Informacje o Białorusi: Raport Białoruś
Anatol Labiedźka, szef opozycyjnej Zjednoczonej Partii Obywatelskiej, powiedział, że nie wie dlaczego wypuszczono go z więzienia. Musiał poświadczyć, że nie będzie wyjeżdżał z kraju. Zapewnił, że nie podpisywał żadnych innych zobowiązań.
Polityk mówi, że nie miał dostępu do informacji. Nie wie, co się działo w kraju i w jego partii. Jego kontakty ze śledczymi były rzadkie. Na pierwszym spotkaniu powiedziano mu, że jeśli wypowie się publicznie, wkrótce może być w domu. - Pokazałem śledczemu prawą rękę i powiedziałem, że wolałbym ją odgryźć, niż zrezygnować z tego, w co wierzę, czy powiedzieć coś przeciw komukolwiek - powiedział Labiedźka.
Siebie i innych więźniów politycznych zamkniętych w areszcie KGB nazwał zakładnikami. Anatol Labiedźka przyznał, że stosowano wobec niego tortury. Powiedział, że w więzieniu było bardzo ciężko w grudniu i styczniu, ("rządzili ludzie w maskach") a w marcu rozpoczęła się odwilż. - Znikła chęć (strażników) do oglądania jak wyglądam bez ubrania – powiedział, nawiązując o relacji innego z b. kandydatów Alesia Michalewicza, który opowiadał, że w areszcie kazano mu wielokrotnie przebywać nago w nieogrzewanych pomieszczeniach.
Jego zdaniem wiezienia białoruskie opierają się na sowieckim systemie penitencjarnym i to samo tyczy się wiezienia KGB. - Więzienia na Białorusi są nie po to żeby człowieka zresocjalizować ale żeby go poniżyć – dodał.
Jak mówi, opozycja powinna teraz spotkać się i opracować postulaty wobec władz.
Nie komentował oświadczenia Jarosława Romańczuka, kandydata na prezydenta z jego partii. Labiedźka był jego mężem zaufania. W oświadczeniu nagranym przez telewizję publiczną Romańczuk obarczył winą za przebieg demonstracji innych opozycjonistów, zwłaszcza Andreja Sannikaua.
Anatol Labiedźka został zatrzymany po demonstracji 19 grudnia, gdy opozycja protestowała przeciw oficjalnym wynikom wyborów.
agkm, svaboda.org, belsat.eu, PAP