Stanisław Szuszkiewicz był przewodniczącym Rady Najwyższej Białorusi, zanim jeszcze Aleksander Łukaszenka doszedł do władzy. Podpisał z Borysem Jelcynem i Leonidem Kuczmą porozumienie białowieskie o rozpadzie ZSRR.
W ocenie opozycjonisty Stanisława Szuszkiewicza w obecnej sytuacji białoruską opozycję mogą wesprzeć sankcje ekonomiczne i konsekwentne stanowisko Europy wobec Aleksandra Łukaszenki. Opozycjonista jest zdania, że Aleksander Łukaszenka próbuje targu więźniami politycznymi z Zachodem, na co w żadnym przypadku nie może być zgody. Rosja, według Stanisława Szuszkiewicza będzie konsekwentnie wspierać Aleksandra Łukaszenkę, również finansowo, bo jest z jej punktu widzenia odpowiednią osobą na odpowiednim miejscu. Pieniądze, które Łukaszenka otrzymuje, czy to z Zachodu, czy z Rosji, są przeznaczane w dużej mierze na utrzymanie aparatu represji, a nie na modernizację gospodarki, statystyki są fałszowane – uważa Szuszkiewicz
Przeciwnicy sankcji ekonomicznych wobec Białorusi argumentują, że ucierpią z ich powodu zwykli ludzie, albo też, że zmuszą one Białoruś do sprzedaży strategicznych przedsiębiorstw Rosji, co spowoduje utratę niezależności Mińska. Według ekspertów Rosjanie chcą kupić Beltransgaz, co uniezależniłoby Białorusinów od Moskwy.
Szuszkiewicz nie uważa tych argumenty za zasadne. Mówi za to, że Europa nie zdecyduje się na sankcje ekonomiczne, bo musiałaby wyrównać straty swoim przedsiębiorcom, dlatego nikt nawet o tym nie dyskutuje. Ocenia, że Zachód zapomniał o tym, co zrobiła kiedyś Białoruś – podpisała porozumienie o rozpadzie ZSRR, pozbyła się ze swojego terytorium broni atomowej. „Niech ją dusi ten dyktator, nie zwracamy uwagi” – takie według opozycjonisty jest w efekcie nastawienie Zachodu.
-------------------------------------------------------------------------
Przeczytaj obszerne fragmenty wywiadu ze Stanisławem Szuszkiewiczem:
Raport Białoruś: Zapadają wyroki wobec opozycjonistów, też kandydatów na prezydenta. Najcięższe do tej pory zapadły wobec Dzmitryja Wusa i Mykoły Statkiewicza, tego ostatniego skazano na 6 lat łagru.
Stanisław Szuszkiewicz: Spodziewałem się tego. Łukaszenka dał teraz do zrozumienia, że będzie chciał handlować więźniami. W Kazachstanie sugerował, że może być amnestia i może prowadzić handel ludźmi, których aresztował. Wyroki są bardzo surowe, tymczasem ci ludzie są absolutnie niewinni. Nie są obciążeni żadną winą.
Rzeczywiście w Kazachstanie powiedział, że w więzieniach siedzą jeszcze dwie osoby. To nieprawda, jest ich o wiele więcej, kilkadziesiąt. Powiedział też, że jest gotów zwolnić opozycję. To miał być sygnał, że jest gotów na amnestię pod pewnymi warunkami?
To zrozumiałe. Co do Rosji: oczywiście, że będzie pomagać Aleksandrowi Łukaszence. Co do Europy, zobaczymy, czy będzie twardo stać na stanowisku, że bez zwolnienia więźniów nie będzie się z nim kontaktować. Mam nadzieję, że Europa będzie stanowcza tym razem.
Mykoła Statkiewicz w ostatnim słowie, mówił żeby nie oferować pomocy finansowej za zwolnienie więźniów, czyli on też jest zdania, że takie próby będą miały miejsce.
My wszyscy myślimy podobnie. I Mykoła Statkiewicz, i Andrej Sannikau, to byli prawdziwi kandydaci na prezydenta. Oni rozumieli na co się decydują i co z tego może wyniknąć. Ich motywacja była szlachetna. Co do innych – to już były różne rzeczy. Statkiewicz zrozumiał, że będzie targ. To taki cygański sposób szukania finansowego wsparcia. Wcześniej Europa działała – faktycznie - w taki sposób. Europa była naiwna, w 2006 roku i wcześniej również.
A jaka polityka mogłaby być skuteczna?
Skuteczna może być tylko twarda polityka i sankcje ekonomiczne. Rozmowy mogą mieć miejsce tylko po zwolnieniu więźniów politycznych. Tak jak to napisano w deklaracji europarlamentu i polskiego sejmu. Muszą być sankcje ekonomiczne.
Część osób, która jest przeciw sankcjom, mówi że to uderzyłoby przede wszystkim w ludzi.
To głupie osoby. Oni już długo o tym mówią, na przykład Milinkiewicz (…). Ja jestem przeciw takim działaczom. Żadnego dialogu nie ma, a 10 lat mówi się o dialogu ( z władzą, red.). Całe szczęście, że Polska, Czechy, Szwecja, Niemcy zmieniły stanowisko (…). Dialog to jest, ale u Milinkiewicza z Europą.
Jeżeli spojrzeć na sytuację Białorusi, to tak: otrzyma kredyt prawdopodobnie od Rosji. Kilka przedsiębiorstw zostanie prawdopodobnie sprywatyzowanych (Rosja prawdopodobnie chce kupić kilka ważniejszych przedsiębiorstw białoruskich, red.). Czy w ogóle jest szansa na to, żeby Białoruś stała się europejskim krajem? Co musiałoby się stać, żeby tak się stało?
Szansa jest znacznie większa, jeśli pozycja Europy będzie pryncypialna. Rosja rzeczywiście traci wielkie pieniądze na Białoruś – ona wspiera Łukaszenkę, a on utrzymuje aparat represji. A Europa praktycznie zrobiła to samo. Teraz są twarde rezolucje, trzeba je egzekwować. Inaczej będzie taki targ niedopuszczalny bez końca.
Czyli te pieniądze, które daje Europa, idą na aparat represji, można przypuszczać?
Tak można przypuszczać. U nas dane statystyczne są fałszowane. Teraz byłem w Moskwie na sympozjum w Wyższej Szkole Ekonomicznej i tam przedstawiciel białoruski bardzo dobrze pokazał, jakie są u nas statystyki. Fałszuje się je cały czas, a Zachód przyjmuje je za prawdziwe (…). Był kryzys finansowy, Rosja wstrzymała pieniądze i nastąpił wielki krach.
Już dwa razy europarlament zalecał sankcje, a Unia się nie decyduje.
To prosto wytłumaczyć. Trzeba płacić. Zapomniano, że Białoruś dużo zrobiła dla Europy. Choćby to, że wycofała broń atomową ze swojego terytorium. Teraz to wszystko zapomniano. Trzeba płacić, a Europa nie chce płacić, tym, którzy stracą.
Ma pan na myśli to, że Europa musiałaby dopłacać pewne sumy do gospodarki białoruskiej?
Nie do gospodarki białoruskiej, a do europejskiej. Trzeba by dopłacać tym, którzy stracą. Takie musiałoby być podejście. Do tego potrzebne są środki, żeby prywatny kapitał nie tracił. Jednak o tym nie ma nawet rozmów.
A Rosjanie dają mu pieniądze, będzie utrzymywał reżim dyktatorski. Trzeba zauważyć, że ta Wspólnota Niepodległych Państw zmieniła się we wspólnotę dyktatur, oprócz Mołdawii i może troszeczkę Ukrainy.
Białoruś zrobiła bardzo wiele. Straciła najwięcej ludzi w czasie wojny światowej. Wycofała broń nuklearną ze swojego terytorium. I teraz taki podarunek: niech ją dusi ten dyktator, nie zwracamy uwagi.
No tak. Wielu zdaje pytanie, jeśli dyktator zostanie osłabiony, co się wtedy stanie.
Jestem pewien, że jeśli zostaną wprowadzone sankcje, on nie przetrwa długo.
Czy opozycja jest gotowa, żeby rządzić Białorusią?
Absolutnie gotowa.
Absolutnie?
Nie tylko opozycja. W kołach urzędników są ludzie, którzy mogą pracować normalnie. Lustracja nie musi być bardzo duża. Oni zmuszeni są tak pracować. U nas nadal jest sowiecki system. Trzeba to zmienić. Rosji to nikt nie zmieni nigdy. A co do Białorusi, trzeba udzielić poparcia tym, którzy walczą o normalną Białoruś, chcieliby zmienić system.
Pojawiają się też obawy, że jeśli Łukaszenka straci władzę, to przejmie ją ktoś z nomenklatury, kto będzie jeszcze bliżej Rosji.
Takie rozmowy dla Milinkiewicza (…). U nas jest dużo osób, które tak mówią, ale one nigdy nic nie robiły i nigdy niczym nie kierowały. Jeden z nich, Milinkiewicz rozumie sytuację, ale on trwa w sytuacji wygodnej dla siebie. Tego jestem pewny.
Co według Pana Europa mogłaby jeszcze zrobić?
Co do rozmów, to ich wystarczy i konferencji, też ich za dużo. Tam przeważnie teraz mówią na ten temat dyletanci, którzy nigdy niczym nie kierowali, przeważnie jedni i ci sami ludzie.
Stanisław Szuszkiewicz, był przewodniczącym Rady Najwyższej Białorusi, zanime jeszcze Łukaszenka doszedł do władzy. Podpisał z Borysem Jelcynem i Leonidem Kuczmą porozumienie białowieskie o rozpadzie ZSRR.
Ze Stanisławem Szuszkiewiczem rozmawiała Agnieszka Kamińska, polskieradio.pl
(26 maja 2011 roku)