- Próba integracji dawnych republik to cel strategiczny prezydenta Federacji Rosyjskiej Władimira Putina. Polscy politycy muszą myśleć o bezpieczeństwie kraju w perspektywie kilkunastu, kilkudziesięciu lat - powiedział portalowi PolskieRadio.pl wiceprzewodniczący Parlamentu Europejskiego Jacek Protasiewicz w kontekście planowanych na jesień, szeroko zakrojonych manewrów wojskowych Rosji i Białorusi.
Były wiceminister obrony Romuald Szeremietiew, w związku z zapowiedzią ćwiczeń wojskowych "Zachód 2013", ostrzegł w artykule prasowym, że Polska nie byłaby w stanie obronić się przed agresją ze strony Rosji i Białorusi. Ocenił, że kraje te "otwarcie przygotowują się do ewentualnej wojny z Polską”, i przypomniał, że podobne manewry w 2009 roku zakładały stłumienie rewolty Polaków w Grodnie.
Jacek Protasiewicz nie widzi obecnie zagrożenia militarnego ze strony Rosji i Białorusi. Uważa jednak, że w kontekście strategii prezydenta Rosji Władimira Putina, zakładającej gospodarczą i polityczną integrację strefy postradzieckiej, trzeba zakładać wszystkie scenariusze.
Białoruś kupuje od Rosji rakiety TOR-2M, niedawno drugą baterię rozmieszczono w Baranowiczach, a docelowo, według państwowej białoruskiej agencji prasowej, ma ich być dziesięć. Eurodeputowany zaznaczył, że dozbrajanie obszarów leżących w sąsiedztwie Zachodu jest częścią doktryny militarnej Rosji, ze względu na zakładaną w niej konfrontację polityczną i militarną z państwami Zachodu. - Jednocześnie to gwarancja związków politycznych lub dominacji nad niepodległymi państwami, które leżą między Unią Europejską a Federacją Rosyjską - powiedział Jacek Protasiewicz.
Wiceprzewodniczący Parlamentu Europejskiego określił list opozycji białoruskiej do premiera w sprawie finansowania Biełsatu jako cenną inicjatywę. W jego ocenie podobny apel mógłby zostać skierowany do komisarza Unii Europejskiej do spraw sąsiedztwa, a także do odpowiednich ministrów i premierów państw UE. Protasiewicz jest przekonany, że polscy politycy będą wspierać działania na rzecz Biełsatu. Zapewnił, że on sam również zajmuje się tą sprawą.
Zachęcamy do lektury wywiadu:
PolskieRadio.pl: Jesienią tego roku na Białorusi i w Rosji odbędą się wspólne manewry pod hasłem Zapad. Przed tymi manewrami ostrzega Romuald Szeremietiew, porównując je z podobnymi ćwiczeniami sprzed kilku lat, które zakładały obronę przed Polską. Czy widzi Pan zagrożenie ze strony Białorusi i Rosji i czy Polska byłaby się w stanie obronić przed nim?
Jacek Protasiewicz, wiceprzewodniczący Parlamentu Europejskiego: Aktualnie nie dostrzegam zagrożenia militarnego, ale nie wolno lekceważyć żadnych scenariuszy, nawet jeśli dziś wydają się czysto teoretyczne. Dlatego tak ważne w debacie o relacjach Polski z UE, a zwłaszcza ze strefą euro, jest pytanie, czy pozwolimy sobie pozostać pomiędzy tworzącą się powoli federacją europejską i odtwarzaną w nieco szybszym tempie nową unią, opartą o Federację Rosyjską. Dziś widzimy na wschodzie próbę integracji dawnych republik radzieckich, jest to cel strategiczny prezydenta Władimira Putina. Nie chodzi wyłącznie o współpracę gospodarczą, chodzi również o integrację polityczną, a w tym kontekście również militarną. Odpowiedzialność polskich polityków polega na tym, aby przewidywać, w jakim kierunku sytuacja może się rozwinąć w perspektywie kilkunastu, kilkudziesięciu lat, i podejmować dziś takie decyzje, które uchronią nas przed ryzykiem konfrontacji sam na sam ze, zintegrowaną politycznie i militarnie wokół Moskwy, strefą postsowiecką
Jak interpretuje pan dość intensywne zbrojenia Białorusi, w rakiety TOR-2M? Docelowo ma ona mieć 10 baterii, kupuje je od Rosji.
W doktrynie politycznej i militarnej Rosji cały czas ma swoje znaczące miejsce problem potencjalnej konfrontacji politycznej i, być może, militarnej z Zachodem. Dlatego próby uzbrajania obszarów znajdujących się w bezpośrednim sąsiedztwie Zachodu, traktowane są jako część doktryny, ale też i gwarancja pewnych politycznych związków, a może nawet i dominacji nad niepodległymi państwami, które leżą pomiędzy Federacją Rosyjską a Unią Europejską. Z faktu, że broń, rakiety, rozmieszczone są, czy to na zachodnich regionach Białorusi, czy w Kaliningradzie, nie wynika wprost, że grozi nam militarny konflikt. To jest oczywistość. Jednak dla polityków polskich i zachodnich wynika z tego obowiązek, aby przewidywać negatywne scenariusze i przygotowywać się na każdy wariant, nawet mało prawdodpobny dziś, ale możliwy do realizacji w perspektywie kilkunastu czy kilkudziesięciu lat, zarówno w obszarze politycznym, jak i militarnym.
Czy jeśli takie połączone ćwiczenia Rosji i Białorusi zakładałyby faktycznie najazd na Polskę albo jakąś inną agresję, która szkodziłaby Polsce, jednemu z krajów państw NATO albo UE, czy można liczyć na reakcję tych organów?
Traktat atlantycki wyraźnie przewiduje, iż atak na jednego z członków NATO oznacza solidarną odpowiedź pozostałych.
A ćwiczenia, które zakładałyby taką agresję?
Ćwiczenia nie są agresją militarną i traktat NATO nie nakłada obowiązku reakcji na manewry. Wyobraźnia polityczna nakazuje natomiast uwzględnianie całego kontekstu politycznego związanego z organizacją takich, a nie innych ćwiczeń, w takim, a nie innym obszarze.
Chciałabym zapytać o apel opozycji białoruskiej, która napisała list do premiera w sprawie Biełsatu. Biełsat boryka się z dużymi trudnościami finansowymi. Opozycja prosi Donalda Tuska o wsparcie tak, by w finansowanie Biełsatu mogły włączyć się inne kraje i instytucje europejskie.
List jest bardzo cenną inicjatywą i dobrze byłoby, gdyby zsotał skierowany również do komisarza odpowiedzialnego za politykę sąsiedztwa, a także do odpowiednich ministrów i premierów państw UE. Polska jest adwokatem Białorusi na forum unijnym, w sensie politycznym, ale także materialnie. Bardzo wspiera niezależne słowo na Białorusi, jest główną stroną finansującą telewizję Biełsat. Każde rozszerzenie zaplecza finansowanego dla tego projektu, czy to ze środków unijnych, czy ze środków państw UE, jest pozytywne, a głos opozycji białoruskiej powinien być również do tego celu wykorzystany.
Czy premier może w jakiś sposób pomóc?
Premier i polskie MSZ będą tę sprawę podnosić w rozmowach bilateralnych, jestem o tym przekonany. Opozycja białoruska nie może jednak ograniczać się w swoich postulatach tylko do jednego państwa, nawet jeśli jest to bezpośredni sąsiad, Warszawa, która już dziś inwestuje najwięcej.
Wedle mojej wiedzy polskie MSZ lobbuje na rzecz wolności słowa i swobód demokratycznych na Białorusi. Pamiętam konferencję zorganizowaną w tej sprawie w Warszawie. Tam na wniosek szefa MSZ Radosława Sikorskiego padały deklaracje ze strony państw UE dotyczące finansowego wsparcia rozwoju demokracji na Białorusi. Ja osobiście prowadziłem i prowadzę nadal tego typu zabiegi na forum instytucji unijnych.
Aleksander Łukaszenka niespodziewanie oświadczył na niedawnej konferencji, że można byłoby przeprowadzić ekshumację w Kuropatach, o ile Polska za nią zapłaci. Nie widzi potrzeby, żeby w tej ekshumacji uczestniczyli polscy specjaliści. Czy Polska może poważnie traktować taką propozycję, aczkolwiek jest ona ułomna, czy jest w tym pewnie niebezpieczeństwo?
Decyzja oczywiście należy przede wszystkim do Instytutu Pamięci Narodowej, ale uważam, że jest to oferta bardzo niesatysfakcjonująca. Nie kwestionuję strony kosztów. Te mogłyby być finansowane przez IPN, polską prokuraturę, polski rząd. Jednak zakaz uczestnictwa polskich specjalistów w takiej ekshumacji jest nieracjonalny i niczym nieuzasadniony.
Jakie będą perspektywy szczytu Unia Europejska-Ukraina? Czy możliwe jest podpisanie umowy stowarzyszeniowej?
Podpisanie umowy stowarzyszeniowej jest możliwe, co nie znaczy, że przesądzone. Decyzja zapadnie najdalej tuż po wakacjach, w oparciu o stan reform na Ukrainie, zarówno w wymiarze gospodarczym, jak i politycznym, co, jak wiadomo, jest przedmiotem najtrudniejszych rozmów dyplomacji unijnej z rządem ukraińskim. Chodzi tu o zmianę prawa wyborczego, reformę wymiaru sprawiedliwości, w szczególności zmianę kodeksu karnego i zmniejszenie roli prokuratury, zbudowanej na Ukrainie jeszcze na modłę sowiecką. Kolejną sprawą jest uwolnienie więźniów uznanych w opinii międzynarodowej za więźniów politycznych, w tym byłej premier Julii Tymoszenko oraz ministra spraw wewnętrznych Jurija Łucenko.
Rozmawiała Agnieszka Kamińska, portal PolskieRadio.pl