Analitycy białoruscy podkreśłają, że decyzja Kijowa będzie miała również znaczenie dla Białorusi. Politolog Aleksiej Karol powiedział rozgłośni "Radio Swaboda", że wstrzymanie procesu eurointegracji dla samej Ukrainy oznacza "mocniejsze przywiązanie do Rosji ”, zaś dla Białorusi jeszcze większe uzależnienie od Moskwy. - To doda entuzjazmu prezydentowi Władimirowi Putinowi. I Białorusi także w żadnym wypadku nie wypuści ze swoich objęć - podkreśla Aleksiej Karol. Z kolei ekspert Jury Czuwasau twierdzi, że na Ukrainie obecnie nie wszystko zależy od prezydenta Wiktora Janukowycza. Wspierane przez Rosję grupy lobbystyczne znalazły - poprzez ukraiński rząd i parlament - możliwość podjęcia decyzji, które stanęły na przeszkodzie do podpisania umowy stowarzyszeniowej ze Wspólnotą. Tymczasem intelektualista Walery Bułhakau uważa, że eurointegracja Kijowa "od początku do końca" była inicjatywą wąskiego koła ukraińskich elit. - Teraz widać, że być może szantażowały one Rosję próbując uzyskać maksymalne korzyści - dodaje.
Rząd anulował decyzję o podpisaniu umowy z UE
Najpierw przed południem ukraiński parlament odrzucił wszystkie projekty ustaw o leczeniu za granicą osób skazanych na więzienie. Dzięki temu możliwy byłby wyjazd byłej premier Julii Tymoszenko poza granice kraju. Przyjęcie tych projektów miało zbliżyć Ukrainę do umowy stowarzyszeniowej.
Jednak prawdziwe zaskoczenie nastąpiło po południu. Wówczas na stronie internetowej rządu zostało opublikowane rozporządzenie, w którym gabinet anulował decyzję z 18 września o woli podpisania umowy stowarzyszeniowej z Unią. Cały proces wydaje się tym samym wstrzymany.
A tego samego dnia w Wiedniu … prezydent Ukrainy Wiktor Janukowycz zapewniał, że Kijów nadal podąża europejskim szlakiem.
Komisarz UE zapowiedział nadzwyczajną wizytę, potem ją odwołał
Na wyjaśnienia Kijowa czeka Unia Europejska. Komisarz Stefan Fuele miał jechać z nadzwyczajną wizytą do Kijowa, po tym gdy parlament Ukrainy (z powodu Partii Regionów) nie przyjął ustawy o leczeniu skazanych za granicą. Przyjęcie tej ustawy miało umożliwić wyjazd skazanej byłej premier Julii Tymoszenko za granicę na leczenie (prawdopodobnie do Niemiec). Kiedy jednak ukazało się rozporządzenie ukraińskiego rządu anulujące decyzję o podpisaniu umowy, Fuele odwołał wizytę.
Kreml jest zadowolony
Kreml oświadczył tymczasem, że z zadowoleniem wita dążenie Ukrainy do rozwijania współpracy handlowo-gospodarczej z Rosją.
Wicepremier Ukrainy Bojko: chodzi o ”bezpieczeństwo narodowe” i o pieniądze
Decyzję o przerwaniu przygotowań rząd w Kijowie tłumaczył "interesami bezpieczeństwa narodowego". Wicepremier Jurij Bojko wyjaśniał, że Ukraina zdecydowała się na taki krok, by uporać się z pogorszeniem relacji handlowych z Rosją oraz dlatego, że UE nie zaproponowała żadnego zadośćuczynienia za wynikające z tego straty. W jego ocenie straty te wyniosły 30-40 mld hrywien (ok. 30-40 mln euro). - Nie otrzymaliśmy od naszych partnerów europejskich jasnego sygnału, że straty, które ponieśliśmy w ciągu ostatnich czterech miesięcy, będą (ze strony UE) wyrównane - podkreślił Bojko.
Jak relacjonują agencje, stanowisko Ukrainy wicepremier Jurij Bojko tłumaczył także stanem gospodarki, powiązanej z innymi państwami byłego Związku Radzieckiego. Według niego, pogorszenie klimatu ekonomicznego między Kijowem a Moskwą doprowadziło do zamykania ukraińskich przedsiębiorstw. - Groziło nam zamknięcie kilkudziesięciu przedsiębiorstw i zwolnienie kilkudziesięciu tysięcy robotników - mówił ukraiński wicepremier.
”Komisja trójstronna”
- Rozporządzenie wydano w celu bardziej szczegółowego zapoznania się i opracowania kompleksu działań, które powinna zrealizować Ukraina, by odtworzyć utracone moce produkcyjne oraz kierunki w relacjach handlowych z Federacją Rosyjską i innymi członkami Wspólnoty Niepodległych państw, a także w celu formowania odpowiedniego poziomu rynku wewnętrznego, który zapewniłby równoprawne stosunki między Ukrainą a członkami UE - czytamy w dokumencie na stronie ukraińskiego rządu. Zgodnie z nim Ukraina zaproponowała powołanie trójstronnej komisji z udziałem Unii Europejskiej i Rosji, która zajmie się rozwiązaniem tych problemów.
Tymczasem niewiele wcześniej w czwartek prezydent Wiktor Janukowycz zapewniał dziennikarzy w czasie wizyty w Wiedniu, że Ukraina "kroczyła i nadal będzie kroczyć drogą integracji europejskiej". Zastrzegł, że rozwiązanie problemu znajdującej się w więzieniu byłej premier Ukrainy Julii Tymoszenko, od którego UE uzależniała podpisanie umowy, możliwe jest wyłącznie w ramach prawa.
Opozycja: to podstawa do impeachmentu
Opozycja oświadczyła z kolei, że odmowa podpisania umowy stowarzyszeniowej jest podstawą do impeachmentu szefa państwa. "(...) jest to nie tylko zdrada stanu, ale i podstawa do impeachmentu prezydenta i dymisji rządu" - powiedział jeden z przywódców opozycji Arsenij Jaceniuk.
Deputowani rządzącej Partii Regionów twierdzą, że decyzja rządu może zostać zmieniona, jeżeli Unia Europejska pomoże finansowo Ukrainie bądź weźmie aktywny udział w negocjacjach z Międzynarodowym Funduszem Walutowym.
Kwaśniewski: koniec nadziei, ale misja będzie kontynuowana
Specjalny wysłannik Parlamentu Europejskiego na Ukrainę Aleksander Kwaśniewski powiedział IAR, że to koniec nadziei na szybkie podpisanie umowy Kijowa z Brukselą. Jego zdaniem, nie dojdzie do tego na listopadowym szczycie Partnerstwa Wschodniego w Wilnie. Z kolei PAP cytuje słowa Kwaśniewskiego o tym, że decyzja Kijowa to "w istocie prośba o przerwę w negocjacjach na czas uporządkowania spraw ekonomicznych". Ocenił, że krok Kijowa wynika m.in. z porozumień, które w ostatnich dniach kraj ten zawarł z Rosją. Dodał, że misja PE będzie kontynuowana do szczytu Partnerstwa Wschodniego w Wilnie 28 i 29 listopada, na którym miała zostać podpisana umowa stowarzyszeniowa UE-Ukraina.
Aleksander Kwaśniewski mówił, że jest zaskoczony stanowiskiem Ukrainy i o zmianie stanowiska Ukrainy usłyszał od premiera Mykoły Azarowa po posiedzeniu rządu. Zdaniem Kwaśniewskiego, dzisiejsza decyzja została wcześniej ustalona z prezydentem Janukowyczem. - Jest to kraj, w którym pozycja prezydenta jest silna, jestem przekonany, że rząd bez uzgodnienia z prezydentem Janukowyczem żadnej decyzji by nie podjął - powiedział wysłannik Parlamentu Europejskiego.
Aleksander Kwaśniewski obawia się, że dzisiejszy krok może oznaczać, iż Ukraina nie ma szans w najbliższych latach na zbliżenie z Europą. Oficjalnie Ukraina prosi o przerwę w negocjacjach w podpisaniu umowy stowarzyszeniowej. Jednak zdaniem Kwaśniewskiego, trudno będzie w najbliższym czasie powrócić do kolejnych rozmów. - Rok 2014 jest rokiem wyborów w Europie (...), jest to też rok wyborów prezydenckich na Ukrainie , a jak wiadomo takie okresy wyborcze i zmiany na szczytach władzy nie sprzyjają powrotowi do stołu rokowań - powiedział były prezydent. Przyznał on w rozmowie z IAR, że rosyjskie naciski na Ukrainę okazały się skuteczne. - Niewątpliwie ten niezwykły nacisk ze strony Federacji Rosyjskiej przyniósł efekt. Ukraińcy zdecydowali się ze względu na sytuacje ekonomiczną - bo tak nam to dziś premier tłumaczył - podjąć decyzję, która w krótkim czasie ma im pomóc w pokonaniu tych trudności ekonomicznych - powiedział Aleksander Kwaśniewski.
Szef litewskiej dyplomacji Linas Linkeviczius powiedział, że UE czeka na wyjaśnienia decyzji Kijowa oraz prezydenta Janukowycza i "uszanuje każdą jego decyzję". Dodał, że potrzeba więcej informacji na temat ukraińskiej propozycji trójstronnego dialogu.
Unijny komisarz ds. rozszerzenia Stefan Fuele odwołał swą wizytę w Kijowie. W piątek Fuele miał przeprowadzić rozmowy z przedstawicielami ukraińskich władz, opozycji i społeczeństwa obywatelskiego o przygotowaniach do podpisania umowy.
Natomiast rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow oświadczył, że Rosja z zadowoleniem przyjęła dążenie Ukrainy do doskonalenia i rozwijania współpracy handlowo-gospodarczej z Federacją Rosyjską. Podkreślił, że decyzja władz w Kijowie jest wewnętrzną sprawą Ukrainy, w związku z czym Rosja nie będzie jej komentować. Pieskow oznajmił również, że Moskwa jest gotowa do podjęcia rozmów trójstronnych na tematy handlowo-gospodarcze.
Prezydent Bronisław Komorowski zaznaczał, że Ukraina jest krajem w pełni niezależnym i od niej samej zależy, jaką drogę wybierze. "(...) sami mamy doświadczenie pozytywne z naszego integrowania się ze światem zachodu i światem UE. Życząc dobrze swojemu sąsiadowi, życzymy, by mogli z dobrodziejstw integrowania się ze światem zachodnim a nie wschodnim korzystać" - dodał.
Według eksperta Ośrodka Studiów Wschodnich (OSW) Wojciecha Konończuka w najbliższym czasie powrót do negocjacji z Kijowem nie jest prawdopodobny, ponieważ Ukraina wchodzi w kampanię przed wyborami prezydenckimi na początku 2015 roku. Ekspert powiedział PAP, że "Ukraina dokonała wyboru na rzecz utrzymania status quo i polityki balansowania między Rosją a strukturami zachodnimi, którą podtrzymuje od kilkunastu lat". Dodał, że "Rosja zapewne pójdzie za ciosem i będzie próbowała doprowadzić do zbliżenia Ukrainy z Unią Celną".
Ekspert: Partnerstwo Wschodnie może być martwe
Partnerstwo Wschodnie będzie martwe, jeśli na szczycie w Wilnie Ukraińcy nie podpiszą umowy stowarzyszeniowej z UE - uważa ekspert brukselskiego think tanku Centre for European Policy Studies Steven Blockmans. - Ukraina jest rdzeniem tego programu - ocenił.
Zdaniem Blockmansa przyszłotygodniowy szczyt w Wilnie, na którym Ukraina miała podpisać umowę stowarzyszeniową z Unią, przesądzi o przyszłości PW. "Bez Ukrainy mozaika się rozpadnie. Idea PW, czyli regionalnej strategii dla krajów byłego ZSRR, wyparuje" - powiedział ekspert dziennikarzom. Podpisując umowę stowarzyszeniową z Ukrainą, Unia "pokazałaby światu, że jest w stanie eksportować swoje standardy prawne", co jest głównym narzędziem jej polityki zagranicznej - ocenił Blockmans. Bruksela udowodniłaby też, że jest w stanie stabilizować swoich najbliższych sąsiadów oraz "poszerzać obszar pokoju i dobrobytu na cały kontynent" - dodał. "Bruksela mogłaby używać tego credo, by upiększać wizerunek swojej polityki zagranicznej na arenie międzynarodowej" - podkreślił ekspert.
Według niego, jeśli Kijów nie podpisze umowy w Wilnie, nie jest jasne, kiedy nadarzy się ponowna okazja. "Teraz jest ten moment i trzeba go wykorzystać. W 2014 roku odbędą się wybory europejskie, będzie to też rok przygotowań do wyborów prezydenckich na Ukrainie w 2015 roku" - tłumaczył Blockmans.
Uważa on jednak, że mimo czwartkowej decyzji rządu Ukrainy o wstrzymaniu przygotowań do podpisania umowy z Unią i braku decyzji parlamentu w sprawie byłej premier Julii Tymoszenko nadal jest nadzieja na przełom w Wilnie. - Ale można ją pokładać tylko w jednym człowieku: w Wiktorze Janukowyczu - podkreślił. Według Blockmansa ukraiński prezydent kontroluje działania parlamentu, w którym większość mają jego zwolennicy. To on - zdaniem eksperta - zrzucił na parlament odpowiedzialność za rozwiązanie problemu Tymoszenko. "Jednocześnie sam podczas dwustronnych spotkań robi interesy z (prezydentem Rosji Władimirem - PAP) Putinem, być może dążąc do obniżenia cen gazu" - powiedział Blockmans.
W jego ocenie ukraiński prezydent może zostać zaproszony na nadzwyczajne posiedzenie ministrów spraw zagranicznych UE i poproszony o zajęcie jasnego stanowiska w sprawie umowy stowarzyszeniowej. To właśnie przedstawiciele krajów UE zadecydują, czy umowa z Ukrainą zostanie podpisana.
Według Blockmansa, patrząc wstecz można uznać, że strategicznym błędem mogło być to, iż kraje UE bardzo konkretnie zażądały od Kijowa uwolnienia Tymoszenko. "Czy ktoś naprawdę wierzył, że Julia Tymoszenko - główny rywal polityczny Janukowycza - wyjdzie na wolność? Nawet działając z Niemiec mogłaby być zagrożeniem dla obecnego rządu" - powiedział.
Ekspert podkreślił, że "Unia nie powinna dać się wciągnąć przez Rosję w zero-jedynkową politykę". Stanowisko Brukseli podczas negocjacji z Ukrainą było otwarte, opierało się na dialogu i przedstawianiu korzyści, na które może liczyć Kijów po podpisaniu umowy. "Błędem byłoby realizowanie strategii, z których skutecznie korzysta Moskwa, wbijając geopolityczny klin pomiędzy UE a kilka krajów Partnerstwa Wschodniego - dodał Blockmans.
”Element gry”,”Gra nerwów do ostatniej chwili”?
Wciąż jest szansa na podpisanie umowy Ukraina-UE - uważa ekspert Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych. Ukraiński rząd podjął decyzję o wstrzymaniu procesu przygotowań do podpisania umowy stowarzyszeniowej z Unią Europejską. Zdaniem Piotra Kościńskiego wciąż trwa targ przed Szczytem Partnerstwa Wschodniego w Wilnie. Według niego, dzisiejsza decyzja rządu w Kijowie to element tej gry.
Zdaniem Piotra Kościńskiego sprawa negocjacji na linii Unia - Ukraina może się przeciągać aż do Szczytu Partnerstwa Wschodniego w Wilnie.
PAP/IAR/agkm