Minister Uładzimir Makiej nazwał "głęboko błędnymi" plany wzmocnienia sił Stanów Zjednoczonych na terytorium sąsiadujących z Białorusią krajów wymieniając jako przykład Polskę. Dodał, że taka wojskowa obecność "naruszy równowagę sił w regionie".
Wzmocnienie obecności wojskowej u granic Białorusi natomiast "z wysokim prawdopodobieństwem spowoduje lustrzane działania pod drugiej strony granicy", czyli w Rosji.
Szef białoruskiego MSZ zaznaczył, że taka sytuacja jest najmniej potrzebna samym Białorusinom. Białoruś ma bowiem konkretne plany sojusznicze związane z Rosją i zamierza je realizować.
W jego opinii, jest rzeczą nie do pomyślenia, aby w XXI wieku, przy obecnym stanie uzbrojenia w regionie ktokolwiek odważył się sprowokować konflikt zbrojny.
W kontekście tej wypowiedzi, niezależni białoruscy komentatorzy zwrócili uwagę na konflikt jaki sprowokowała Rosja w Donbasie na Ukrainie i aneksję Krymu.
IAR/agkm