B. urzędnik Pentagonu: Putin ma plan A i plan B. Z Łukaszenką gra teraz ”w cykora”
- Kreml żąda takich ustępstw, które doprowadzą do utraty suwerenności i niezależności, inkorporacji Białorusi w zestaw Rosji. To tzw. integracyjne ultimatum - ocenia białoruski analityk Arsen Siwicki. - Rosja czyni to pod pozorem finalizowania integracji w ramach Państwa Związkowego - dodaje
- Rosja boi się geopolitycznego zwrotu Mińska. Poza tym presja gospodarcza jest zaprogramowana w systemie gospodarczym - Rosja podnosi ceny na gaz, ropę, także na rynku wewnętrznym - dodaje ekspert, mówiąc o przyszłych kierunkach działań Rosji
- To walka informacyjna, gospodarcza, militarna. Rosja rozmieszcza oddziały 14 Armii Rosji przy granicy nie tylko Ukrainy, ale i Białorusi – dodaje Arsen Siwicki
CZYTAJ TAKŻE: Łukaszenka: rozmawiamy o dostawach ropy rewersem przez "Przyjaźń" >>>
- Kreml żąda takich ustępstw, które doprowadzą do utraty suwerenności i niezależności, inkorporacji Białorusi w zestaw Rosji – zaznacza analityk Arsen Siwicki, dyrektor mińskiego Centrum Badań Strategicznych i Polityki Zagranicznej w rozmowie z portalem PolskieRadio24.pl. Podkreślił, że Rosja, czyni to pod pozorem finalizowania integracji w ramach Państwa Związkowego, co oznaczałoby aneksję Białorusi - i to właśnie jest integracyjne ultimatum. – To jednak dla Mińska geopolityczna ślepa uliczka – zaznacza.
Jak mówił analityk, wywieranie presji na Białoruś jest obecnie w części automatyczne, zaprogramowane w systemie gospodarczym Rosji - w Rosji wdrożony został manewr podatkowy, jeśli chodzi o ropę naftową, Gazprom podnosi ceny na gaz nie tylko dla zewnętrznych odbiorców, ale i dla rynku krajowego, tworzone są bariery handlowe.
- W perspektywie średniookresowej to może doprowadzić do tego, że związki ekonomiczne, które przez lata utrzymywały Białoruś przy Rosji, zostaną rozerwane. I Białoruś zacznie poważnie zmieniać swoją politykę zagraniczną, w tym podejście do Rosji - a to może doprowadzić do poważnego geopolitycznego zwrotu – dodał.
Tego boi się Rosja
- I właśnie tego scenariusza w Rosji się boją. I po to, żeby zapobiec oderwaniu się Białorusi, geopolitycznemu zwrotowi na Zachód, Kreml stara się ustanowić mechanizmy pogłębionej integracji, by zachować Białoruś w swojej orbicie geopolitycznej – zauważa. - Dlatego powiedziałbym, że napięcia w relacjach między Rosją i Białorusią także są zaprogramowane - dodał, zaznaczając, że białoruskie władze nie zgodzą się na aneksję.
Ekspert zaznacza, że dla białoruskich władz ważna jest teraz mobilizacja wewnętrzna – białoruskiego społeczeństwa i mobilizacja międzynarodowej opinii publicznej, tak by przeciwdziałać naciskowi Rosji.
Analityk podkreśla też, że tranzyt rewersem ropy z Gdańska na Białoruś, o którym mówił Łukaszenka, byłby możliwy w sytuacji, gdyby Rosja zablokowała tranzyt przez Przyjaźń, a takie groźby już padały w historii relacji Mińska i Moskwy.
Więcej w rozmowie.
Analityk:Rosja chce przywiązać Białoruś na stałe, by nie stracić jej jak Ukrainy. Szereg specraportów o tym jest na biurku Putina
PolskieRadio24.pl: Aleksander Łukaszenka powiedział ostatnio, że Białoruś prowadzi rozmowy na temat dostaw ropy z Unii Europejskiej rewersem poprzez rurociąg Przyjaźń. - Z Gdańska będziemy przesyłać ropę, którą kupimy w Arabii Saudyjskiej, Emiratach, USA – tak powiedział. Jednak wydaje się, że nie ma obecnie takich możliwości technicznych. Czy zatem są to poważne deklaracje?
Analityk Arsen Siwicki, dyrektor mińskiego Centrum Badań Strategicznych i Polityki Zagranicznej: Konieczność alternatywnych dostaw ropy naftowej uwarunkowana jest tym, że Rosja wykorzystuje kwestię dostaw surowców energetycznych na Białoruś jako instrument nacisku. Obecnie Rosja nie dostarczyła na Białoruś aż 1,5 mln ton z potrzebnych 2 mln ton ropy.
Rosja chce wywierać presję na władze Białorusi, by uzyskać od nich ustępstwa w zakresie pogłębionej integracji. Skoro Aleksander Łukaszenka na to się nie zgadza, to Kreml ogranicza dostawy ropy, by zdestabilizować sytuację w państwie.
W rezultacie Białoruś musi szukać alternatywnych źródeł. Można tu dodać, że ropę można dostarczać nie tylko przez rurociągi, ale też koleją. Zdarzało się zaś, że Rosja zupełnie zatrzymywała dostawy ropy czy gazu - tak bywało w historii relacji obu państw.
Technicznie z Gdańska można przesyłać ropę na Białoruś – jeśli Rosja zamknie tranzyt tego surowca przez Białoruś.
Rosja zaś szykuje się do tego, były już tego rodzaju wypowiedzi ze strony władz Transfnieftu. Jeśli Moskwa zamknęłaby tranzyt przez Białoruś, wówczas możliwe byłyby dostawy w systemie rewersu, m.in. przez Gdańsk.
Jednak są jeszcze inne sposoby dostaw ropy.
Aleksander Łukaszenka powiedział, że ze strony Kremla padają ”sugestie, iż Rosja i Białoruś” są jednym państwem. To już kolejny raz, gdy opowiadał o takich aluzjach Kremla.
To nie aluzje. Łukaszenka informuje w ten sposób, że Kreml wywiera na niego presję, stawia mu tzw. ultimatum integracyjne. Rosja posługuje się tutaj różnego rodzaju środkami, metodami wpływu – też ekonomicznymi. To nie jest aluzja, to próba Kremla, by zadać cios, zniszczyć niezależność i suwerenność Białorusi.
Arsen Siwicki To nie jest aluzja, to próba Kremla, by zadać cios, zniszczyć niezależność i suwerenność Białorusi
To było widoczne już wiele lat temu. Jednak w ostatnim czasie Moskwa po prostu zaczęła o tym mówić otwarcie. I także Łukaszenka wysyła odpowiednie sygnały do białoruskiego społeczeństwa. To nie sugestia. To kwestia, która już teraz stała się dla wszystkich na tyle oczywista, że Łukaszenka zmuszony jest omawiać tę sprawę w sferze publicznej.
Sytuacja jest bardzo poważna.
I niestety jest to także sytuacja rozwojowa, która musi mieć dalszy ciąg.
Łukaszenka nie zamierza iść na ustępstwa, i także Moskwa nie zamierza ustępować. A zatem na określonym etapie ta presja może sprowokować bardzo poważny kryzys. W ten kryzys Rosja spróbuje się następnie wmieszać.
Bo ostateczny cel Rosji to zniszczyć niezależność i suwerenność Białorusi i przywiązać Białoruś do Rosji poprzez tzw. państwo związkowe. W tym jest sens integracyjnego ultimatum.
Arsen Siwicki Ostateczny cel Rosji to zniszczyć niezależność i suwerenność Białorusi i przywiązać Białoruś do Rosji poprzez tzw. państwo związkowe. W tym jest sens integracyjnego ultimatum
Chodzi o kryzys ekonomiczny.
Chodzi o kryzys ekonomiczny, polityczny. Rosja od dawna stopniowo zwiększa presję na Białoruś w wielu sferach: politycznej, gospodarczej, informacyjnej, nawet wojskowej – rozmieszcza wojska na granicy z Białorusią. Ma to miejsce co najmniej od 2015 roku. Teraz Kreml po prostu otwarcie oświadczył, jakie ma zamiary: połknąć, inkorporować Białoruś.
O tym zmuszony był publicznie powiedzieć nasz prezydent. Zrobił to teraz. Choć Rosja de facto prowadzi tego rodzaju politykę co najmniej od pięciu lat.
Wojska na granicach Białorusi to na przykład wojska w Klińcach.
To Klińce, to Jelnia w obwodach briańskim i smoleńskim. W Klińcach według ekspertów ma być część 144 dywizji zmotoryzowanej, tzw. motostriełkowej. Zaczęto ją formować w 2016 roku – a teraz, w końcu zeszłego roku, zakończono. Wchodzi ona w skład 14 Armii, która rozmieszczona jest w przeważającej części na granicy z Ukrainą. Teraz jednak w części te formacje ofensywne, które biorą udział w wojnie w Donbasie, rozlokowano także na kierunku białoruskim.
Widzimy kompleksowy nacisk na Białoruś – także militarny.
W Jelni zaś znajdować ma się także – jak ostatnio donoszą niektórzy eksperci – 59. Pułk pancerny, wyposażony w czołgi. Co jednak w takiej sytuacji należy zrobić?
Dla białoruskich władz ważna jest teraz mobilizacja wewnętrzna – białoruskiego społeczeństwa i mobilizacja międzynarodowej opinii publicznej, tak by przeciwdziałać naciskowi Rosji.
Na ile to będzie efektywne – zależy od strony białoruskiej, na ile będzie w stanie budować relacje z partnerami na Zachodzie i z Chinami i iść na ustępstwa, które ci partnerzy proponują. Rzecz w tym, że w relacjach z Rosją Białoruś dotarła do geopolitycznej ślepej uliczki. Rosja żąda takich ustępstw, które doprowadzą do utraty suwerenności i niezależności, włączenia Białorusi w zestaw Rosji.
Na to obecne władze się nie zgodzą. Także Rosja nie zmieni podejścia do Białorusi. Dlatego ta sytuacja dotarła do punktu krytycznego, z którego nie ma powrotu.
Władze Białorusi muszą nie tylko konsolidować społeczeństwo – w którym są różne są postawy wobec Rosji, a w większości jest to społeczeństwo prorosyjskie.
Ważne jest, by konsolidować społeczeństwo na platformie walki o suwerenność i niezależność. Tutaj ważne jest wsparcie międzynarodowe – USA, Chin. Chodzi o to, by pomóc Białorusi zniwelować presję ze strony Moskwy – zwłaszcza gospodarczą.
Czy niedawna wizyta sekretarza stanu USA Mike’a Pompeo w Mińsku jest dowodem na geopolityczne zmiany w polityce Białorusi, na jakiś nowy jej etap?
Wizytę sekretarza stanu Mike’a Pompeo w Mińsku można rozpatrywać w kontekście etapowej normalizacji relacji między Białorusią i USA. W wielu sprawach ta wizyta związana jest także z sytuacją w relacjach Rosji i Białorusi, z tzw. integracyjnym ultimatum Kremla pod adresem Białorusi.
Bo podkreślmy to jeszcze raz - Rosja robi teraz rewizję relacji z Białorusią, ustala na nowo relacje z Białorusią. Stara się przeformatować te relacje w taki sposób, aby sfinalizować budowę Państwa Związkowego Rosji i Białorusi, co de facto oznacza inkorporację Białorusi, włączenie jej w skład Rosyjskiej Federacji. To dzieje się pod pozorem tego, że projekt państwa związkowego był opracowany jeszcze w latach 90.
To ponury scenariusz.
Oczywiście dla USA to bardzo ważne, by Białoruś zachowała niezależność i suwerenność, a zwłaszcza w warunkach rosnącego nacisku ze strony Rosji i w związku z tym, że Białoruś odgrywa ważną rolę w kontekście regionalnego bezpieczeństwa i stabilności. Tylko niezależna i suwerenna Białoruś może dalej występować w tej pozytywnej i konstrukcyjnej roli.
A dla narodowych interesów USA i ich sojuszników w regionie, m.in. państw bałtyckich, Polski, Ukrainy, oczywiste jest, że jeśli Białoruś straci niezależność, integruje się z Rosją, to może doprowadzić do rozmieszczenia rosyjskich wojsk na stałe na terytorium Białorusi. One będą zagrażać przede wszystkim Ukrainie, ale też innym sojusznikom USA, przede wszystkim Polsce, Litwie, Łotwie.
W tych trudnych warunkach USA są zainteresowane tym, żeby uniknąć rozwoju podobnego scenariusza i gotowe są okazywać wsparcie suwerenności i niezależności Białorusi.
Wizyta Pompo w Mińsku związana miała być związana też z tym, że zakończone zostało przygotowanie do decyzji o wymianie ambasadorów między Mińskiem i Waszyngtonem. To oczywiście nada nowy impuls dwustronnym relacjom. Z drugiej strony stała obecność ambasadora USA w Mińsku będzie utrzymywać Białoruś w polu widzenia Waszyngtonu.
Co zaś tyczy się innych spraw, takich jak na przykład anulowanie sankcji, dotyczących Białorusi, to widzimy gotowość USA, by dokonać częściowego przeglądu i rewizji polityki sankcyjnej, zwłaszcza tego, co dotyczy sankcji wobec szeregu białoruskich firm państwowych, takich jak koncern Biełnieftiechim. Pełne zniesienie sankcji przy tym jest możliwe tylko po tym, jak znacznie poprawi się sytuacja praw człowieka, sytuacja demokracji w Białorusi.
Tutaj białoruska strona powinna zademonstrować określone postępy.
Z uwzględnieniem tego, że Białoruś jest obecnie zainteresowana w dywersyfikacji dostaw surowców energetycznych, to oczywiście była jedna ze spraw, którą omawiano podczas wizyty Mike’a Pompeo w Mińsku. Mówiono o dostawach amerykańskiej ropy na Białoruś.
Mike Pompeo mówił o gotowości dostaw 100 procent zapotrzebowania na ropę naftową.
To dopiero początek procesu negocjacji. Sprawa w tym, że ropa naftowa USA i gaz skroplony masowo pojawiają się na rynku nie wcześniej niż pod koniec 2021 roku, a może i nie wcześniej na początku 2022 roku.
Dlatego w Mińsku trzeba szykować się do tego, żeby zabezpieczyć gotowość infrastruktury do tego, żeby gdy surowce USA będą dostępne w Europie, to by Białoruś mogła bez przeszkód mogła zorganizować dostawy ropy i gazu USA, przede wszystkim poprzez współpracę z takimi państwami jak Polska, Litwa, Łotwa, częściowo Ukraina.
Dlatego dostawy amerykańskiej ropy na Białoruś to, powiedzmy, średniookresowa perspektywa, perspektywa najbliższych 2-3 lat. A to, że rozmowy trzeba o tym zaczynać już teraz – to fakt. Waszyngton i Białoruś były w stanie rozpocząć te rozmowy – i możliwe, że doprowadzą do tego, że w najbliższym czasie USA zrewidują szereg ograniczeń sankcyjnych, w tym dotyczących koncernu Biełnieftiechim. Będzie on bowiem głównym kupującym amerykańskiej ropy w przyszłości. Na razie ten koncern obłożony jest sankcjami. Co prawda, one są zamrożone, ale za jakiś czas USA znów będą robić przegląd tych sankcjami w kwestii ich odmrożenia.
Póki co sankcje obowiązują. Dla przedsiębiorstw amerykańskich relacje z podmiotami objętymi sankcjami, tak jak Biełnieftiechim, są problematyczne. Jest jednak przekonanie, że w związku z pragmatycznymi interesami obu stron, sprawa tych sankcji będzie rozpatrzona na nowo.
Czy możemy przewidywać, jakie mogą być dalsze działania Rosji wobec Białorusi?
Co się tyczy relacji z Rosją i tak zwanej pogłębionej integracji, Aleksander Łukaszenka niedawno dał do zrozumienia, że nie zdecyduje się na pogłębienie integracji wedle tego scenariusza, który obecnie narzucają Mińskowi z Kremla. Kreml stara się bowiem, jak mówiliśmy, doprowadzić do końca stworzenie Państwa Związkowego, ale w taki sposób, aby Białoruś straciła swój równoprawny status w relacjach z Rosją, a główne centrum podejmowania wszystkich decyzji będzie znajdować się w Moskwie.
Aleksander Łukaszenka dał jasno do zrozumienia, że integracja Rosji i Białorusi nie będzie się odbywać według takiego scenariusza. Mińsk naciska na to, że dalsza integracja jest możliwa tylko w wymiarze gospodarczym, w rozumieniu stworzenia wspólnych rynków usług, towarów, siły roboczej i kapitału. To wszystko, co wychodzi poza te sfery, jest w rozumieniu Białorusi czerwoną linią. Te czerwone linie nakreślił sam Łukaszenka i nie zamierza poza nie wychodzić.
W rozumieniu Rosji pogłębienie integracji jest sposobem na to, by mocniej zakorzenić Białoruś w swojej strefie wpływów.
Widzimy różnicę podejść Rosji i Białorusi. W efekcie widzimy też napięcie.
Rosja nie zrezygnuje na pewno ze swoich planów.
Mimo wszystko wydaje się, że Rosja nie zamierza rezygnować z projektu Państwa Związkowego.Możemy tak sądzić na podstawie rosnącej presji, z którą mamy do czynienia w ostatnich miesiącach. Ma ono przede wszystkim charakter gospodarczy. Wyraża się to w ograniczeniu dostępności białoruskich produktów na rosyjski rynek, kwestii zwiększania cen na surowce energetyczne. Celem tych nacisków jest przymuszenie Aleksandra Łukaszenki do tego, by przyjął ultimatum integracyjne, zgodził się na głęboką integrację z Rosją w ramach Państwa Związkowego. Nie widzę jednak żadnych wariantów rozwoju sytuacji, w których Łukaszenka zgodzi się na ultimatum i propozycje Kremla. Dlatego też Rosja nie zamierza iść na ustępstwa.
Dlatego należy oczekiwać, że Rosja będzie zwiększać presję na Białoruś, przede wszystkim ekonomiczną, po to, by jeśli nie sprowokować Łukaszenkę do kapitulacji, to sprowokować poważny gospodarczy kryzys, a także kryzys polityczny.
Biełsat pokazał w ostatnich dniach wyniki badań opinii społecznej, autorstwa pracowni niezależnego socjologa Andreja Wardamackiego, z których wynikała, że spadło poparcie dla integracji, sojuszu z Rosją.
Ten spadek poparcia dla idei integracji Rosji spowodowany jest kryzysem w relacjach Białorusi i Rosji, który widzimy w ostatnim czasie. Dla wielu Białorusinów to stało się czymś oczywistym.
Sam Aleksander Łukaszenka wypowiadał się krytycznie pod adresem Rosji, Władimira Putina, mówiąc o próbach ograniczenia suwerenności Białorusi poprzez pogłębioną integrację.
Nacisk Rosji sprawia, że idea integracji jest nieatrakcyjna w oczach Białorusinów. Coraz więcej Białorusinów jednoczy się wokół idei obrony suwerenności Białorusi. I w badaniach można było zobaczyć, że liczba takich Białorusinów wzrosła.
Jednak z pewnością Rosja będzie wzmacniać tę presję na Białoruś. Ale może teraz zdecyduje się na taktyczną pauzę, po pewnym niepowodzeniu na przełomie roku?
Powiedziałbym tak: budowanie presji ekonomicznej na Białoruś jest już niejako zaprogramowane. Dlatego że w Rosji wdrożony został manewr podatkowy. Dla Białorusi oznacza to zmniejszenie zniżek na białoruską ropę.
To samo dzieje się z rosyjskim gazem. Gazprom podnosi ceny na gaz nie tylko dla zewnętrznych odbiorców, ale i dla rynku krajowego. To prowadzi do tego, że cena gazu będzie się zwiększać.
Rosja tworzy cały szereg barier handlowych, które ograniczają dostęp białoruskiej produkcji na rosyjski rynek. To wywiera negatywny efekt na białoruski rynek, zwłaszcza z uwzględnieniem tego, że w wielu kwestiach rosyjski rynek jest głównym rynkiem zbytu dla białoruskich producentów.
Dlatego dalsza presja jest jakby zaprogramowana przez to, co ma miejsce w Rosji. To obiektywny proces. To prowadzi do tego, ze Białoruś musi szukać nowych rynków zbytu, dywersyfikować dostawy surowców energetycznych.
W perspektywie średniookresowej to może doprowadzić do tego, że związki ekonomiczne, które przez lata utrzymywały Białoruś przy Rosji, zostaną rozerwane. I Białoruś znacznie poważnie zmieniać swoją politykę zagraniczną, w tym podejście do Rosji - i to może doprowadzić do poważnego geopolitycznego zwrotu.
I właśnie tego scenariusza w Rosji się boją. I po to, żeby mu zapobiec, Kreml stara się ustanowić mechanizmy pogłębionej integracji, by zachować Białoruś w swojej orbicie geopolitycznej.
Dlatego powiedziałbym, że napięcia w relacjach między Rosją i Białorusią także są zaprogramowane. Sprawy rozwijają się po takiej trajektorii, że może to doprowadzić do poważnego kryzysu w relacjach między Rosją i Białorusią, jeśli Mińsk nie może zatrzymać Kremla w realizacji tych poważnych scenariuszów.
Jeśli białoruskie władze mogą przeprowadzić reformy gospodarcze zmniejszyć zależność od Rosji, zmobilizować społeczność międzynarodową, by Białoruś wsparła, a także może zmobilizować społeczeństwo białoruskiej dla obrony suwerenności, nawet w warunkach rosnącego napięcia ze strony Rosji, to możliwe są pozytywne scenariusze, przy których Rosja powstrzyma się od drastycznych kroków.
***
Z analitykiem Arsenem Siwickim, dyrektorem mińskiego Centrum Badań Strategicznych i Polityki Zagranicznej, rozmawiała Agnieszka Marcela Kamińska, PolskieRadio24.pl.