„Skrucha” RBS to efekt lobbingu białoruskich opozycjonistów, którzy wskazywali na nieetyczne praktyki tego banku.
RBS jest w 84 proc. własnością brytyjskiego skarbu państwa. Bank ten organizował dwie emisje białoruskich obligacji - w październiku ub.r., przed wyborami i w styczniu br., już po aresztowaniu setek opozycjonistów - łącznie ok. 1,8 mld USD.
Partnerami RBS w tym przedsięwzięciu były rosyjski Sbierbank, BNP Paribas i Deutsche Bank.
UE i USA nałożyły na reżim Łukaszenki sankcje dyplomatyczne, ale nie zakazują one firmom angażowania się w transakcje z władzami Białorusi. Białoruscy opozycjoniści nalegają jednak, żeby nie współpracować z reżimem, bo jest to jedyny sposób, żeby kiedykolwiek spełniono ich postulaty demokratyczne.
Białoruscy aktywiści z organizacji Free Belarus Now zwrócili się do kierownictwa RBS w zeszłym tygodniu, razem z organizacją Index on Censorship. Po spotkaniu, bank wydał oświadczenie, w którym stwierdzał, że nie będzie dłużej prowadził interesów z Mińskiem. – Oceniając, gdzie prowadzimy działalność gospodarczą, mamy powinność rozważyć szereg czynników, także społecznych i etycznych, a także wziąć pod uwagę zgodność z literą i duchem sankcji międzynarodowych – napisano.
Jak pisze “Independent”, RBS jest jedynym brytyjskim bankiem, który bezpośrednio realizował interesy z rządem białoruskim.
Co postanowi MFW?
Międzynarodowy Fundusz Walutowy ma w tych dniach podjąć decyzję o pożyczce stabilizacyjnej dla Białorusi na sumę 8 mld USD.
Białoruś znajduje się obecnie w najgłębszym kryzysie finansowym od dojścia Łukaszenki do władzy 17 lat temu - ma ogromny deficyt handlowy i niedobór dewiz. Według prognoz, pod koniec roku stopa inflacji na Białorusi może sięgnąć 75 proc.
agkm, indepdendent.co.uk, PAP