Białoruskie służby specjalne nie dopuściły do zorganizowania wieczorem w Mińsku akcji mających upamiętnić pierwszą rocznicę rozpędzenia opozycyjnej demonstracji po wyborach prezydenckich. W kilku miejscach białoruskiej stolicy zatrzymano według wstępnych informacji co najmniej kilkadziesiąt osób.
Około 10 osób zatrzymano w pobliżu Placu Niepodległości - tego samego, na którym rok temu odbywała się opozycyjna demonstracja. Jak podaje radio Swaboda, w grupie ludzi na Placu Niepodległości można było zauważyć przedstawiciela ambasady USA Michaela Scanlana.
Grupa przedstawicieli białoruskiej opozycji rozwinęła pod kościołem świętych Szymona i Heleny w Mińsku portrety polityków opozycyjnych przetrzymywanych w więzieniach oraz zapaliła świece. Zaraz potem funkcjonariusze białoruskich służb dokonali zatrzymań demonstrantów. Według rozgłośni Radio Swaboda, około 10 opozycjonistów zostało doprowadzonych do podstawionych mikrobusów.
Według innych informacji, do zatrzymań doszło również w pobliżu stołecznego Placu Jakuba Kołasa, gdy demonstranci próbowali zapalić świece.
Dyplomaci na mszy w rocznicę demonstracji
W czasie gdy trwały zatrzymania na Placu Niepodległości, w Czerwonym Kościele odbywała się msza z udziałem przedstawicieli misji dyplomatycznych państw UE, w tym ambasadora Polski Leszka Szerepki. Według Radia Swaboda, z Czerwonego Kościoła wyszedł ksiądz i zaprosił do środka tych uczestników akcji, którzy nie zostali zatrzymani.
"Nasz ambasador był w kościele. Byli też praktycznie wszyscy ambasadorowie Unii Europejskiej, a także przedstawicielka Unii Europejskiej w Mińsku pani Maira Mora. Na szczęście nikogo z nich nie aresztowano" - powiedział rzecznik ambasady RP w Mińsku Paweł Marczuk. Radio Swaboda podało, że do Czerwonego Kościoła przyszedł też szef amerykańskiej misji dyplomatycznej w Mińsku Michael Scanlan.
Zwolniony Wital Rymaszeuski
Jeszcze przed akcją uczczenia rocznicy zatrzymano w Mińsku i innych miastach Białorusi kilku działaczy opozycji, m.in. byłego kandydata na prezydenta Białorusi Witala Rymaszeuskiego. Rymaszeuski powiedział, że nie podano mu przyczyny zatrzymania. Jak twierdzi, spędził na komisariacie prawie 5 godzin, przykuty do ławki.
"Wszystko odbyło się tak samo jak w zeszłym roku (Rymaszeuski został zatrzymany 19 grudnia 2010 r. i zwolniony 1 stycznia). Też się nie przedstawili i wciągnęli do takiego samego autobusu. Jedyna różnica polegała na tym, że teraz byli mniej brutalni - nie bili mnie po głowie" - powiedział Rymaszeuski.
IAR, PAP, belsat.eu, charter97.org, agkm