Reforma samorządowa, nieco wzorowana na systemie polskim, likwiduje poradzieckie rozdrobnienie samorządów i daje władzom lokalnym realną władzę i własne środki finansowe – mówi portalowi PolskieRadio24.pl Maciej Zaniewicz, analityk Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych.
Osoby polskiego pochodzenia więzione w Donbasie, w Rosji i na Krymie. Oprawcy torturują je psychicznie i fizycznie
Reforma, jak zaznacza, ograniczyła na przykład możliwość kupowania miejsc na listach przez oligarchów, wprowadzając otwarte listy. Daje jednocześnie realne kompetencje samorządom, wcześniej zależnym od władzy centralnej. Ma to odzwierciedlenie w kampanii, która jest momentami bardzo brutalna, gra toczy się o dużą stawkę.
Jak podkreśla ekspert, będzie to skutkowało wzrostem znaczenia lokalnych polityków oraz pogłębieniem tarć między merami miast a władzami centralnymi.
Spadają notowania Wołodymyra Zełenskiego (obecnie wciąż dość wysokie, na poziomie ok. 30 procent) i znacznie bardziej jego partii Sługa Narodu. Stąd pomysłem na aktywizację wyborców ugrupowania Zełenskiego było towarzyszące wyborom niewiążące referendum, w którym prezydent pyta się Ukraińców m.in. o legalizację medycznej marihuany, zmniejszenie liczby deputowanych w Radzie Najwyższej, kwestie korupcji, Donbasu - wolnej strefy ekonomicznej.
Są to swego rodzaju konsultacje społeczne, gdyż ustawy o referendum jeszcze nie ma.
W rozmowie także o sytuacji gospodarczej Ukrainy, reformach i głównych siłach politycznych Ukrainy.
***
PolskieRadio24.pl: 25 października na Ukrainie mają miejsce wybory lokalne. W związku z tym warto pokazać, jak obecnie kształtuje się sytuacja polityczna na Ukrainie. Kto nabiera sił, kto traci? To, co prawda, wybory lokalne – rządzą się innymi prawami niż parlamentarne, czy powszechne. I w dodatku przebiegają w kontekście reformy.
Maciej Zaniewicz (analityk PISM): Ekipie Wołodymyra Zełenskiego udało się to, co przez długie lata było niemożliwe – przeprowadzić reformę samorządową, wprowadzającą nowy podział administracyjny i zastępując poradziecki system. W jej ramach skonsolidowano bardzo rozdrobnione hromady (odpowiednik naszych gmin), których było ok. 12 tys. Zmniejszono tę liczbę do 1500.
Drugi element zmian to nadanie większych pełnomocnictw hromadom i rejonom, czyli odpowiednikom powiatów. Nie posiadały one do tej pory organów władzy wykonawczej, którą sprawowali delegaci prezydenta . Większym jednak problemem było to, że na szczeblu lokalnym nie pozostawały pieniądze z budżetu.
W Polsce część podatku dochodowego pozostaje na szczeblu lokalnym, przez co gmina bardziej zabiega o to, żeby ludzie pozostawali na ich obszarze, żeby rozwijał się biznes - samorząd ma więcej pieniędzy na realne potrzeby.
Na Ukrainie od samego początku niezależności, władze lokalne musiały zabiegać o pieniądze od centrum. To oczywiście doprowadzało do tego, że były zależne od władz centralnych.
Reforma generalnie rzecz biorąc jest udana , choć wymaga jeszcze pewnych zmian, np. w zakresie systemu podatkowego. Jest to olbrzymi sukces Wołodymyra Zełenskiego.
Reforma weszła w życie niedługo przed wyborami.
Taki był harmonogram. Wyłonienie nowych hromad i rejonów oznacza, że konieczne jest wyłonienie nowych władz.
To najważniejsze wybory lokalne od początku niezależności Ukrainy.
Dlaczego są tak ważne?
Politycy na szczeblu lokalnym będą mieli dużą większą władzę niż dotychczas.
Skutkuje to bardzo dużym zaangażowaniem w te wybory większego biznesu, oligarchów, którzy niekiedy nawet zakładali własne partie. To jest oczywiście zła strona medalu.
Natomiast dobrą stroną jest to, że na znaczeniu zyskali politycy regionalni. W ramach reformy wprowadzono otwarte listy wyborcze, co oznacza, że można głosować na konkretnego kandydata, a nie tylko na listę. Wcześniej sprzedawano miejsca wysoko punktowane, po to żeby ”swoi” wchodzili do rad miejskich. W ten sposób oligarchowie mogli przejmować kontrolę nad władzą lokalną, choć trzeba dodać, że jej prerogatywy były ograniczone.
Obecnie kupienie dobrego miejsca nie jest tak skuteczne, bo wyborcy mogą zagłosować na znanego sobie kandydata z odleglejszego miejsca na liście. Dlatego oligarchowie zakładają swoje partie, choć nie jest to oczywiście zjawisko nowe. Uczynił tak na przykład Ihor Kołomojski, kontrolujący ugrupowanie ”Za przyszłość”. W niektórych rejonach może ono liczyć na całkiem niezły wynik. Zostało ono jednak założone prawdopodobnie głównie z myślą o przyszłych wyborach parlamentarnych.
Wybory parlamentarne będą dopiero za dłuższy czas.
O ile nie zostaną przeprowadzone wybory przedterminowe. Na razie jednak frakcja rządząca nie rozpada się.
Czy są wiarygodne prognozy, dotyczące sympatii politycznych? Pewnie część sympatii wyborców tym razem zdobyli lokalni politycy.
To prawda. Jeśli chodzi o partie o zasięgu krajowym, to ostatnie sondaże wskazują, że mocno spadło poparcie dla rządzącej partii Sługa Narodi – obecnie to około 16,7 procenta w skali ogólnokrajowej. Tuż za nią, z poparciem ok. 13 procent znajdują się dwie partie - Europejska Solidarność Petra Poroszenki, prozachodnia i prawicowa oraz Opozycyjna Platforma ”Za Życie”, czyli prorosyjska partia, której jednym z liderów jest Wiktor Medewdczuk.
W związku ze spadającym poparciem, co jest naturalnym zjawiskiem dla partii rządzących na Ukrainie, władze starały się przeprowadzić wybory lokalne jak najszybciej. To jednak się nie udało, mimo tego, że reformę przeprowadzono dość szybko.
Poparcie dla Zełenskiego jest wciąż wysokie – wynosi ok. 33% - ale niższe niż w maju, gdy został prezydentem. A elektorat Sługi Narodu konsoliduje się wokół osoby Zełenskiego. Inaczej jest np. w przypadku Europejskiej Solidarności, której wyborcy jednoczą się wokół określonych poglądów - jest prawicowy, silnie prozachodni, antyrosyjski, opowiadający się za dominującą pozycją języka ukraińskiego. Sługa Narodu jest konglomeratem osób o różnych poglądach, różnej historii politycznej i biznesowej, jego partia ma profil populistyczny.
Stąd też pojawił się pomysł referendum – niewiążącego, bo ukraińskie prawo nie przewiduje takiej instytucji.
Czyli referendum nie będzie miało prawnie wiążących skutków. Ma jednak zapewne zaktywizować różne grupy elektoratu, by pobudzić ich polityczne zainteresowania.
Widać to po niektórych pytaniach, takich jak o legalizację marihuany medycznej, czy o zmniejszenie liczby deputowanych do Rady Najwyższej. Są jednak i takie, jak o sytuację w Donbasie, m.in. o specjalną strefę ekonomiczną.
Chodzi głównie o to, by przyciągnąć wyborców do urn wyborczych, także tych antysystemowych, aby przy okazji głosowania ws. medycznej marihuany, oddali także głos w wyborach lokalnych. A Sługa Narodu pozycjonuje się jako ta partia, która pyta naród o decyzję.
Chodzi o aktywizację polityczną.
Ostatnio zmienił się bardzo wizerunek Zełenskiego. Startował jako "sługa ludu”, zwykły Ukrainiec, który nagrywa filmiki, przybija "piątki”, rozmawia o zwykłych sprawach, chce dobrze, jest spoza systemu.
Obecnie zaangażował się w kampanię lokalną. Widać teraz wizerunek klasycznego wschodniego prezydenta, który przecina wstęgi, otwiera przedszkola, odbywa wizyty gospodarskie… Możliwe, że ten wizerunek przyczynia się do spadku poparcia. Jednak sądzę, że większe znaczenie ma nierozwiązanie dwóch istotnych kwestii, o których Zełenski mówił w kampanii wyborczej. Chodzi o pokój w Donbasie i o walkę z korupcją. Nie bez znaczenia jest też epidemia koronawirusa.
Choć ostatnio podczas wystąpienia przed parlamentem Zełenski mówił, że rozejm w Donbasie utrzymuje się od dłuższego czasu, dodawał, że odpowiedzą ci, których winić należy za aneksję Krymu. Niepowodzenie w sprawie rozwiązania konfliktu w Donbasie jest w dużej mierze funkcją tego, że celem agresji rosyjskich na Ukrainę nie jest osiągnięcie porozumienia. Kreml destrukcyjnie wpływa na Ukrainę.
To prawda. Ludzie Zełenskiego i on sam twierdzili jednak, że brak porozumienia wynika z nieudolności drużyny Poroszenki. Gdy jednak zespół Zełenskiego zaczął rozmowy na temat Donbasu okazało się, że to Rosja sabotuje rozmowy. Zespół Zełenskiego przekonał się, że Moskwa nie chce porozumienia, bo to nie leży w jej interesie. Nie jest to zatem wina Zełenskiego, niemniej obiecał on ludziom pokój, nie tylko zawieszenie broni. Zwłaszcza, że nie jest ono skuteczne.
Na Ukrainie od pewnego czasu aktywnie działa ze wsparciem Rosji Wiktor Medwedczuk, kum Władimira Putina. Skupuje media, próbuje zwiększyć poparcie swojej partii.
Medwedczuk nie kryje się z tym, że jeździ na Kreml, że zaszczepił się rosyjską szczepionką i uważa, że powinna być ona dystrybuowana na Ukrainie. Zapowiada, że jest w stanie osiągnąć porozumienie z Rosją.
Liczy na elektorat prorosyjski bądź na elektorat mniej zorientowany politycznie, ale rosyjskojęzyczny, ze wschodu i południa kraju. Chodzi o osoby, które wcześniej głosowały m.in. na Partię Regionów. Obecnie partia Medwedczuka może liczyć w wyborach lokalnych na około 13 procent głosów, głównie na południu i na wschodzie. Skala poparcia nie jest wysoka, jest w miarę stabilna, choć ostatnio nieco wzrosła.
W związku z tym w tym roku, powołując się na względy bezpieczeństwa, Kijów zawiesił wybory w części okręgów przy granicy frontu, gdzie Medwedczuk może liczyć na sporo głosów.
Kreml stara się na rożne sposoby destruktywnie wpływać na sytuację na Ukrainie, ale to temat na osobną zapewne rozmowę. A jakie są nastroje związane z gospodarką, reformami, z koronawirusem na Ukrainie?
Sytuacja związana z pandemią nie jest dobra. Choć obecnie odnotowuje się tam dużo mniej przypadków zakażeń niż w Polsce, trzeba dodać, że testów również wykonuje się mniej.
Sytuacja gospodarcza jest zła i będzie jeszcze gorsza. Koronakryzys mocno odbił się na gospodarce. PKB może skurczyć się w tym roku nawet o 4,5%, a deficyt budżetowy może sięgnąć rekordowego pułapu 6,5% PKB - to więcej niż w Polsce, gdzie mimo rekordowych wartości mowa jest o około 5% PKB .
Co więcej, Ukraina wykorzystała fundusz do walki z kryzysem pandemicznym na inne cele niż powinna.. Zdecydowana większość środków zgromadzonych na „funduszu covidowym”, która miała być przeznaczona na wspieranie przedsiębiorstw, służby zdrowia, zakup sprzętu medycznego, stymulowanie gospodarki, została wykorzystana na budowę dróg. Chodziło w mojej ocenie o zmobilizowanie wyborców przed wyborami lokalnymi. Kiepskie drogi pozostawały bowiem od lat nierozwiązanym problemem Ukrainy.
Do tego w związku z kilkoma kwestiami natury politycznej, takimi jak naciski na szefa banku narodowego i instytucje antykorupcyjne, Międzynarodowy Fundusz Walutowy zagroził wstrzymaniem wypłaty kolejnej transzy kredytu stand-by. A od wypłaty tych środków swoją pomoc finansową uzależniają Unia Europejska oraz Bank Światowy.
A więc Ukraina nagle stanęła przed perspektywą wstrzymania zagranicznego wsparcia finansowego w sytuacji olbrzymiego spadku PKB i deficytu . To byłoby kolosalnym ciosem dla gospodarki. Na razie wszyscy zajmują się jednak wyborami, więc nie wiadomo, jak zostanie rozwiązany ten problem.
A reformy?
Reformy są wdrażane – chodzi głównie o reformy zapisane w umowie stowarzyszeniowej z UE. To reforma rynku gazu, energii elektrycznej, antykorupcyjna. Problem zaczyna się pojawiać na etapie ich wdrażania.
Na przykład reforma instytucji antykorupcyjnych się zakończyła, ale rozpoczęły się naciski na powstałe w jej ramach instytucje. Podjęto na przykład próbę usunięcia szefa NABU – Narodowego Antykorupcyjnego Biura Ukrainy.
Reformy na papierze są wprowadzane, ale potem trzeba bardzo wnikliwie obserwować, jak one są realizowane, bo pojawia się dużo haczyków, prób nacisku. Właśnie w związku z tymi naciskami na instytucje antykorupcyjne teraz pojawiają się wątpliwości Międzynarodowego Funduszu Walutowego i UE, która na przykład zagroziła wstrzymaniem ruchu bezwizowego, jeżeli ta sytuacja się nie zmieni.
A zatem bilans jest pozytywny, jednak z negatywną tendencją.
Jakie tematy mocniej wybijały się w czasie kampanii?
Kampania wydaje się dość brutalna. Miał miejsce zamach na jednego z kandydatów -podłożono bombę na drodze, wybuchła i odłamkami poszatkowała jego samochód . Podpalono też siedzibę redakcji lokalnej gazety w Odessie, a jej redaktora naczelnego pobito. Dość regularnie dochodzi do niszczenia plakatów wyborczych i namiotów. W Polsce to nie jest popularne, ale na Ukrainie powszechnym jest stawianie namiocików w różnych punktach miasta, z których rozdaje się gazetki, ulotki, agituje się.
Wykorzystuje się też tradycyjnie stosowane na Ukrainie techniki, takie jak podstawianie klonów. Polega to na rejestrowaniu partii o zbliżonej nazwie do innej, mającej szanse na wygraną. Robi to najczęściej „słup” o takim samym nazwisku jak lider tej właściwej partii. Celem jest wprowadzenie wyborców w błąd, aby rozproszyć elektorat swojego oponenta. To tak, jakby w Polsce ktoś np. zarejestrował partię Polska 2040 ze Stefanem Hołownią na czele.
Zgłoszeń różnego rodzaju nadużyć jest dużo. W toczy się już około 400 postępowań. To pokazuje, jak ostra toczy się walka.
Do Polski docierają informacje o sporze sądowym kuma Putina, Wiktora Medewdczuka. Chodzi o książkę ukraińskiego historyka o wielkim poecie ukraińskim, Wasylu Stusie. Nakazano w I instancji wycofanie pewnych fragmentów książki, która prawdziwie przecież, informowała o tym, że za czasów ZSRR Medwedczuk, jako adwokat z urzędu wielkiego poety działał na jego niekorzyść. Stus, wielki talent, jeden z największych poetów ukraińskich, wielokrotnie aresztowany, zmarł w niewyjaśnionych okolicznościach w więzieniu. Wiadomo, że KGB zniszczyło przynajmniej jeden tom - 300 jego wierszy. Sąd zakazał rozpowszechniania książki z tymi fragmentami, ale dodajmy, że póki wyrok jest nieprawomocny, pierwszy nakład książki szybko się sprzedał - i już się drukuje następny.
Najbardziej skorumpowaną instytucją na Ukrainie są sądy - i sądownictwo wciąż nie zostało oczyszczone z korupcji. Tu widzimy tego efekt.
Sądownictwo broni się przed oczyszczeniem. Wykorzystuje się je do walki z instytucjami antykorupcyjnymi. Deputowani Medwedczuka, ale i niektórzy ze Sługi Narodu, składali wnioski do Sądu Konstytucyjnego, by np. uznał wybór szefa NABU za nieważny. I tak się stało.
W tej sprawie też widać problemy z sądownictwem – bez oczyszczenia sądów z korupcji, do czego niezbędna jest niezależność instytucji antykorupcyjnych, której domaga się MFW i UE, tego typu sprawy będą się powtarzały.
Jak wygląda sytuacja z koronawirusem w kampanii? Jak wpłynęła na ratingi władz?
Zełeński ma poparcie około 30 procent, zaufanie do niego to około 50 procent. Dużo niższe są wskaźniki dla samej partii Sługa Narodu, ale też dla parlamentu czy rządu. Koronawirus z pewnością wpłynął na osłabienie ratingu Zełenskiego. Ludzie nie są do końca zadowoleni, z tego jak rząd radzi sobie z pandemią. Według wielu osób walka z koronawirusem nie była do końca przemyślana.
Co więcej, zbliżały się wybory lokalne, a rząd podejmował na przykład decyzje o zamknięciu metra w całym kraju, o ograniczeniach w transporcie publicznym. Nie były to rozwiązania odbiegające od światowych standardów, jednak władze lokalne wykorzystały to do prowadzenia kampanii. Niektórzy, jak mer Charkowa Hennadij Kernes, odmówili wykonania decyzji o zamknięciu metra. Ostatecznie podporządkował się zaleceniom. Jednak on i wielu lokalnych polityków wykorzystywało okazję walki z koronawirusem, by pokazać się jako silni liderzy swoich miast, którzy walczą o interesy mieszkańców w opozycji do władzy centralnej, która próbuje coś odgórnie narzucać. Bazując na tym wielu merów założyło partie, ruchy, zbudowało kapitał polityczny.
W największych miastach prawdopodobnie dojdzie do reelekcji, na przykład w Kijowie czy we Lwowie. To może zwiększyć tarcia między nimi a władzą centralną – zwłaszcza w kontekście reformy samorządowej. To jednak kwestia wypracowania praktyki i zwyczajów politycznych.
***
Rozmawiała Agnieszka Marcela Kamińska, PolskieRadio24.pl.