Monitoring zatrzymań w Mińsku i innych miastach Białorusi prowadzi centrum praw człowieka Wiasna. Jednak, jak zastrzegli aktywiści, lista, która po godz. 23.30 (22.30 czasu polskiego) w stolicy liczyła ponad 150 osób, jest daleka od stanu faktycznego. Zatrzymania w różnych miejscach stolicy były przypadkowe – w wielu wypadkach ustalenie dokładnych danych będzie wymagało czasu.
Z nagrań i zdjęć opublikowanych w mediach niezależnych, m.in. na portalu TUT.by, wynika, że milicyjne oddziały specjalne OMON oraz funkcjonariusze w cywilu zachowywali się brutalnie, wyłapując z tłumu przypadkowe osoby. Co najmniej w kilku miejscach, gdzie ludzie próbowali przeciwstawiać się zatrzymaniom, doszło do przepychanek i bójek z funkcjonariuszami.
Relacjonujący na żywo przebieg protestów reporterzy Euroradia, Biełsatu, a nawet BBC – zostali zatrzymani. Po godz. 23 pojawiła się informacja o zwolnieniu dziennikarzy Euroradia i Radia Swaboda (białoruska sekcja RWE/RS).
W reakcji na zbieranie się ludzi na ulicach, władze ograniczyły wjazd do centrum Mińska, a także zamknęły część stacji metra. W paru dzielnicach zawyły syreny alarmowe. W końcu na głównej ulicy Mińska, Prospekcie Niepodległości, wyłączono światło. Po mieście kursowały milicyjne ciężarówki oraz nieoznaczone busy z funkcjonariuszami w cywilu.
Jak poinformowała gazeta internetowa „Nasza Niwa”, w pewnym momencie do OMON-u dołączyli żołnierze wojsk wewnętrznych (podlegających MSW). Brali oni m.in. udział w zatrzymaniach w sercu miasta, na ulicy Niemiha.
Oprócz Mińska do zatrzymań doszło m.in. w Brześciu i w Homlu.
Protesty przeciwko niezarejestrowaniu opozycyjnych kandydatów
Mieszkańcy białoruskiej stolicy oraz innych miast zaczęli we wtorek wychodzić na ulice w ramach protestu przeciwko niezarejestrowaniu opozycyjnych kandydatów w wyborach prezydenckich. Obywatele próbowali tworzyć żywe łańcuchy lub po prostu stali na chodnikach.
Wezwania do wyjścia na akcje pojawiły się wcześniej w sieciach społecznościowych, w tym w krytycznych wobec władz kanałach komunikatora Telegram.
Białoruskie MSW ostrzegło obywateli przed udziałem w tych „nielegalnych akcjach”, do których „wezwały portale i użytkownicy znajdujący się poza granicami Białorusi”.
Zapowiedziano, że funkcjonariusze podejmą „wszelkie działania na rzecz zachowania porządku publicznego i powstrzymania nielegalnych działań”. „Prosimy o przejawienie rozsądku i mądrości. Nie ulegajcie prowokacjom, przestrzegajcie prawa” – wezwano.
Nie dopuszczono do rejestracji liczących się kandydatów
Wcześniej we wtorek Centralna Komisja Wyborcza odmówiła zarejestrowania do startu w wyborach opozycyjnych kandydatów - Wiktara Babaryki i Walera Capkały.
Na decyzję CKW zareagowała Unia Europejska. Według oświadczenia wysokiego przedstawiciela UE ds. zagranicznych i polityki bezpieczeństwa odmowa rejestracji oponentów władzy ogranicza możliwość wyrażenia swojej woli przez społeczeństwo i „podważa demokratyczność wyborów”, a władze nie zdołały zapewnić konkurencyjnego procesu wyborczego.
Do udziału w wyborach zostali zarejestrowani: urzędujący prezydent Alaksandr Łukaszenka oraz jeszcze cztery osoby - Swiatłana Cichanouska, Siarhiej Czeraczań, Hanna Kanapacka i Andrej Dzmitryjeu. Wybory prezydenckie odbędą się 9 sierpnia.
Według oświadczenia białoruskich obrońców praw człowieka z poniedziałku od początku kampanii wyborczej (8 maja) zatrzymano na Białorusi z powodów politycznych co najmniej 703 osoby.
Z Mińska Justyna Prus (PAP) /agkm
PAP/IAR/inn/agkm