Raport Białoruś

Nie może być rozmów z Łukaszenką za plecami opozycji

Ostatnia aktualizacja: 03.10.2011 01:00
Ważne, żeby nie ustępować reżimowi. Jeśli zaczną się rozmowy z Łukaszenką bez opozycji i niektóre kraje Europy pójdą na ustępstwa, to zrozumiałe, że sukcesu nie będzie - mówi Ryhor Kastusiou, wiceszef opozycyjnej partii BNF.
Ryhor Kastusiou
Ryhor KastusiouFoto: PolskieRadio.pl

Ludzie oczekują od nas propozycji, jak wyjść z kryzysu, jak poprawić poziom życia. My chcemy przekazać ludziom, że tylko ze zmianą reżimu, z ustanowieniem demokracji na Białorusi, tylko wtedy Białoruś zacznie współpracować z Europą – mówi Ryhor Kastusiou, były kandydat na prezydenta, wiceszef opozycyjnej partii BNF (Białoruski Front Ludowy).

Pytany, czy zmian na Białorusi można spodziewać się wkrótce, Kastusiou mówi, że zależy to od postawy Unii Europejskiej:- Termin zależy nie tylko od opozycji białoruskiej, ale od stanowiska sąsiadów, Polski, Litwy, Rosji. Pozycja Unii Europejskiej nie jest do końca sformułowana, co na przykład pokazuje pozycja Litwy. To dla nas niekorzystne. Kiedy będzie zachowana twarda pozycja Unii, a Unia będzie podejmować decyzje po konsultacjach z opozycją wtedy będzie sukces. Kiedy Unia znów będzie rozmawiać z Łukaszenką za plecami opozycji, wtedy demokracja na Białorusi odsunie się na dalszy czas.

Polityk mówi, że opozycja wciąż nie może przekazać swoich programów społeczeństwu Białorusi. Środki masowego przekazu są pod kontrolą, a niezależne media nie spełniają tego zadania.

Ryhor Kastusiou przypomina o jeszcze jednej niezwykle ważnej sprawie: że wiele osób na Białorusi paraliżuje strach. Ludzie nie dyskutują o sytuacji na Białorusi na ulicy, w tramwaju. Rozmawiają o problemach państwa gdzieś „w kuchni”. - Strach sparaliżował ich aktywność. Jeśli uda się pokonać tego „sojusznika Łukaszenki”, czyli strach, wtedy zwyciężymy – mówi opozycjonista.

/


----------------------------------------------------------------------------------------------------
Przeczytaj fragmenty wywiadu:

Jak ocenia Pan szczyt Partnerstwa Wschodniego?

Na szczycie Partnerstwo Wschodniego prowadzono bardzo aktywne dyskusje o Białorusi, to oceniam pozytywnie. Nasza delegacja została zaproszona, co przyjmuję z dużą radością. Negatywnie oceniam fakt, że minister spraw zewnętrznych Białorusi odmówił przyjazdu na szczyt. Wiadomo kto go do tego skłonił, bo procesem politycznym na Białorusi kieruje jeden człowiek, Aleksander Łukaszenka. To jednak korzyści Białorusi nie przyniesie.

Czy ten szczyt pomoże białoruskiej demokracji?

Europa nie po raz pierwszy raz omawia ten problem, teraz jednak nadała problemom demokracji na Białorusi jeszcze większą wagę. Martwi nas  tylko jedno, żeby państwa europejskie z biegiem czasu nie zapomniały o problemach Białorusi. Jeśli będziemy zajmować się tym problemami razem, myślę, że reżimowi nie pozostanie nic innego jak ustępować, w zakresie demokracji, władzy. Zrozumiałe, że to dla reżimu oznacza w perspektywie śmierć. Wykorzystanie zasady kija i marchewki to bardzo pozytywne przesłanie dla Białorusi.

Delegacja białoruska stworzyła zgodne stanowisko sześciu sił demokratycznych, gdzie wskazano, że na reżim musi wyzwolić więźniów i zrehabilitować ich, a na Białorusi muszą się odbyć wolne wybory. Tylko wówczas władze białoruskie mogą liczyć na pomoc finansową.

Bardzo podobały mi się słowa ministra Radosława Sikorskiego, który mówił, że Łukaszenka chce mieć standardy władzy ze Wschodu, a pomoc finansową z Zachodu. Tak być nie może, trzeba obrać jeden kierunek współpracy.

Czy to możliwe, że Łukaszenka zgodzi się na warunki, które stawia mu opozycja i Unia Europejska?

Myślę, że Łukaszenka nie chce, żeby sytuacja rozwijała się nie po jego myśli. Jednak jeśli pozycja Unii i Polski będzie twarda, Łukaszence nie pozostanie nic innego, jak przyjąć taki wariant rozwoju kraju. Ważne, żeby nie ustępować reżimowi. Jeśli zaczną się rozmowy z Łukaszenką za plecami opozycji i Unia Europejska pójdzie na ustępstwa, jak inne kraje, to zrozumiałe, że sukcesu nie będzie.

Jak ocenia pan „Narodny schod”, który startuje na Białorusi 8 października?

Jako zastępca przewodniczącego partii BNF mogę powiedzieć o zgodnej decyzji partii, przyjęliśmy wniosek o poparciu tego przedsięwzięcia. Jednak nie narzucamy nikomu z partii decyzji o formacie udziału, o tym zdecydują regiony. Inicjatywę oceniamy pozytywnie. Czy zakończy się sukcesem? Ja uważam, że organizatorzy nie dopracowali tego przedsięwzięcia i sami nie wiedzą, co w jego wyniku otrzymają. Szkoda, że organizatorzy w momencie formowania komitetów organizacyjnych nie zaprosili w czasie omawiania tego przedsięwzięcia innych organizacji, w tym BNF-u. Szkoda, że nam została tylko rola wykonawcy, co nie wszystkim wydaje się pozytywne, a u nas są struktury, które też mogłyby go organizować.

Ja będę brał udział w „Narodnym schodzie”.

Jak ocenia Pan nastroje na Białorusi? Czy opozycji udaje się dotrzeć ze swoją ofertą do społeczeństwa?

Jeśli mówić o społeczeństwie, rośnie rozczarowanie władzą. W sondażu notowania Łukaszenki spadły do 25 procent, czego nie było przez 17 lat władzy. Na to wpłynął kryzys, wzrost kosztów życia, ludzie zaczynają zastanawiać się nad innymi wariantami rozwoju sytuacji na Białorusi. Niestety opozycji nie udało się jeszcze przekazać społeczeństwu, co trzeba robić w tej sytuacji, choć u nas jest dużo opracowań. Środki masowego przekazu są kontrolowane przez władze, a niezależne nie spełniają tego zadania. Będziemy się starać to zrobić, na razie jeszcze się nie udało.

Ludzie oczekują od nas propozycji, jak wyjść z kryzysu, jak poprawić poziom życia. My chcemy przekazać ludziom, że tylko ze zmianą reżimu, z ustanowieniem demokracji na Białorusi, tylko wtedy Białorus zacznie współpracować z Europą.

Na Białorusi jest sojusznik Łukaszenki – nazywa się strach. Ludzie nadal się boją – że stracą pracę, o dzieci, i kiedy nam uda się pokonać strach. Chciałbym jeszcze zaznaczyć, że wielu ludzi boi się rozmawiać o sytuacji na Białorusi w publicznych miejscach, na ulicy, w transporcie miejskim. Rozmowy odbywają się w kuchni. Strach sparaliżował ich aktywność. Jeśli uda się pokonać sojusznika Łukaszenki, wtedy zwyciężymy.

Czy zmiany na Białorusi możliwe są w najbliższym czasie?

Na pewno będą, liczę na to, że szybko. Termin zależy nie tylko od opozycji białoruskiej, ale od stanowiska sąsiadów, Polski, Litwy, Rosji. Pozycja Unii Europejskiej nie jest do końca sformułowana, co na przykład pokazuje pozycja Litwy. To dla nas niekorzystne. Kiedy będzie twarda pozycja Unii, a Unia będzie podejmować decyzje po konsultacjach opozycji, wtedy będzie sukces. Kiedy Unia znów będzie rozmawiać z Łukaszenką za plecami opozycji, wtedy demokracja na Białorusi odsunie się na dalszy czas.

 Wiele spotkań odbyło się na tym szczycie. Myślę, że wszystkie będą  bardzo korzystne. Co najważniejsze, spodziewam się, że są perspektywy współpracy, u przedstawicieli wielu krajów pojawiło się zrozumienie opozycji i sytuacji na Białorusi.

 Na spotkaniu z komisarzem ds. człowieka opowiedzieliśmy mu o kandydatach na prezydenta, poprosiliśmy, żeby Unia występowała o ich wyzwolenie i rehabilitację. Szef MSZ Radosław Sikorski był również na tym spotkaniu. Bardzo się cieszę, że polskiemu rządowi udało się przenieść sprawę Białorusi na wyższy poziom: udało się też tę sprawę zanieść i do Francji, i do Niemiec. To chciałbym ocenić  bardzo pozytywnie.

 

 Z Ryhorem Kastusiouem rozmawiała Agnieszka Kamińska, Raport Białoruś, polskieradio.pl (29 września 2011)

Informacje o Białorusi: Raport Białoruś

Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy, możesz być pierwszy!
aby dodać komentarz
brak
Czytaj także

"Łukaszenka zgodzi się na warunki opozycji"

Ostatnia aktualizacja: 01.10.2011 06:00
Unia Europejska zademonstrowała na szczycie Partnerstwa Wschodniego, że pomoże demokratycznej Białorusi. To ważny sygnał dla opozycji, dla społeczeństwa, ale i dla władz, w czasie gdy notowania Łukaszenki dramatycznie spadają – mówi Juraś Hubarewicz, wiceszef ruchu „O wolność”.
rozwiń zwiń
Czytaj także

"Do Łukaszenki trzeba mówić jednym głosem"

Ostatnia aktualizacja: 02.10.2011 06:00
W Partnerstwie Wschodnim były pomyłki. To nie oznacza, że cała strategia jest pomyłkowa. Ze zmianami, trzeba ją kontynuować – mówi Wital Rymaszeuski, jeden z byłych kandydatów na prezydenta Białorusi.
rozwiń zwiń
Czytaj także

Białoruś nie wybrała jeszcze ani Europy, ani Rosji

Ostatnia aktualizacja: 02.10.2011 23:40
Dziś Białoruś to niezapisana karta. Może dokonać wyboru w jedną lub w drugą stronę, Gdy na Białorusi już będzie demokracja, to wybór ten będzie zależeć w większym stopniu od Europy niż od nas – mówi opozycjonista Siarhiej Kaliakin.
rozwiń zwiń