Raport Białoruś

Grodzieńska gazeta o Armii Krajowej: "bandyci z pędem do zabijania”

Ostatnia aktualizacja: 07.06.2013 21:00
Bandyci mający maniakalny pęd do zabijania - tak określiła "Grodzieńska prawda" żołnierzy Armii Krajowej. O tej bulwersującej sprawie pisze z Białorusi Andrzej Poczobut. Oficjalna historiografia Białorusi o żołnierzach AK pisze jako o bandytach, według stalinowskiego propagandy - przypomina dziennikarz.
Anatol Radziwonik, ps. Olech
Anatol Radziwonik, ps. Olech Foto: Wikipedia/IPN

Andrzej Poczobut w ” Gazecie Wyborczej ” pisze o krzyżu, który ustawiono w pobliżu miejsca śmierci żołnierza Armii Krajowej i żołnierza wyklętego ppor. Anatola Radziwonika "Olecha". Drewniany krzyż z napisem "Gloria Victis" oraz tablicą "Anatol Radziwonik "Olech" - ostatni dowódca połączonych sił zbrojnych AK Lida-Szczuczyn zginął razem z oddziałem AK w walce z NKWD 12 maja 1949 r. pod Raczkowszczyzną broniąc Ojczyzny" stanął w 64. rocznicę śmierci "Olecha".

Jak podkreśla Andrzej Poczobut, "Grodzieńska Prawda" nie zostawiła suchej nitki na inicjatywie nieuznawanego przez Mińsk Związku Polaków na Białorusi, który upamiętnił śmierć ppor. Anatola Radziwonika "Olecha". Zdaniem organu władz Grodna upamiętnienie pamięci polskich partyzantów jest ukrzyżowaniem pamięci ich ofiar. "Banda Olecha była jedną z największych i najbardziej brutalnych, przyniosła ludziom wiele nieszczęść" - twierdzi gazeta. Jej zdaniem "Olech" to "zwierzę" odpowiedzialne za 115 zamachów terrorystycznych, jak określiła likwidację NKWD-zistów bądź sowieckich agentów.  "Morderstwa i zbrojne grabieże - ulubione zajęcia powojennych akowców - trzymała ludność w ciągłym strachu. (...) Chcemy przypomnieć, że rząd sowiecki dwukrotnie w 1945 r. i w 1947 r. ogłaszał pełną amnestię dla tych, którzy złożą broń. A w 1947 r. ZSRR zawiesił wykonywanie kary śmierci, (...) ale, wnioskując z materiałów spraw karnych, Olecha i jego najbliższego otoczenia z ich maniakalnym pędem do zabijania już nic nie mogło powstrzymać" - twierdzi "Grodzieńska Prawda".

Ostrzeżenie prokuratury?
Organizatorom postawienia krzyża gazeta zarzuca, że nie uzgodnili swoich działań z lokalnymi władzami. Dlatego prokuratura rejonu szczuczyńskiego ponoć ostrzegła ich, że naruszanie prawa jest niedopuszczalne. "Ale oprócz prawnego aspektu jest jeszcze niemniej ważny aspekt moralny (...). Jeżeli krzyż jest ustanawiany nie męczennikom, ale ich dręczycielom i mordercom, to jest to ukrzyżowanie przede wszystkim pamięci ofiar" - pisze gazeta.
- Krzyż stanął na prywatnej działce, gospodarz dał na to zgodę i nie mieliśmy obowiązku prosić władz o zgodę. Nie sadzę, że można to traktować jako wykroczenie bądź przestępstwo. Nic też nie wiemy o żadnym uprzedzeniu od prokuratury - powiedziała "Gazecie Wyborczej" Grażyna Szałkiewicz, redaktor naczelna gazety "Głos znad Niemna", wydawanej przez Związek Polaków.
Prezes Stowarzyszenia Żołnierzy AK na Białorusi Weroniki Sebastianowicz nie jest zdziwiona tym artykułem. Mówi ”Gazecie Wyborczej”: - Stosunek władz jest wiadomy - one nadal uważają nas za bandytów, stąd ten stalinowski wydźwięk artykułu. "Olech" zginął 64 lata temu, a nadal nie ma mogiły, gdyż jego ciało zabrali NKWD-ziści. Uważam, że postawienie krzyża w miejscu jego śmierci to najprostsza rzecz, jaką należało w tej sprawie zrobić.

Żołnierz Armii Krajowej, pozostał w konspiracji
Andrzej Poczobut przypomina biografię żołnierza. Anatol Radziwonik pochodził z wielodzietnej rodziny prawosławnej. Przed wojną był nauczycielem. Brał udział w wojnie w 1939 r., udało mu się uniknąć niewoli. Najprawdopodobniej już w 1940 r. dołączył do polskiego podziemia, w 1943 r. był dowódcą jednej z kompanii 77. pułku Nowogródzkiego Okręgu AK, którym później dowodził słynny mjr Jan Piwnik "Ponury".
Po zajęciu terenów Białorusi przez ZSRR "Olech" pozostał w konspiracji i od 1945 r. dowodził oddziałami partyzanckimi na terenie północno-wschodniej Grodzieńszczyzny. Przez NKWD był uważany za dowódcę całego polskiego podziemia na Białorusi. W latach 1945-48 NKWD trzykrotnie donosiło o jego zabiciu, ale za każdym razem była to nieprawda.
Wiosną 1949 r. sowieckim służbom specjalnym udało się zwerbować agenta, który należał do otoczenia "Olecha" - to on wskazał miejsce pobytu partyzantów. 12 maja koło Raczkowszczyzny oddział 15 partyzantów na czele z "Olechem" został otoczony przez pułk wojsk wewnętrznych. W walce zginął Radziwonik i 11 jego żołnierzy. Trzech partyzantów wzięto do niewoli i po procesie w Grodnie skazano ich na 25 lat więzienia.
Oficjalna białoruska historiografia w ocenie działalności polskiego podziemia na terenach obecnej Białorusi faktycznie powtarza tezy ustanowione jeszcze przez stalinowską propagandę. Żołnierze podziemia antykomunistycznego nazywani są bandytami, a funkcjonariuszy NKWD uważa się za bohaterów.
W 2011 r. na siedzibie białoruskiego MSW odsłonięta została tablica upamiętniająca wieloletniego szefa NKWD Białoruskiej Socjalistycznej Republiki Radzieckiej Siarhieja Bielczenkę - jako jedną z jego zasług wymieniono właśnie zdławienie powojennego oporu antykomunistycznego.
Od momentu objęcia rządów przez Aleksandra Łukaszenkę w 1994 r. władze Białorusi nigdy nie wydały żadnej zgody na upamiętnienie AK. Jedyny uporządkowany cmentarz wojskowy, gdzie pochowani są akowcy polegli w walce z NKWD, został otwarty w 1993 r. w Surkontach. Obecnie władze budują tuż obok niego wielkie kołchozowe gospodarstwo, w którym będą hodowane krowy.

GazetaWyborcza.p l/agkm

Informacje o Białorusi: Raport Białoruś

Wikipedia/
Wikipedia/
''
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy, możesz być pierwszy!
aby dodać komentarz
brak
Czytaj także

"17 września diabelstwo do nas przyszło. Dwa dni potem chcieli zabić ojca"

Ostatnia aktualizacja: 17.09.2012 14:12
- Brudni, oberwani, w dziwnych czapkach. Pomyślałam: to diabelstwo do nas przyszło. Dwa dni potem chcieli zabić mojego ojca - wspominała w rozmowie z portalem Polskiego Radia Weronika Sebastianowicz z Grodzieńszczyzny, zesłana potem do łagrów w tajdze. Anna Lewicka ze Lwowa mówiła, że wkrótce potem zaczęły się zsyłki - dobrze utkwiło to w jej pamięci. Obie mówią, że nikt nie spodziewał się napaści, natarcia Armii Czerwonej. 
rozwiń zwiń
Czytaj także

Krzyże polskich żołnierzy wystają spod nowych grobów

Ostatnia aktualizacja: 01.11.2012 03:00
Na Białorusi nie można godnie chować AK-owców. Władze Białorusi nie pozwalają na ich ekshumację i przeniesienie na cmentarz. Niszczeją też dawniejsze groby – mówi w rozmowie z portalem PolskieRadio.pl ambasador RP na Białorusi Leszek Szerepka.
rozwiń zwiń
Czytaj także

Białoruś: tuż obok grobów Armii Krajowej budują obory

Ostatnia aktualizacja: 09.05.2013 10:53
Przy cmentarzu żołnierzy Armii Krajowej w Surkontach na Białorusi buduje się kołchozowe obory – pisze Andrzej Poczobut, dziennikarz, działacz Związku Polaków na Białorusi.
rozwiń zwiń
Czytaj także

MSZ: ambasada zajmie się sprawą cmentarza Armii Krajowej w Surkontach

Ostatnia aktualizacja: 15.05.2013 08:10
Ambasada w Mińsku zasugeruje działania w sprawie cmentarza w Surkontach – poinformowało portal PolskieRadio.pl biuro prasowe MSZ. Tuż obok miejsca pochówku żołnierzy Armii Krajowej miejscowy kołchoz buduje obory.
rozwiń zwiń