Raport Białoruś

Sen o dywersyfikacji ziści się na Białorusi? ”Ważna jest rola Polski, ważny jest parasol polityczny USA”

Ostatnia aktualizacja: 17.05.2020 20:00
Białoruś będzie sprowadzać ropę z USA, też przez Polskę? Szanse wydają się większe niż kiedykolwiek wcześniej. - Wsparcie polityczne Zachodu jest bardzo ważne. USA zaś mają tutaj interes geopolityczny, jak też ekonomiczny. Trzeba pamiętać że około 20 mln ton ropy, których potrzebuje Białoruś, to dość duży wolumen. Oczywiście Polska ma tutaj do odegrania dużą rolę – mówi portalowi PolskieRadio24.pl Mariusz Marszałkowski z portalu biznesalert.pl
Na zdjęciu: stacja w Bobowiczach na Białorusi przy rurociągu Przyjaźń
Na zdjęciu: stacja w Bobowiczach na Białorusi przy rurociągu Przyjaźń Foto: PAP/EPA/ANDREI LIANKEVICH
  • 15 maja białoruski MSZ potwierdził, że Białoruś rozpoczyna import ropy naftowej ze Stanów Zjednoczonych
  • Pod koniec kwietnia Białoruś przyjęła taryfy na rewersowe dostawy ropy naftowej z Polski przez Przyjaźń do rafinerii w Mozyrzu. 

Białoruś potwierdziła, że ze Stanów Zjednoczonych otrzyma pierwszą partię dostaw ropy naftowej. Transport odbędzie się przez port w Kłajpedzie.

Kilka tygodni wcześniej Mińsk przyjął taryfy na dostawy ropy przez Polskę rurociągiem Przyjaźń.

- To wydarzenie bez precedensu (…) Polska ma do odegrania wielką rolę jeśli chodzi o Białoruś – mówi Mariusz Marszałkowski z portalu Biznesalert.pl.


Pompeo.jpg
Pompeo: dostawa amerykańskiej ropy na Białoruś wzmacnia suwerenność tego kraju

Polski operator Przyjaźni PERN poinformował w lutym, że zamierza dostosować rurociągi do tłoczenia ropy rewersem na odcinku z bazy pod Płockiem do bazy w Adamowie przy białoruskiej granicy.

****

Czy dywersyfikacja surowców energetycznych w przypadku Białorusi to realna perspektywa, jakie zagrożenia mogą pokrzyżować takie plany? Dlaczego szanse są teraz większe niż kiedykolwiek wcześniej? O tym w rozmowie z Mariuszem Marszałkowskim z portalu biznesalert.pl.

***

PolskieRadio24.pl: W ostatnich dniach dociera do nas wiele informacji, które mogłyby wskazywać na to, że Białoruś faktycznie próbuje przygotować się do dywersyfikacji w zakresie sprowadzania ropy naftowej. Czy dywersyfikacja z prawdziwego zdarzenia to tym razem może być kiedyś realna perspektywa? Dodajmy, że Białoruś jest silnie uzależniona od Rosji, to efekt polityki Aleksandra Łukaszenki.

Mariusz Marszałkowski, biznesalert.pl: Widzimy pewne zmiany w kwestii natury tego uzależnienia. Białorusini w styczniu bieżącego stanęli przed perspektywą braku regularnych dostaw ropy z Rosji. Powodem było nieosiągnięcie porozumienia Rosji i Białorusi co do cen surowca i warunków jego dostawy. Powodem są nieporozumienia dotyczące skutków manewru podatkowego i premii dla rosyjskich przedsiębiorstw. Manewr podatkowy Rosja uruchomiła w 2015 roku, a polega on na tym, że Rosja zmniejsza cła wywozowe na ropę, natomiast podnosi podatek od wydobycia tego surowca.  Dla Białorusi manewr podatkowy, który stopniowo zmniejsza cła do zera dla wszystkich konsumentów rosyjskiej ropy poza granicami, jest niekorzystny, bo cena ropy dla Białorusi przestaje być konkurencyjna. Mińsk zaś czerpał duże dochody ze sprzedaży produktów ropopochodnych, pod warunkiem, że dysponował tańszą ropą niż inne państwa.

Druga sporna kwestia to premia, z którą Białorusini kupują rosyjską ropę. Premia ta jest wypłacana przez białoruskie koncerny na rzecz rosyjskich koncernów. Premia miała na celu w części rekompensować niższą cenę surowca, w stosunku do tego jaką cenę firmy mógłby uzyskać za sprzedaną ropę u innych klientów.

Teraz ważne czynniki dodatkowe to pandemia koronawirusa i niska cena ropy na światowych rynkach.

Białoruś postanowiła, że skoro procent zysków białoruskich ze sprzedaży produktów ropopochodnych zmniejsza się radykalnie, to formuła premii jest przestarzała. Z tym z kolei nie chciały się zgodzić koncerny rosyjskie.

Spór trwał i przez kilka miesięcy nie było regularnych dostaw ropy na Białoruś. Białorusini zaczęli szukać ropy z innych kierunków -  sprowadzali ją przez Kłajpedę , przez port w Odessie na Ukrainie. Pojawiła się kwestia sprowadzania ropy z terytorium Polski przez ropociąg Przyjaźń.

I tutaj pojawił się problem rewersu.

Na sprowadzanie ropy przez Polskę nie pozwalają możliwości techniczne ropociągu Przyjaźń, które umożliwiają tłoczenie ropy jednocześnie tylko w jednym kierunku.

Pod koniec lutego, gdy minister pełnomocnik rządu ds. strategicznej infrastruktury energetycznej Piotr Naimski był w Stanach Zjednoczonych, rozmawiał z partnerami amerykańskimi o tym, że Polska jest gotowa pośredniczyć w sprzedaży amerykańskiej ropy na Białoruś. Dzień po tej deklaracji operator systemu przesyłowego spółka PERN poinformowała o podjęciu decyzji o stworzeniu technicznych możliwości do rewersu na odcinku bazy naftowej w Płocku do bazy naftowej w Adamowie nieopodal Polsko Białoruskiej granicy.

Wcześniej możliwość sprzedaży ropy, zaspokajającej 100 procent białoruskiego zapotrzebowania zapowiadał sekretarz stany Mike Pompeo, który zimą odwiedził Białoruś.

Pompeo podczas wizyty w Mińsku na początku lutego  zapowiedział, że Stany Zjednoczone są gotowe dostarczać 100 procent zapotrzebowania na ropę w konkurencyjnych cenach. By to udało w takim wymiarze, konieczna jest jednak odpowiednia forma transportu ropy.

Obecnie ropa z Kłajpedy może być sprowadzona de facto tylko szlakami kolejowymi. Mamy wprawdzie na tym szlaku rurociąg Drużby, on jednak nie może być wykorzystywany do tego celu. Transport koleją znacznie wydłuża proces i zwiększa koszt. Z drugiej strony mamy Odessę - ropociągi Odessa-Brody i Brody- Mozyrz, ale odległość od Odessy do rafinerii w Mozyrzu jest znacznie dłuższa niż na przykład między Mozyrzem a Gdańskiem. Poza tym port 30 km od  Odessy, Piwdennyj, bo tam znajduje się terminal naftowy na Ukrainie, nie ma wystarczających możliwości odbioru odpowiedniej ilości ropy i jej przetaczania.

Tu pojawiła się opcja polska. Polska ma duży naftoport w Gdańsku, ma potencjał przeładunkowy około 35-40 mln ton ropy naftowej i paliw płynnych rocznie. Mamy system Ropociągu Pomorskiego, który z Gdańska może transportować ropę do systemu Przyjaźń. Systemem Przyjaźń ropa mogłaby płynąć rewersowo na Białoruś. Aby to się stało, musi być przeprowadzona modernizacja tego ropociągu, co już zapowiedział polski PERN, operator systemu przesyłowego Przyjaźń.

Taka modyfikacja pozwolić ma na to, by otworzyć możliwość tłoczenia ropy w dwóch kierunkach – z jednej strony tranzytowo, bo trzeba pamiętać, że ropociąg Przyjaźń nie jest skierowany tylko na rynek polski, ale też niemiecki, do rafinerii w Niemczech. Musi zatem być utrzymany przesył surowca na odpowiednim poziomie. Z drugiej strony powinna być otwarta możliwość przesyłu rewersowego, czyli w drugą stronę ku Białorusi.

Do tej pory ropa ze strony Polski na Białoruś płynęła tylko raz – w zeszłym roku na przełomie czerwca i lipca, kiedy tłoczono ropę zanieczyszczoną chlorkami organicznymi. Wtedy zwrócono ją rewersem z powrotem ku Białorusi. Powrócił wtedy pomysł, by sprowadzać ropę ze strony polskiej. Wówczas jednak tranzyt na Zachód był zatrzymany. Obecnie – gdy kontynuowany jest tranzyt – nie można jednocześnie tłoczyć ropy rewersem w drugą stronę.

Pomysł bardzo dobry.

Pomysł sprowadzania ropy na Białoruś z Polski nie pojawił się jednak teraz. Pojawił się już w 2010 roku. Wtedy prowadzone były rozmowy między stroną polską i białoruską na temat sprowadzania wenezuelskiej ropy. Miała ona być sprowadzana do portu w Gdańsku i następnie transportowana na Białoruś.

Niestety wówczas ówczesne kierownictwo PERN-u poinformowało, że nie widzi możliwości takiego wykorzystania mocy naftoportu. Chodziło o to, by zabezpieczyć polskie potrzeby bezpieczeństwa energetycznego. Drugim powodem była niemożność techniczna - nie zmodyfikowano naftoportu, by mógł przesyłać ropę na Białoruś.

Zaznaczę, że rozmowy z Białorusinami trzeba traktować ostrożnie. Bowiem w  2011 roku, gdy toczyły się rozmowy o rewersie, Białoruś uzgodniła z azerbejdżańskim koncernem SOCAR sprowadzenie 4 mln ton ropy z Azerbejdżanu. Te dostawy miały być realizowane przez port Piwdiennyj na Ukrainie. Podpisano umowy miedzy operatorami przesyłowymi, czyli ukraińską Ukrtransnaftą i białoruskim Homeltransnieftem. Firmy porozumiały się w sprawie możliwości i stawek. Ropa azerska zaczęła docierać na Ukrainę, ale skończyło się na 900 tysiącach ton z zakładanych 4 mln.

Doszło ostatecznie do sporu sądowego między operatorami z Ukrainy i Białorusi – ponieważ ropa, która pozostała w systemie ukraińskim była wyższej jakości niż ta, która została przetransportowana na terytorium Białorusi. Chodziło o kwestie techniczne – ropociąg musiał być przed przesyłem wypełniony ropą. Na początku jest to ropa techniczna. Gdy skończyły się dostawy, w ropociągu ukraińskim została ropa azerska, lepszej jakości. Doszło do sporu sądowego. Strona ukraińska wystąpiła z pozwem, że strona białoruska nie zrealizowała zapisów kontraktu, nie pobrała zakontraktowanego wolumenu przesyłu. Białoruś wystąpiła o zwrot środków za ropę, która znajdowała się w ukraińskim ropociągu. Międzynarodowy Sąd Arbitrażowy Białoruskiej Izby Przemysłowo-Handlowej uznał winę obu stron, jednak Ukraina musiała dopłacić kilka mln dolarów za ropę, która została w systemie przesyłowym.

W kwestii Białorusi trzeba mieć na uwadze, że relacje mają przede wszystkim wymiar polityczny, na drugim miejscu jest gospodarka. Białoruś jest silnie połączona z Rosją, odciąganie jej od Rosji będzie bardzo trudne. Trzeba to jednak robić, bo jest to m.in. kwestia naszego również bezpieczeństwa . Gdyby doszło do dywersyfikacji ropy, byłby to istotny fakt.

Białoruś zaczęłaby się otwierać na świat. Z drugiej strony miałoby to wymiar ekonomiczny, ropa byłaby sprowadzana do portu w Gdańsku, podlegałaby opłatom portowym, byłaby transportowana polskim systemem ropociągowym. Na tym zarabiałby także polski operator PERN.  Trzeba też pamiętać, że nie są duże wolumeny. Mowa jest o tym np. w białoruskich źródłach, że dostawy przez PERN miałyby wynosić około 100 tys. ton miesięcznie. To jeden większy tankowiec ropy.

Ropa była zawsze jednym z głównych narzędzi, by wywierać naciski na Białoruś.

Saga sporów energetycznych między Rosją i Białorusią jest bardzo długa, sięga kilkunastu lat. Co dwa-trzy lata wybucha spor – o ropę, gaz, stawki celne, podatkowe. Zawsze dochodzono do porozumienia – po miesiącu, dwóch. Jednak Białoruś za każdą zniżkę, etc. traciła kawałek swojej suwerenności.

Przypomnijmy, że Białoruś oddała Gazpromowi swój system przesyłowy gazu. Obecnie o dywersyfikacji gazu obecnie się nie mówi.

Przynajmniej na razie.

W przypadku gazu trzeba byłoby budować nowe gazociągi.

Inaczej jest w przypadku ropy naftowej. Skoro w 2024 roku Mińsk będzie płacił tyle za ropę z Rosji, co na norweską, to można przygotować do tego infrastrukturę.

Białoruś przyjęła taryfę przesyłową na dostawy ropy z Polski pod koniec kwietnia. To daje nadzieję?

Ustalenie taryfy to podstawa do tego, by ropa mogła być przesyłana. Bez tego przesył nie może się odbywać. To pewien standard.  Pod koniec lutego białoruski operator Homeltransnieft ustalił też taryfy przesyłowe na odcinku z granicą ukraińską.

Ustalenie taryfy na odcinku miedzy Adamowem a Morzyzem jest bezprecedensowe. To nie miało wcześniej miejsca. To sygnał, że działania podejmowane przez Mińsk są rzeczywiste, że to nie jest tylko werbalna negocjacja między Mińskiem a Moskwą o ceny ropy.

Jednak kwestia technicznych możliwości takich działań jest ciągle otwarta.

Nie wiadomo, w jakiej perspektywie czasowej ta kwestia może być rozpatrywana. PERN nie podaje informacji, kiedy to ma mieć miejsce. Pieniądze musiałyby być również zapisane w budżecie. Na pewno środki na ten projekt, tak czy inaczej się znajdą.Zakładam jednak, że do czerwca dostawy na pewno nie ruszą.

Rzeczywiście to sytuacja bez precedensu, pytanie, czy tym razem projekt zakończy się powodzeniem.

Myślę, że w tej sytuacji istotny może być parasol polityczny z Waszyngtonu. To również interes USA – by znaleźć rynek zbytu dla swego surowca.

A przeciwwaga dla Rosji w projektach w regionie to nie taka prosta sprawa. Dlatego ten parasol jest bardzo ważny?

Amerykanie podczas Międzynarodowej Konferencji Bezpieczeństwa w Monachium zapowiedzieli utworzenie funduszu w wysokości 1 mld dolarów na rzecz projektów energetycznych w państwa Trójmorza. Te pieniądze potencjalnie mogłyby być wykorzystywane na rozszerzenie infrastruktury z państwami takimi jak Ukraina i Białoruś.

Chodzi o to, by wspierać je biznesowo, tak jak amerykańskie firmy, ale też uwalniać je od uzależnienia od rosyjskich surowców.

Determinacja Rosji, by zachować pewne państwa w swojej strefie wpływów jest ogromna. Dlatego ważne jest, że taki kierunek, wyzwolenia energetycznego, jest wspierany przez szeroki front polityczny.

Wsparcie polityczne Zachodu jest bardzo ważne. USA zaś mają tutaj interes geopolityczny, jak też ekonomiczny. Trzeba pamiętać że około 20 mln ton ropy, których potrzebuje Białoruś, to dość duży wolumen. Polska może odegrać tutaj dużą rolę.

Na Ukrainie widać zaś próby pozyskiwania gazu z USA – dodajmy.

Ważny jest aspekt ekonomiczny – cena ropy.

Cena ropy była do tej pory kluczem. Jednak od 2018 roku, od rozpoczęcia nacisków na głębszą integrację, już nie tylko cena ropy jest ważna w negacjach.

Do tego cena ropy na rynkach światowych znacznie spadła.

Jednak trzeba zauważyć, że do tej pory, przez niemal 20 lat Łukaszenka nie zrobił niczego, by wzmocnić niezależność Białorusi, wręcz przeciwnie. Uzależnił kraj od dostaw surowców energetycznych. Teraz uzależnił go także od rosyjskiej energetyki atomowej, budując elektrownię w Ostrowcu. Dołączał do projektów geopolitycznych Rosji, do Unii Celnej, Eurazjatyckiej, Unii Gospodarczej, do Organizacji Układu o Bezpieczeństwie Zbiorowym (ODKB). Łukaszenka korzystał z tych relacji – traktował kraj instrumentalnie, podporządkowując go swojemu interesowi.

Na Białorusi nie ma nawet możliwości wolnych wyborów.

Jednak sytuacja zmieniła się w samej Rosji. Moskwa w wyniku m.in. sankcji, kryzysów, przestała mieć możliwość subsydiowania Białorusi w takim stopniu jak wcześniej. Wcześniej miała możliwość sprzedawania Łukaszence ropy za połowę ceny światowej. Obecnie sprzedaje ją, jak się szacuje, za 85 procent.

Gaz sprzedawała Białorusi jak na rynku wewnętrznym, obecnie kosztuje on Białoruś więcej niż w Europie. Mińsk płaci bowiem 127 dolarów za 1000 m sześcienny, zaś na giełdach w Europie kosztuje on 50-170 dolarów za 1000 m. sześc.

Białorusi jednak nie będzie łatwo się wywikłać z zależności. Rosja od wielu lat pracuje na to, żeby Białoruś od siebie uzależnić.

Wydaje się, że obecnie jednak Rosja nie ma aż tyle pieniędzy, by subsydiować z rozmachem gospodarkę białoruską.

Myślę, że trzeba szukać brakujących elementów, które mogą zmienić obecny stan rzeczy. Ważne są też takie działania dobrej woli, jak przekazywanie pomocy Białorusi w czasie koronawirusa.

Dają one przykład, skłaniają ku solidarności.

Przez wiele lat byliśmy adwokatem Ukrainy na Zachodzie. Białoruś jest znacznie słabszym krajem od Ukrainy, ma znacznie mniejszy potencjał gospodarczy, trudniejszą sytuację społeczną i kulturową. Polskie wsparcie jest jej potrzebne.

***

Z Mariuszem Marszałkowskim z portalu biznesalert.pl rozmawiała Agnieszka Marcela Kamińska, PolskieRadio24.pl

Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy, możesz być pierwszy!
aby dodać komentarz
brak
Czytaj także

Białoruś: nowy rurociąg połączy dwie rafinerie i umożliwi dywersyfikację dostaw

Ostatnia aktualizacja: 30.04.2020 16:00
Aleksander Łukaszenka podpisał rozporządzenie dotyczące budowy ropociągu "Homel-Horki". Inwestycja ma na celu dywersyfikację dostaw ropy do białoruskich rafinerii i uniezależnienie się od surowca z Rosji.
rozwiń zwiń
Czytaj także

Pompeo: dostawa amerykańskiej ropy na Białoruś wzmacnia suwerenność tego kraju

Ostatnia aktualizacja: 16.05.2020 05:00
 - Dostawa amerykańskiej ropy na Białoruś "wzmacnia białoruską suwerenność" - ocenił w piątkowym oświadczeniu sekretarz stanu USA Mike Pompeo. Wezwał władze w Mińsku do liberalizacji handlu oraz zwiększenia dostępu do swojego rynku dla amerykańskich firm.
rozwiń zwiń
Czytaj także

Szef MSZ Białorusi Makiej: USA rozpoczęły dostawy ropy na Białoruś

Ostatnia aktualizacja: 16.05.2020 04:00
- Potwierdzam z satysfakcją rozpoczęcie dostaw ropy ze Stanów Zjednoczonych na Białoruś – oświadczył w piątek białoruski minister spraw zagranicznych Uładzimir Makiej. Pierwsza partia zawiera 80 ton surowca – poinformował portal TUT.by.
rozwiń zwiń