Franak Wiaczorka, białoruski opozycjonista, w Dzień Wolności spędził pół dnia na przesłuchaniu, w pokoju z portretem Dzierżyńskiego, założyciela pierwszych sowieckich służb specjalnych, na ścianie.
Działacz został zatrzymany "prewencyjnie" na czas akcji opozycyjnej w Dniu Wolności. Jak mówi, do niego i jego dwóch kolegów podeszło około 20 milicjantów i powiedzieli Franakowi że jest podobny do przestępcy, a "obok zdarzyło się przestępstwo": - Zabrali nam komórki i wsadzili nas do samochodu. Franak Wiaczorka zauważa, że jeśli milicja chce chce zatrzymać opozycjonistę, najłatwiej jej udać, że szuka przestępców.
Przesłuchanie trwało sześć godzin, i było, jak mówi Franak „o niczym”: - Milicjant powiedział, że nie rozumie dlaczego, ale musi mnie przesłuchiwać.
Milicja szukała Franaka od poprzedniego dnia: próbowała dostać się do jego mieszkania, zatrzymała w drodze do szkoły jego kilkunastoletnią siostrę.
W Dniu Wolności, święta opozycji, milicja i służby specjalne nie dopuściły do wiecu opozycji w centrum miasta. Według wstępnych danych do aresztu trafiło 50-70 osób. Wiele z nich już zwolniono. Funkcjonariusze szukali opozycjonistów w ich domach albo wzywali na komisariaty.
Blog Fraciszka Wiaczorki na stronie Polskiego Radia (Raport Białoruś)
Informacje o Białorusi: Raport Białoruś
agkm, polskieradio.pl