Synod Konstantynopola 12 października potwierdził, że trwają procedury przyznania autokefalii cerkwi ukraińskiej. Do tego zniósł dekret z XVII wieku o zwierzchnictwie Moskwy nad Metropolią Kijowską – który, jak zauważają komentatorzy, dotyczy nie tylko terytoriów obecnej Ukrainy, ale i Białorusi. Zdjęto anatemę z ukraińskiсh patriarchów Filareta i Makarego. W odpowiedzi na to 15 października Rosyjska Cerkiew Prawosławna na synodzie zwołanym po raz pierwszy w historii za granicą, w Mińsku, ogłosiła zerwanie tzw. więzi eucharystycznych z Patriarchatem Konstantynopola.
- Decyzje obu synodów niosą potencjalnie ogromne konsekwencje dla świata prawosławnego – podkreśliła w rozmowie z portalem PolskieRadio24.pl Jadwiga Rogoża z Ośrodka Studiów Wschodnich. Dodała, że są już skutki praktyczne i pierwsze potyczki wojny ideologicznej. Z jednej strony, jak mówiła ekspertka, Rosyjska Cerkiew Prawosławna nałożyła ograniczenia na duchownych i wiernych –nie mogą przyjmować sakramentów w świątyniach Patriarchatu Konstantynopolitańskiego, to jest m.in. w Turcji, gdzie jest diaspora rosyjska i wielu turystów, jak też na części terytorium Grecji (w tym na Świętej Górze Athos, na wyspach takich jak Kreta, Rodos, Kos) czy na Cyprze.
Krucjata Rosji
Jednak oprócz tego Rosja stara się forsować wizję zagrożenia nową schizmą w światowym prawosławiu.
- Rosja rozpoczęła krucjatę przeciwko Konstantynopolowi. Konstantynopol to historyczny ośrodek koordynacji światowego prawosławia, ma stosunkowo małą liczbę wiernych i parafii, ale dysponuje historycznym mandatem do bycia "pierwszym wśród równych”. Moskwa będzie chciała podważyć tę rolę – zauważyła Jadwiga Rogoża.
Analityczka dodała, że na obecnym etapie Rosji nie udało się pozyskać poparcia wielu kościołów prawosławnych w jej krucjacie przeciwko Konstantynopolowi. - Jednak trzeba wziąć pod uwagę, że proces się dopiero rozpoczął. Jakie będą jego głębsze konsekwencje pokaże dalszy bieg wypadków – podkreśliła ekspertka OSW
Jadwiga Rogoża zauważyła, że strona rosyjska wypowiada się bardzo ostro. - Hilarion, tzw. minister spraw zagranicznych Rosyjskiej Cerkwi Prawosławnej, oświadczył, że prawosławie na świecie stoi przed zupełnie nową sytuacją w obliczu samolikwidacji Konstantynopola jako dotychczasowego ośrodka koordynacyjnego – powiedziała analityczka Ośrodka Studiów Wschodnich.
Co zrobią inne cerkwie prawosławne?
Jadwiga Rogoża dodała, że w sporze z Konstantynopolem Moskwa nie sięgnęła jeszcze po najostrzejsze instrumenty, takie jak nałożenie anatemy na Patriarchę Konstantynopola Bartłomieja. Jak zauważyła analityczka OSW, kluczowe będzie stanowisko innych kanonicznych cerkwi prawosławnych w tej sprawie. Na chwilę obecną tylko serbski patriarcha skrytykował ukraińskie dążenia do autokefalii jako początek rozłamu światowego prawosławia. Jednak w porządku cerkiewnym wiążące będzie stanowisko synodów poszczególnych kościołów, na co zapewne przyjdzie poczekać jeszcze przez dłuższy czas.
- Można domniemywać, iż Rosja prowadziła konsultacje z innymi kościołami prawosławnymi na świecie i liczy się z tym, że nie poprze jej zbyt wiele z nich. Telewizja rosyjska, tuba propagandowa Kremla, w głównym dzienniku oznajmiła, że prawdopodobnie wiele Kościołów stanie po stronie Patriarchy Bartłomieja – zauważyła analityczka OSW.
To brzmi jak uznanie porażki – ale telewizja zastrzegła, że mimo iż Rosja może znaleźć się w mniejszości, będzie to mniejszość względna, bowiem liczebność rosyjskiego Kościoła jest równa liczebności pozostałych kościołów prawosławnych razem wziętych – zauważyła Jadwiga Rogoża.
Analityczka podkreśliła, że w walce z Konstantynopolem Rosja podnosi nie kwestię autokefalii, ale właśnie grożącej prawosławiu schizmy.
- To główny argument rosyjski – Rosja nie zgłasza krytyki wobec samego faktu usamodzielnienia się kanonicznego Ukrainy, tylko stara się przekonać, że to katastrofalna decyzja dla wspólnoty prawosławnej, grożąca rozłamem, przemocą, utratą przez Konstantynopol statusu głównego ośrodka prawosławia i zburzenia całego ładu prawosławnego. –Winą za to obarczane są zarówno Kijów, jak i Konstantynopol – stwierdziła ekspertka Ośrodka Studiów Wschodnich.
Ataki na Filareta
Ekspertka OSW mówiła i o tym, że w rosyjskich mediach toczone są propagandowe ataki na ukraińską cerkiew. Główny kanał rosyjskiej telewizji w reportażu z Kijowa próbował sucerować, że ukraińskie prawosławie wchodzi w niebezpieczne związki z siłami faszyzującymi. Dla ilustracji tej tezy pokazano patriarchę Filareta w otoczeniu przedstawicieli radykalnych sił nacjonalistycznych, wspólnie skandujących hasło (chodzi o hasło „Sława Ukrainie – gierojom sława”) i informowano, jakoby w wiecu brali udział także przedstawiciele niemieckich neofaszystów..
Początek walki
Analityczka podkreśliła, że choć sytuacja w wielu aspektach wygląda na przegraną dla Rosji, to jednak trzeba mieć na uwadze, że Moskwa nie składa broni i będzie używać wielu dostępnych instrumentów, by podsycać napięcia na Ukrainie związane z powstawaniem nowego kościoła autokefalicznego, przejmowaniem świątyń itd.
– To dopiero początek procesu, również proces tworzenia nowego Kościoła autokefalicznego na Ukrainie będzie rozłożony na lata – przestrzegła analityczka Ośrodka Studiów Wschodnich.
Droga Ukrainy do autokefalii i dyskusja o autokefalii na Białorusi
Ukraiński arcybiskup Zoria w reakcji na decyzje synodu w Mińsku o zerwaniu więzi eucharystycznych Patriarchatu Moskiewskiego z Patriarchatem Konstantynopolitańskim stwierdził, że paralelnie do Kremla – rosyjska cerkiew decyduje się na samoizolację i nierespektowanie międzynarodowych standardów prawnych.
Z kolei na Białorusi starania Ukrainy, a także dodatkowo anulowanie dekretu o zwierzchnictwie Moskwy z 1686 roku wprowadziło na nowo do dyskusji środowisk niezależnych postulat autokefalii, choć przyznaje się jednocześnie, że obecne władze i cerkiew na czele z rosyjskim metropolitą Pawłem pozostaną lojalne wobec Kremla. Synod w Mińsku część niezależnych białoruskich komentatorów odczytuje się jako sygnał obaw Rosji o wyjście i tego terytorium spod wpływów cerkiewnych.
***
Z Jadwigą Rogożą z Ośrodka Studiów Wschodnich rozmawiała Agnieszka Marcela Kamińska, PolskieRadio24.pl