka na wykonanie, ale i inni liderzy, na przykład jeden z przywódców Białoruskiego Kongresu Narodowego, Mikoła Statkiewicz. Ostatnio, gdy spędził w areszcie 15 dni, próbował też od razu odbyć kolejną karę 5 dni aresztu, żeby władze nie mogły go aresztować przed planowaną przez opozycję na 21 października demonstracją. Jednak nie pozwolono mu na to.
Wyrok, który zasądzono mi w poniedziałek, ma uniemożliwić mi udział w demonstracji 21 października.
Chciałbym podkreślić, że wszystkie te wyroki za udział w demonstracjach, zasądzone mi i moim kolegom z opozycji, są bezprawne. W trakcie tych procesów administracyjnych narusza się wiele przepisów. Do tego bezprawia tak już wszyscy się przyzwyczailiśmy, że nawet w materiałach prasowych niezależnych mediów nie wspomina się już czasem o bezprawiu, które charakteryzuje system sądowniczy Aleksandra Łukaszenki, o tym, że te wyroki to kpina z prawa i znęcanie się nad liderami demokratycznej opozycji. Traktuje się wyroki sądów nie jak polityczne represje, a jak wynik działań normalnie działającego systemu sądowniczego.
Aresztowanych zostało ostatnio wielu białoruskich liderów proeuropejskiej i demokratycznej opozycji.
Niestety – to bardzo symptomatyczne, że obecnie nawet opozycjoniści nie są w stanie z calą pewnością powiedzieć, ile osób znajduje się w aresztach bądź w nich się znajdowało. Niektóre osoby skazano za udział w demonstracji 8 września, natomiast Maksima Winiarskiego ukarano za post na Facebooku, w którym pisał m.in. o zbliżającej się demonstracji opozycji i krytycznie oceniał milicję, za pośrednictwem cytatu.
Ten brak czujności, brak poczucia braku pełnego rozeznania dowodzi, że reakcja społeczeństwa obywatelskiego i nawet mediów na represje łukaszenkowskiego systemu są nieadekwatne.
Represje trwają już tyle lat, że wszyscy do nich w pewnym sensie przyzwyczaili. Nikt nie uznaje ich za coś niezwykłego, a nawet groźnego. To bardzo źle. Bo białoruskie społeczeństwo powinno mieć prawo do pokojowych zgromadzeń, które się mu odbiera, ma również prawo do innych wolności.
Przez pewien czas mieliśmy odwilż, zaczęła się w sierpniu – wtedy represje się zmniejszyły. Jednak brak reakcji na wzmocnienie represji spowodował, że obecnie one eskalowały. Były masowe areszty wiosną tego roku, później sprawa tak zwanych patriotów, Białego Legionu.
Komisarz UE Johannes Hahn odwołał wizytę w Mińsku, która miała mieć miejsce w tym tygodniu. Jednak Unia Europejska powinna dobitnie domagać się od Aleksandra Łukaszenki zaprzestania represji. Trzeba pamiętać o tym, że system sądowy na Białorusi jest narzędziem systemu Łukaszenki. Do tego Białorusini są jedynym narodem w Europie, który nie podlega jurysdykcji Europejskiego Trybunału Praw Człowieka, bo nie jest członkiem Rady Europy. To historyczna niesprawiedliwość. Do Rady Europy wchodzą przecież nawet Rosja, Azerbejdżan. Białoruś nie ma możliwości zmagania się o sprawiedliwość nawet w tym Trybunale.
Takie bezprawne procedury, jakie mają miejsce teraz, byłyby niemożliwe, gdyby Białorusini mieli dostęp do Trybunału w Strasburgu.
Opowiadał pan już wcześniej, że warunki w więzieniu są karygodne, wyniszczające zdrowie i psychikę opozycjonistów.
Warunki w więzieniach nie poprawiły się od czasów sowieckich. Znacznie pogorszyły się obecnie normy m.in. żywienia. Dlatego musiałem podczas mojego aresztu ogłosić głodówkę. Wcześniej zakładaliśmy, że więzienia, areszty, zostały takie z czasów ZSRR – ale teraz okazało się, że niektóre metody znęcania się nad ludźmi to już dorobek systemu Łukaszenki.
Przestano też dopuszczać adwokatów do więźniów – to również absolutnie niedopuszczalne. Obecność obrońcy jest niezbędna, by osadzony mógł złożyć skargę. Osadzeni nie mogli mieć przy sobie na przykład długopisu.
Zdarzają się też zamachy na życie osadzonych. Na przykład do celi Mikoły Statkiewicza anonimowi pracownicy więzienia próbowali dokwaterować osobę z wyraźnie widocznymi objawami gruźlicy. To wbrew nie tylko prawu, ale i moralności. Jednak na Zachodzie nie słychać o tym wszystkim. Tam nie słychać o tym, jak wygląda reżim Aleksandra Łukaszenki.
Nie jestem za izolowaniem Białorusi, jestem przeciw. Ale jestem też przeciwko pustym słowom, które słyszę przez ostatnie dwa lata, że trzeba zacząć od czystej karty, że się porozumiemy. Jednak czy chodzi o takie porozumienie, przy którym albo kosztem którego na Białorusi reżim będzie niszczyć Białorusinów – to jest niedopuszczalne.
Jakie są hasła protestu 21 października?
Akcja odbędzie się o godzinie 14 21 października w centrum Mińska. To demonstracja w obronie praw socjalnych Białorusinów. Ponieważ niedawno dowiedzieliśmy się o straszliwej tragedii, śmierci żołnierza poborowego, chcemy też zaprotestować przeciwko temu bezgranicznemu bezprawiu, z jakim muszą liczyć się młodzi Białorusini, gdy idą służyć w armii białoruskiej. Wiele z tych patologii, które charakteryzowały armię sowiecką, wciąż dotyczy białoruskiej.
Jeśli chodzi o dekret numer trzy, dotyczący podatku dla osób bezrobotnych, władze początkowo go zawiesiły, ale teraz mają go wprowadzić ze zmianami.
Co może Zachód zrobić dla Białorusinów? Jak można pomóc?
Ludzie muszą działać, poczuć odpowiedzialność, dlatego bardzo ważna jest akcja 21 października. Postaram się przyjść na tę demonstrację choć będzie to trudne (władze zazwyczaj aresztują liderów opozycji przed manifestacjami).
Teraz czasy są bardzo ciężkie. Wiele zależy od tego, czy Zachód pozwoli Łukaszence przeprowadzać te represje. Milczenie o tych nich po prostu sprzyja „przykręcaniu śruby” przez władze, sprzyja wzmacnianiu politycznego nacisku.
21 października akcja będzie pokojowa. Zamierzamy walczyć o te prawa człowieka, które i nam powinny przysługiwać, o czym, jak się zdaje, czasem zapominają unijne czy zachodnie instytucje. Czasem zdaje się, że zapomina się o tym, że Białorusini też mają swoje prawa.
***
Z Wiaczesławem Siwczykiem rozmawiała Agnieszka Kamińska, PolskieRadio.pl.