Do zdarzenia doszło wieczorem 19 maja. W tym dniu sąd rozpatrywał apelację Siarhieja Kawalenki, opozycjonisty, który w grudniu rozpoczął protest głodowy. Andrej Mouczan, działacz organizacji Europejska Białoruś wywiesił biało-czerwono-białą flagę. Był to gest solidarności z Kawalenką, który został skazany na trzy lata ograniczenia wolności za wywieszenie opozycyjnego sztandaru w Witebsku, a potem na 25 miesięcy kolonii karnej za rzekome naruszenia poprzedniego wyroku.
- Milicjanci zaatakowali mnie i próbowali wyrwać mi flagę. Zaczęli mnie bić. Było ich przynajmniej pięciu. Wszyscy byli w mundurach. Kopali mnie i bili pięściami. Wiele nie pamiętam. Kilka razy traciłem przytomność. Doszedłem do siebie już na Pierwszomajskim posterunku milicji. Wezwano ambulans. Do szpitala towarzyszył mi milicjant. Odjechał, kiedy powiedziano, że powinienem zostać w szpitalu – opowiedział Andrej Mouczan portalowi Karta 97.
Działacz opozycyjny uskarża się na ból głowy, ma złamaną szczękę, problemy z kręgosłupem. Pytany, czy pozwie milicję za brutalne pobicie, powiedział, że na razie chce wyzdrowieć. – Ledwo mówię. Potwornie boli mnie głowa – wyjaśniał białoruskim niezależnym dziennikarzom.
charter97.org/svaboda.org/agkm
Informacje o Białorusi: Raport Białoruś