Andrzej Poczobut przebywa w białoruskim areszcie od kwietnia. Obecnie toczy się przeciw niemu proces o znieważenie i zniesławienie Aleksandra Łukaszenki w artykułach, które ukazały się w ”Gazecie Wyborczej” i na jego blogu.
Marek Bućko z Fundacji Wolność i Demokracja mówi, że choć z tego samego powodu co Poczobuta, można by skazać praktycznie każdego Białorusina, to cios w Andrzeja wcale nie był przypadkowy. - Andrzej Poczobut jest postrzegany przez reżim białoruski jako jedna z najgroźniejszych dla niego postaci, obok takich polityków, którzy siedzą w wiezieniu, jak Mykoła Statkiewicz, Andrej Sannikau, Paweł Siewiaryniec - mówi były zastępca ambasadora w Mińsku.
- Z jednej strony Andrzej Poczobut, poprzez swoje artykuły w polskich mediach, miał poważny wpływ na informowanie opinii publicznej o reżimie Łukaszenki, na ujawnianie prawdy o Białorusi w Polsce. A to się już przekładało na politykę polskich władz. Z drugiej strony, to miało może nawet większe znaczenie. Pprzez lata udawało mu się, jako mózgowi Związku Polaków na Białorusi, przetrwać w warunkach półkonspiracji – przypomniał Marek Bućko.
Andrzej Poczobut
fot. PAP/EPA/Tatyana Zenkovich
Były zastępca ambasadora w Mińsku mówi, że Andrzej Poczobut nie dopuścił do wybuchu waśni etnicznych na Grodzieńszczyźnie, między Polakami a Białorusinami, choć władze białoruskie miały zamiar je rozpętać i wykorzystać w swojej polityce. – KGB, też rękami byłego prezesa ZBP Tadeusza Kruczkowskiego, usiłowało doprowadzić do takiego konfliktu, do pokazania, że nie jest to problem między Polakami, a władzą białoruską i reżimem, tylko między Polakami a Białorusinami.
Właśnie umiejętna polityka Andrzeja Poczobuta pozwoliła zapobiec takiemu podziałowi, a byłby on naprawdę dramatyczny – ocenia działacz. Podkreśla, że właśnie z powodu tej skuteczności, Poczobut jawi się władzom białoruskim jako groźna postać. Marek Bućko uważa jednak, że Andrzej Poczobut w więzieniu nie przestanie być groźny dla władz białoruskich. – Jest symbolem oporu, przetrwania, jednoczącym Polaków – mówi.
Andrzej Poczobut prowadzony przez milicję, fot. PAP/EPA/Tatyana Zenkovich
Marek Bućko zaznacza, że nieprzypadkowo proces jest zamknięty. - Znając umiejętności Andrzeja, przekształciłby ten proces w rozprawę przeciw Łukaszence. Obnażyłby całą farsę oskarżenia i białoruskiego sądownictwa, które przecież nie jest niezależne, działa na polecenie KGB i Łukaszenki. Właśnie w obawie, żeby świat nie zobaczył jak absurdalny jest to system, proces utajniono – powiedział Marek Bućko.
Proces Andrzeja Poczobuta jest odraczany co kilka dni, rozprawy są krótkie. Działacz Wolności i Demokracji uważa, że to KGB odracza sprawy, bo władze białoruskie próbują się targować z władzami polskimi. - To jest taki klasyczny handel więźniami politycznymi, który Aleksander Łukaszenka od lat uprawia czyli wsadza więźniów, a potem uwalnia ich w zamian za zachodnią pomoc albo życzliwą politykę zachodu – mówi były zastępca ambasadora. Dodaje, że z Andrzejem Poczobutem władze białoruskie będą próbowały postąpić podobnie, stąd to kolejne odraczanie rozpraw.
Jak można Andrzejowi Poczobutowi pomóc w tej sytuacji? Marek Bućko mówi, że najważniejsze jest okazywanie solidarności. Mniejszość polska, choćby te osoby, które demonstrują przed budynkiem sądu w Grodniem, nie poczują się pozostawione same sobie. Działacz WiD dodaje, że taka solidarność potrzebna jest również nam samym . – Budowanie tej solidarności może nas zintegrować również tutaj w kraju – podkreślił.
Z Markiem Bućko rozmawiała Agnieszka Kamińska, Raport Białoruś
Więcej informacji o Białorusi; Raport Białoruś