PolskieRadio24.pl: Sobór zjednoczeniowy, do którego doszło w sobotę, to historyczny moment dla Ukrainy. Doszło do zjednoczenia Ukraińskiej Cerkwi Prawosławnej Patriarchatu Kijowskiego i Ukraińskiej Autokefalicznej Cerkwi Prawosławnej. Synod wybrał jej zwierzchnika, Epifaniusza. Na zgromadzeniu byli także obecni dwaj biskupi Ukraińskiej Cerkwi Prawosławnej Patriarchatu Moskiewskiego.
Po zakończeniu soboru patriarcha Konstantynopola Bartłomiej zapowiedział uroczyste wręczenie tomosu, aktu stwierdzającego autokefalię, 6 stycznia, w Trzech Króli.
Ukraińska cerkiew uniezależniła się od rosyjskiej po latach. Obie daty, i synodu, i wręczenia tomosu, z pewnością zapiszą się w podręcznikach historii. Jakie jest w pana oczach faktyczne znaczenie tego, co się dzieje? Co niesie z sobą autokefalia?
***
Nedim Useinow, ukraiński politolog: Wydarzenie to wpłynie rozwój państwa, na przyszłość Ukrainy. Można porównać je z wyjściem Ukrainy z kierowanej przez Rosję unii celnej, albo lepiej z takim przełomem jak wstąpienie do Unii Europejskiej. Można mówić o przejściu z aspirującego trzeciego Rzymu i do "nowego Rzymu", do nowego kręgu cywilizacji. To wiele mówiąca metafora.
Ciągle otwarta jest kwestia cerkwi Patriarchatu Moskiewskiego. Metropolita kijowski i całej Ukrainy Epifaniusz zapewnił, że prawa jej wiernych nie będą ograniczane. Jednak do pełnego zjednoczenia dojdzie, gdy wszystkie kościoły się zjednoczą. Przypomnijmy, ten proces wciąż jest przed nami, nie wiemy, jak będzie przebiegał.
Ważne jest to, że i patriarcha Konstantynopola, jako zwierzchnik duchowy, jak i statut regulujący relacje kościoła ukraińskiego z Konstantynopolem, dają cerkwi ukraińskiej więcej demokracji, więcej autonomii niż dzieje się to w relacjach z Moskwą. To inny styl cywilizacyjny.
Centrum decyzji przeszło nareszcie z Moskwy do Kijowa. Wszystko wróciło na swoje tory. Bo przypominjmy, że w unii celnej de facto rządzi Rosja, tak jak to jest zgodne z jej interesami. Inne państwa do niej należące odgrywają trzeciorzędną rolę. Podobnie jest w przypadku cerkwi moskiewskiej. Tam gdzie jest autorytaryzm, tam jednak nie tylko nie ma wolności, tam jest mniej przestrzeni do rozwoju.
Ukraina odcięła się zatem od kolejnego krępującego i ograniczającego ją narzędzia Kremla.
Przerwano kolejną nić, przez którą Kreml wpływał na sytuację na Ukrainie. W ostatnich latach cerkiew moskiewska była wykorzystywana w celu dyskryminacji ukraińskiego państwa. Starano się ograniczać wybór społeczeństwa, które nie mogło decydować czy chce pójść na Zachód, czy na Wschód.
To taki sam mechanizm, jak na Białorusi. Można tutaj przypomnieć o cerkwi białoruskiej, na której czele stoi Rosjanin, która jest całkowicie podporządkowania Moskwie i jest silnym elementem wywierania wpływów na Białorusi, szerzenia rosyjskiego świata.
Ukraina przechodząc pod zwierzchnictwa Konstantynopola wzmacnia jednak dodatkowo i wpływy tegoż patriarchatu.
I osłabia aspirujący trzeci Rzym, wzmacnia „nowy Rzym”. Ale nie tylko dlatego Rosja przez wiele lat nie pozwalała na autofekalię ukraińskiej cerkwi. Miała ku temu swoje powody. Chciała kontrolować Ukrainę.
Na Kremlu patrzy się na tereny dawniej podległe Rosji jak na kolonie. W Europie dawne państwa kolonialne dawno zamknęły ten rozdział.
Sposób myślenia rosyjskich elit jest średniowieczny: nasi wrogowie zakwestionowali nasze święte prawo własności, ale będziemy walczyć o ich odzyskanie – czy to Ukrainy, czy innych byłych części imperium.
Na Kremlu myślą kategoriami przywrócenia status quo – wydaje im się, że osiągną wtedy swój cel. Zadaniem elit jest "zbieranie ziem rosyjskich”, które są rosyjskie oczywiście tylko według nich. Wszystko jest podporządkowane tej logice, a cerkiew jest jednym z instrumentów, najważniejszych.
Ma szerzyć odpowiednią ideologię aspirującego imperium.
Cerkiew podporządkowana jest myśleniu imperialistycznemu. Moskwa nie pyta zainteresowanych o zdanie. Nie interesuje jej, czy Ukraińcy chcą być blisko Rosji, czy przeciwnie. Słyszą, że osiągną szczęście tylko z Rosją. Wszystko środki do celu - zbierania rosyjskich ziem - są uzasadnione. Takie idee są w głowach rosyjskich rządzących, ale i części społeczeństwa.
6 stycznia będzie wręczenie tomosu zwierzchnikowi Cerkwi Prawosławnej Ukrainy metropolicie kijowskiemu i całej Ukrainy Epifaniuszowi. Moskwa tymczasem stwierdza, że to wszystko jest niekanoniczne. I ostrzegała, że to może doprowadzić do podziałów. Czyli należy spodziewać się kolejnych działań ze strony Rosji?
Ostrzeżenia Rosji o podziałach należy odczytywać jako szantaż, otwartą groźbę – użyjemy cerkwi patriarchatu moskiewskiego, by zdestabilizować Ukrainę. To groźba, że będą konsekwencje. Pewien przedsmak mieliśmy, gdy ostrzelano statki Ukrainy podczas kryzysu w rejonie Morza Azowskiego.
Putin to autorytarny przywódca, myśli, że Rosja to on, sądzi, że ma władzę absolutną. Należy oczekiwać zaostrzenia sytuacji. Agresywne działania Rosji będą nakierowane na marcowe wybory prezydenckie i jesienne, parlamentarne. Putin będzie stawiał m.in. na prorosyjską partię Wiktora Medwiedczuka.
Nie warto zapominać o tym, że to wielkie zwycięstwo, triumf Ukrainy. Mimo bezwzględnej postawy Rosji – Moskwa okazała się bezsilna, a Ukraina osiągnęła swój cel, gdy się postarała o jego realizację. Wszechmoc Rosji jest zatem przereklamowana. To doskonały przykład, że dobrze dobrany cel można zrealizować.
Mówiąc o autorytarnych, nieograniczonych możliwościach wpływania na politykę przez Putina, trzeba zachować umiar. Rosja nie jest wszechmogąca, nie ma nieograniczonych możliwości. Może działać w niektórych przypadkach szybciej, bo pomija procedury właściwe demokracjom. Decyzje są podejmowane wcześniej, ewentualne potem rosyjskie gremia to zatwierdzają. To pozór demokracji.
Ukraina i Europa muszą wytrzymać ciosy, nie ogą zdradzać swoich wartości. To wszystko przynosi efekty, choć w długofalowej perspektywie. Rosja jest militarnie silna. Spójrzmy jednak w wymiarze ekonomicznym na niektóre regiony Rosji – gdzie Rosja jest na granicy trzeciego świata.
Poza tym druga strona nie powinna zapominać o tym, że ma możliwości działania i może osiągnąć o wiele więcej niż ktokolwiek by pomyślał. Nie można dać się zastraszyć i być biernym.
To co się wydarzyło, to też zamknięcie kolejnej filii FSB w Kijowie. To w dużej mierze prawda, bo choć nie można mówić o wszystkich duchownych, to przywództwo rosyjskiej cerkwi jest poddane silnie wpływom Kremla i FSB.
Rosyjska cerkiew, na przykład na Białorusi, często jest również promotorem rosyjskiego świata, tzw. ruskiego miru.
Ma narzucać wizję wspaniałości i przede wszystkim bezalternatywności ruskiego miru. Cerkiew rosyjska odgrywała dużą rolę w tym zakresie w historii.
***
Nedim Useinow jest politologiem, działaczem krymskotatarskim i przedstawicielem Rady Koordynacyjnej Światowego Kongresu Tatarów Krymskich w Polsce. Jest członkiem Zakładu Islamu Europejskiego (Uniwersytet Warszawski).
***
Rozmawiała Agnieszka Marcela Kamińska, PolskieRadio24.pl
***