Raport Białoruś

Ukraina nigdy nie będzie drugą Białorusią

Ostatnia aktualizacja: 20.07.2012 16:40
Ukraina może stać się co najwyżej drugą Rosją w miniaturze. Nigdy nie będzie drugą Białorusią, to klisza przejęta z Zachodu – mówi portalowi polskieradio.pl Tadeusz A. Olszański, ekspert Ośrodka Studiów Wschodnich.
Audio
  • Tadeusz A. Olszański, Ośrodek Studiów Wschodnich
Wiktor Juszczenko w 2004 roku
Wiktor Juszczenko w 2004 roku Foto: Wikipedia/CC/hds.org.ua

Ukraina może przekształcić się w drugą Białoruś? Taką diagnozę postawił były prezydent Wiktor Juszczenko, który przed wyborami parlamentarnymi ogłosił swój powrót do polityki. Zauważył, że umowę stowarzyszeniową Ukraina-UE odłożono na półkę, zamrożono rozmowy o ruchu bezwizowym. Czy Ukraina faktycznie może przekształcić się w państwo autorytarne, czy może pozytywnie odpowiedzieć na rosyjskie propozycje integracyjne, tak jak zrobiła to Białoruś?

Tadeusz A. Olszański, ekspert Ośrodka Studiów Wschodnich uważa, że Ukraina nigdy nie stanie się drugą Białorusią. - To klisza, mem, przejęty z Zachodu. To na Zachodzie, także w Polsce, mówi się, że Ukraina przesuwa się w kierunku Białorusi – zauważa. Zaznacza, że na Ukrainie nie rozpędza się brutalnie demonstracji, nie prześladuje masowo dziennikarzy i działaczy politycznych, nie wsadza się ich masowo do więzień. Po drugie, Ukraina jest zupełnie innym krajem niż Białoruś, która w czasach ZSRR była peryferią bez przemysłu, ośrodków intelektualnych i z jednym centrum władzy. - Na Ukrainie istnieje gra elit lokalnych. Mamy cztery wielkie ponadmilionowe metropolie i dwie mniejsze „półmetropolie”. Kijów, Charków, Donieck, Dniepropietrowsk, a druga grupa to Odessa i Lwów. Nie da się w takim państwie ustanowić dyktatury bez zmasowanego zastosowania sił przeciwko lokalnym elitom, a to elity rządzą. Białoruś ma jedno centrum władzy (…). W takim kraju jest dość łatwo zaprowadzić rządy jednego ośrodka, jednej opcji, jednego człowieka, nawet jeśli jest to ktoś tego rodzaju, jak pan Łukaszenka – ocenia ekspert Ośrodka Studiów Wschodnich.

W ocenie Tadeusza A. Olszańskiego, jest o wiele bardziej prawdopodobne, że Ukraina stanie się Rosją w miniaturze, tym bardziej, że wzorce ze wschodu czerpią Wiktor Janukowycz i jego partia.

 Czy Ukraina może stać się sferą rosyjskich? Na razie nie udaje się większe zbliżenie z Zachodem, podpisanie umowy stowarzyszeniowej zostało odłożone na czas nieokreślony. Z drugiej strony Rosja nieustannie ponawia propozycje integracyjne wobec Ukrainy, usiłując włączyć ten kraj w swoją strefę wpływów. Do idei Unii Eurazjatyckiej, do której wiodą inne rodzaje stowarzyszenia, takie jak Unia Celna, Władimir Putin przekonał na razie kierownictwo Białorusi i Kazachstanu.

Tadeusz A. Olszański przyznaje, że determinacja Kremla, by włączyć Kijów do „neoimperium” jest duża, m.in. dlatego, że bez Ukrainy Rosja będzie „karłem na Morzu Czarnym”. Zauważa jednak, że integracja z Rosją zupełnie nie opłaciłaby się ukraińskim przedsiębiorcom, ani też biurokracji, której status zostałby zredukowany do roli prowincjonalnych namiestników. - Ukraina będzie bronić się przeciw integracji, bo zdaje sobie sprawę, że jej niezależność w Unii Eurazjatyckiej zostałaby sprowadzona do dekoracji. (…) Jest też mocna kotwica niepodległości – zakorzeniona, okopana w swoich interesach biurokracja. A że mówi po rosyjsku? Niech mówi po rosyjsku, cała kultura Irlandii jest w języku angielskim – ocenił ekspert OSW. Jak dodaje przy tym, Rosja będzie starała się wpływać na Ukrainę dostępnymi jej metodami. Na przykład, stara się blokować większe wydobycie gazu na Ukrainie, zakłada stowarzyszenia i fundacje, stara się promować Rosję i intensyfikować działania agenturalne.

Prezydenci
Prezydenci Władimir Putin i Wiktor Janukowycz, spotkanie 12 lipca (fot. kremlin.ru)

Przeczytaj zapis rozmowy:

 

Polskieradio.pl: Jakie szanse ma Wiktor Juszczenko, który właśnie powrócił do polityki,? Głośna była jego wypowiedź, że Ukraina może stać się drugą Białorusią, jeśli chodzi o prawa człowieka.
Tadeusz A. Olszański, Ośrodek Studiów Wschodnich: Co do Wiktora Juszczenki, na razie mamy jego powrót do życia medialnego. Czy wróci do życia politycznego – jeszcze zobaczymy, czy uda mu się zarejestrować listy wyborcze. Juszczenko jest politycznie zgraną kartą, nie ma powrotu do wielkiej polityki. Ktoś, kto w tak kuriozalny sposób roztrwonił poparcie społeczeństwa, że w momencie reelekcji miał poparcie 2 procent, nie ma powrotu do polityki.
Co do tezy, że Ukraina może stać się drugą Białorusią – teoretycznie może, ale nic na to nie wskazuje. Na Ukrainie nie bije się demonstrantów. Uderzający jest zdystansowane podejście policji do trwającego kilka dni protestu w centrum Kijowa (przeciw ustawie językowej): trochę się poszarpali, potem przestali. Był prikaz z kancelarii prezydenta: nie ruszać, niech protestują. Ich są garstki, 200, 300 osób, czasem 80. Na Ukrainie nie ma tego rodzaju prześladowań dziennikarzy jak na Białorusi, nie wsadza się masowo do więzień oponentów politycznych. To jest taka wygodna klisza propagandowa, mem, przejęty także z Zachodu. To na Zachodzie, także w Polsce, mówi się, że Ukraina przesuwa się w kierunku Białorusi.
Mówiła tak Angela Merkel…
Generalnie, to jest retoryka. Ukraina nie może stać się drugą Białorusią, dlatego że na Ukrainie istnieje gra elit lokalnych. Na Ukrainie mamy cztery wielkie ponadmilionowe metropolie i dwie mniejsze „półmetropolie”. Kijów, Charków, Donieck, Dniepropietrowsk, a druga grupa to Odessa i Lwów. Nie da się w takim państwie ustanowić dyktatury bez zmasowanego zastosowania sił przeciwko lokalnym elitom, a to te elity rządzą. Białoruś ma jedno centrum władzy. To nie jest kwestia tego, co zbudował Łukaszenka. Białoruś to jest Mińsk i okolice. W takim kraju jest dość łatwo zaprowadzić rządy jednego ośrodka, jednej opcji, jednego człowieka, nawet jeśli jest to ktoś tego rodzaju, jak pan Łukaszenka.

Ukraina nie może stać się drugą Białorusią. Ukraina może stać się Rosją w miniaturze, owszem. I czerpanie pewnych wzorców u prezydenta Janukowycza z Rosji Putina i Miedwiediewa jest wyraźne. To jest jednak czerpanie wzorców z góry, z wyżej rozwiniętej kultury politycznej. Ukraina może stać się Rosją w miniaturze, niekoniecznie będąc podporządkowana Rosji. Może nawet łatwiej być Rosją w miniaturze, walcząc o niezależność od Rosji.

"Na
"Na Ukrainie i na Białorusi ludzie wciąż cierpią z powodu dyktatury i represji" - tak powiedziała niemiecka kanclerz w maju tego roku na forum Bundestagu

Z tego wynikałoby, że Ukraina ma większą swobodę czerpania ze wzorców wschodnich. Czy to jest wina Zachodu, w pewien sposób?
To nie jest wina Zachodu. Kraje postkomunistyczne dziedziczą swoją dawną kulturę polityczną. Kultura polityczna ukraińska była bardzo bliska rosyjskiej. Ukraina nie była, jak Białoruś, peryferią Związku Radzieckiego. To była część obszaru metropolitarnego. Kijów był jednym z najważniejszych ośrodków edukacyjnych w Związku Radzieckim. Dniepropietrowsk i Charków należały do najważniejszych ośrodków przemysłowych. Oczywiście, że im jest bliżej do tamtych doświadczeń, choćby dlatego, że nie ma bariery językowej ani kulturowej. Gdy jadą na zachód, muszą się albo wyuczyć języków, albo mieć tłumacza, nie mogą czytać prasy zachodniej. Muszą polegać na serwisach typu INOSMI, przedstawiających tłumaczenia lub streszczenia, czasem przekłamane. Nie ma bariery kulturowej – Kijowianin swobodnie czuje się w Moskwie, nie czuje się swobodnie w Berlinie ani w Paryżu, bo tam się styka z inną kulturą życia, inną kulturą polityczną.

Zawsze im będzie bliżej do Rosji, co nie znaczy, że będą skłonni Rosji się podporządkować. Centralna Ukraina należała do Rosji przez ponad 300 lat. Ziemie południowej i wschodniej Ukrainy zostały przyłączone do obszaru cywilizacji europejskiej przez wojska rosyjskie pod koniec 18 wieku, kiedy odebrano je Turkom i Tatarom.

 Gdzie są bliższe więzy? Jedynie na obszarach zachodniej Ukrainy, konkretnie Galicji Wschodniej i Zakarpacia są silne orientacje na Zachód i powroty do pewnej tradycji, ale i tam te tradycje przez okres panowania sowieckiego zostały bardzo głęboko naruszone. Mówimy, że mają zachodni stosunek do życia – ale to jest Zachód sprzed 50, 80 lat. Mamy tam zakonserwowane koncepcje polityczne z lat 30.

 Ukraińcy, zmierzając do Europy, rozbijają się o zupełnie inne myślenie o stosunku państwa do narodu. Paradoksalnie, ten stosunek jest bliższy w przypadku Rosji. Bo tam przez naród rozumie się zbiorowość obywateli, a nie zbiorowość etniczną, co zbliża rosyjskie rozumienie narodu do francuskiego. 
A jeśli spojrzymy na ukraińskie, zwłaszcza zachodnioukraińskie rozumienie narodu, gdzie narodem jest społeczność etniczna, etniczna i jeszcze raz etniczna – to z czym do ludzi w Parlamencie Europejskim? Dla zachodnich polityków są to koncepcje egzotyczne.
Wydawałoby się, że Zachód oferuje o wiele atrakcyjniejszą alternatywę, zwłaszcza w czasach obywateli świata, ludzi zjednoczonych przez Internet, nowe technologie. To wybór: demokracja, wolność wypowiedzi, versus autorytaryzm.
Ilu jest takich ludzi, nawet w Polsce, obywateli świata, połączonych z całym światem, dzięki nowym technologiom? Na Ukrainie – dostęp do idei hamuje nieznajomość języków. Owszem, obecna młodzież, kiedy dojdzie do wieku sprawowania władzy, może pewne rzeczy istotnie zmienić. Jednak oni są zanurzeni w rosyjskim, cyrylickim Internecie. Problemem jest przejście powyżej pewnego wieku do czytania innego alfabetu, to też hamuje dostęp do „świata”.

 Internet rosyjski tzw. runet,  to jest ocean. A oni wcale tam nie są edukowani w kierunku zachodnim. Widać też wśród młodych, szczególnie w kręgach internetowych, narastanie różnego rodzaju sprzeciwu wobec cywilizacji zachodniej, wobec tych przejawów, które również my rozpoznajemy jako jej słabości – jak nadmiar państwa, nadmiar biurokracji. O  wielu niekorzystnych zjawiskach, zachodzących w cywilizacji europejskiej, więcej informacji znajduję w Internecie rosyjskim, niż w polskim. Na przykład o konsekwencjach nadmiernej interwencji państwa w wychowanie dzieci. Na obszarze rosyjskim jest to bardzo mocno wygrywane w tej chwili: „patrzcie, co ten zgniły Zachód robi”. To trafia do przekonania, jeżeli czyta się o tym, że można pod błahym pretekstem zabrać dziecko z rodziny zastępczej, bo jest smutne. Obecna jest i krytyka nadmiernej biurokratyzacji życia obywateli.

Technologie są neutralne, mogą służyć nośnikom różnych wartości, a patriarchalizm i autorytaryzm są w społeczeństwach wschodnich zakorzenione bardzo głęboko i nie ustąpią pod wpływem perswazji medialnej trwającej kilkanaście lat. Jeśli coś się zmieni, to w ciągu pokoleń.

 A jak kształtują się teraz te sympatie, zachodnie i wschodnie?
Nie chodzi o sympatie, chodzi o miliony ludzi, którzy mają krewnych w Federacji Rosyjskiej, którzy urodzili się, bądź ich rodzice urodzili się w różnych zakątkach Związku Radzieckiego. Chodzi o wspólny obszar religijny, tradycję literacką, pamięć o II wojnie światowej. To są rzeczy, które zmieniają się w skali pokoleń, nie w skali dziesięcioleci. Mówiąc o polityce, dziś na ogół rozumujemy kategoriami najbliższych wyborów. To o czym mówię, nie jest kwestią, którą mogą zmienić wybory, protesty w centrum Kijowa, Euro2012. To jest rzecz, która będzie się zmieniała z pokolenia na pokolenie, to są przemiany długiego trwania. To można porównać z zacieraniem się w Polsce granic międzyzaborowych, czy integracji Polaków z Kresów w społeczeństwie polskim. Granice między zaborami do dziś się nie do końca zatarły, Brynica nadal jest granicą cywilizacyjną w bardzo wielu zakresach. Takie procesy trwają pokoleniami. Polska nie sąsiaduje bezpośrednio z Rosją, w Polsce nie ma milionów Rosjan, Polska jest cywilizacyjnie zorientowana na Berlin i Stolicę Apostolską. Większość Ukrainy jest cywilizacyjnie skierowana na Siergiejewsk, siedzibę patriarchatu Moskwy.
Czy prowadzone są regularnie badania, w których pyta się systematycznie Ukraińców, czy woleliby zjednoczenia z Unią czy z Rosją?
Tak, są takie badania. Wykazują bardzo silnie zróżnicowanie terytorialne. Niestety często, są to pytania z gatunku, „czy chciałbyś być młody, zdrowy i bogaty”. Na to pytanie każdy odpowiada „tak”.

Znajomość tego, czym jest Unia Europejska jest nawet na zachodzie Ukrainy znikoma. A praca na terenie Unii Europejskiej na najniższych szczeblach drabiny społecznej, raczej nie buduje bardzo pozytywnego wizerunku Ukrainy.

Przewaga sympatii jest ku Zachodowi?
Przeważa opcja – powinniśmy budować naszą narodową drogę, mając przyjazne stosunki na wschodzie i na zachodzie.

Rada
Rada Najwyższa Ukrainy (Wierchowna Rada) - jednoizbowy parlament; fot. Wikipedia/Flickr/Jurij Skoblenko

Rosja ponawia systematycznie swoje propozycje wobec Ukrainy, chodzi o wstąpienie do Unii Celnej, do Wspólnej Przestrzeni Gospodarczej, może w przyszłości budowy Unii Eurazjatyckiej. Jakie ma szanse powodzenia? Mówi się, że ważnym instrumentem w tym procesie nakłaniania do współpracy jest energia, gaz, że zmniejsza się tranzyt gazu przez Ukrainę w związku z nowymi szlakami gazociągowymi, czy to właśnie w ten sposób Rosja będzie próbowała włączyć Ukrainę do tych struktur?
Rosja jest rzeczywiście bardzo zdeterminowana, by włączyć Ukrainę do, nazwijmy to, neoimperium. Dzieje się tak m.in. ze względów symbolicznych, ponieważ w Rosji nadal nie uważa się Ukrainy za inny kraj – akcentuje się, że jest to inne państwo, ale nie inny kraj. Chodzi również o względy strategiczne, ponieważ bez Ukrainy, Rosja jest na Morzu Czarnym karłem. Z Ukrainą Rosja jest główną potęgą czarnomorską. Jak Rosja będzie na to oddziaływała? Bardzo różnymi metodami: pobudzając różne działania agenturalne, promując Rosję  i oczywiście działając po linii gazowej. Przy czym nie chodzi o manewrowanie przepływem gazu przez Ukrainę. Pod rządami nowego kontraktu Ukraina jest zobowiązana kupować o wiele więcej gazu, niż rzeczywiście potrzebuje, Ukraina zaczęła wreszcie wprowadzać inwestycje energooszczędne, zużycie gazu zaczęło spadać. To jest coś, czym Rosja trzyma w tej chwili Ukrainę za gardło – tym kontraktem.
Jeśli chodzi o zużycie energii, to racjonalizacja energii pozwoliłaby Ukrainie przestać importować gaz rosyjski na cele energetyczne, pozostałby tylko gaz dla zakładów azotowych, bo w zakładach azotowych gaz jest surowcem, a nie nośnikiem energii. Ukraina ma już dziś duże wydobycie gazu ziemnego i duże możliwości zwiększenia wydobycia, bez angażowania złóż gazu łupkowego. Gaz łupkowy jest ciągle pewną zagadką, choć są na Ukrainie duże perspektywicznie zasoby. Jednak ze złóż konwencjonalnego gazu, Ukraina może bardzo zwiększyć wydobycie i to Rosja różnymi kanałami hamuje, między innymi przez oddziaływanie na potencjalnych kontrahentów zachodnich Ukrainy.

Ukraina będzie bronić się przeciw integracji, bo zdaje sobie sprawę, że jej niezależność w Unii Eurazjatyckiej zostałaby sprowadzona do dekoracji. Temu przeciwstawiają się dwie ważne grupy społeczne, których my często nie bierzemy tu po uwagę. To po pierwsze wielcy przedsiębiorcy, gdyż nawet ci, którzy eksportują na rynek rosyjski, na integracji by stracili, a druga grupa to jest biurokracja. Dla centralnej biurokracji osłabienie niezależności państwa oznaczałoby degradację. Jednym z elementów umocnienia niepodległości Ukrainy w pierwszych jej latach, były niesamowite awanse w wojsku, w dyplomacji, w biurokracji cywilnej, które otworzyła niepodległość. Na przykład taki Ołeksandr Jefremow, szef frakcji Partii Regionów, nie zrezygnuje łatwo ze statusu jednego z czołowych polityków w swoim kraju. Nie zechce być regionalnym bossem partii Jedna Rosja. To jest bardzo mocna kotwica niepodległości – zakorzeniona, okopana w swoich interesach biurokracja. A że mówi po rosyjsku? Niech mówi po rosyjsku, cała kultura Irlandii jest w języku angielskim.

Flota
Flota Czarnomorska Rosji w ukraińskim porcie Sewastopol na Krymie (2007 rok), fot. Wikipedia/CC/Cmapm

Rosja musi mieć jeszcze jakieś drogi oddziaływania oprócz gazu.
Mają najróżniejsze drogi oddziaływania – gospodarcze, wojny handlowe, jest duża agentura wpływu. Po 2004 roku Rosja nauczyła się działać na zasadach tzw. soft power, zaczęła sponsorować ruch stowarzyszeniowy na Ukrainie, fundacje, to co przedtem robił tylko zachód. Rosja po 2004 roku zrozumiała, że to jest kapitalne narzędzie i zaczęła w nie inwestować, i w ten sposób zyskuje nowe narzędzia wpływu. Są wpływy kościelne, idea „Russkowo mira”, natomiast te działania napotykają na opór. Kijów także ma swoje metody działania i używa ich.
agkm

Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy, możesz być pierwszy!
aby dodać komentarz
brak
Czytaj także

Współpracownik Tymoszenko ucieka na Litwę

Ostatnia aktualizacja: 13.04.2012 21:01
Były gubernator obwodu charkowskiego Arsen Awakow i zarazem działacz partii byłej premier Ukrainy Julii Tymoszenko poprosił o zezwolenie na pobyt na Litwie.
rozwiń zwiń
Czytaj także

Kwaśniewski i Pat Cox porozmawiają z Tymoszenko

Ostatnia aktualizacja: 24.06.2012 06:00
Były prezydent Aleksander Kwaśniewski i były przewodniczący Parlamentu Europejskiego Pat Cox mają monitorować procesy sądowe dotyczące byłej premier.
rozwiń zwiń
Czytaj także

Rosja nie obniży cen gazu, zachęca Ukrainę do integracji

Ostatnia aktualizacja: 27.06.2012 21:00
Bez rezultatów zakończyły się rozmowy premiera Rosji Dmitrija Miedwiediewa w Kijowie. Prezydent Wiktor Janukowycz i premier Mykoła Azarow nie przekonali Rosjan do obniżenia ceny gazu.
rozwiń zwiń
Czytaj także

Łucenko: wywieźcie mnie od razu do Bykowni

Ostatnia aktualizacja: 10.07.2012 19:22
Sąd odmówił wezwania 12 świadków obrony i nie zgodził się na przekazanie adwokatom Jurija Łucenki tajnych instrukcji MSW, na które powołuje się prokuratura. Łucenko podkreśla, że pozbawiono go prawa do obrony.
rozwiń zwiń
Czytaj także

Bez kasacji ws. Tymoszenko. Kolejne odroczenie

Ostatnia aktualizacja: 12.07.2012 12:05
Kijowski Sąd 3 raz odłożył rozpoczęcie procesu kasacyjnego w sprawie Julii Tymoszenko. Podobnie jak poprzednio, sędziowie uznali, że nie mogą rozpatrywać sprawy bez byłej premier.
rozwiń zwiń
Czytaj także

"Nalot" na siedzibę telewizji. "To atak na wolność słowa"

Ostatnia aktualizacja: 12.07.2012 16:01
Ukraińska milicja podatkowa rozpoczęła przeszukiwanie pomieszczeń sympatyzującego z opozycją kanału telewizyjnego TVi. Jego kierownictwo uznaje te działania za atak na wolność słowa.
rozwiń zwiń