Białorusini obchodzą Dziady - dzień pamięci przodków. Z tej okazji, jak co  roku, miejscowa opozycja organizuje w stolicy demonstrację.          Jej uczestnicy przechodzą kilka kilometrów - od głównej ulicy  Mińska, Prospektu Niepodległości, do podstołecznego uroczyska Kuropaty.  Tam będzie odmówiona  tradycyjna modlitwa, zostaną złożone kwiaty i  zapalone znicze przed setkami bezimiennych krzyży, ustawionych na  miejscu straceń ofiar represji stalinowskich.
Dla białoruskiej opozycji Kuropaty maja szczególne znaczenie. W  1988 roku odbyła się tam masowa antysowiecka demonstracja z żądaniami  osądzenia zbrodni stalinizmu. Została rozpędzona przez radzieckie służby  specjalne z użyciem gazu  łzawiącego. Od tego czasu białoruska opozycja  co roku na "Dziady"  organizuje marsze do Kuropat. Podstołeczne uroczysko odwiedzili też  m.in. prezydenci Bill Clinton i  Lecha Wałęsa.
fot. Włodzimierz Pac, Polskie Radio
 
 
Wiceprzewodniczący Partii Konserwatywno-Chrześcijańskiej Juraś  Bielańki powiedział Polskiemu Radiu, że Dziady to nie tylko czas zadumy,  ale również dobra okazja do zastanowienia się nad losem i sytuacją  narodu białoruskiego. Z kolei jeden z weteranów białoruskiej opozycji  Walery Bujawał mówi, że Kuropaty są symbolem pokuty narodu  białoruskiego. - Wtedy (na początku lat 90-tych) walczyliśmy o niezależną Białoruś. I ta walka jest  kontynuowana - podkreśla Walery Bujwał.
W marszu do Kuropat uczestniczą też członkowie nielegalnej  organizacji "Młoda Białoruś", którzy głośno domagają się wypuszczenia z  więzień opozycyjnych polityków,  między innymi byłych kandydatów na  urząd prezydenta - Andreja Sannikaua i Mykoły Statkiewicza.
 
IAR, agkm
Informacje o Białorusi: Raport Białoruś
 
Kuropaty, źr. Wikipedia