Działacze białoruskiej opozycji demokratycznej oraz przedstawiciele świata kultury napisali listy poparcia dla telewizji "Belsat" oraz polskiego programu stypendialnego imienia Konstantego Kalinowskiego skierowanego do białoruskiej młodzieży. Niezależne mińskie media zwracają uwagę, że nadająca z Warszawy białoruskojęzyczna telewizja Biełsat straciła ponad jedną czwartą dofinansowania od zachodnioeuropejskich sponsorów. Mają się też zmienić warunki działalności programu stypendialnego.
Działacze niezależnych środowisk proeuropejskich i prodemokratycznych chcą, by Biełsat nadal mógł wspierać białoruską demokrację. Fragmenty listów opublikował portal Biełsatu, belsat.eu/pl.
"Białoruski dziennikarz na znak protestu zaszył sobie usta"
Białoruska noblistka z dziedziny literatury Swietłana Aleksijewicz uważa, że zlikwidowanie Biełsatu i programu im. Kalinowskiego oznaczałoby pozostawienie "białoruskiej opozycji całkowicie zrujnowanej i zdemoralizowanej”.
W ostatnim czasie program stypendialny imienia Kalinowskiego, przeznaczony dla studentów, został skrócony do jednego roku – wcześniej gwarantował wyrzucanym z białoruskich uczelni studentów studia trzyletnie lub pięcioletnie. Nie podano przyczyn takiej decyzji.
Swietłana Aleksijewicz: potrzebna jest nam pomoc, brakuje sił
- Brakuje nam własnych, wewnętrznych sił do walki, nie mówiąc już o zwycięstwie. „Zaczystki”, które władza od czasu do czasu prowadzi, przyniosły skutek. Dlatego potrzebna jest nam pomoc. Pomoc w stawianiu oporu. To ta praca, której nie widać i wymaga ona wiele czasu. Powtórzę jeszcze raz: nasza wolność jest długą drogą. Długą drogą oświecania narodu. Nadejdą nowe czasy, będą im potrzebni inni ludzie – nowych ludzi trzeba wychować. Dlatego z pracy oświatowej należy nie rezygnować, lecz ją poszerzać – napisała noblistka w przesłaniu, które przytacza portal Biełsatu, belsat.eu/pl.
Łukaszenka rozprzestrzenia na Białorusi rosyjską propagandę
Mikoła Statkiewicz – przewodniczący Socjaldemokratycznej Partii ”Hramada” i wieloletni więzień polityczny – przypomina w swoim liście, jak wygląda krajobraz medialny Białorusi:
- W przestrzeni telewizyjnej Białorusi panuje Rosja. Na przykład z ośmiu kanałów cyfrowej telewizji naziemnej, które wchodzą do bezpłatnego dla ludności tzw. pakietu socjalnego, tylko 3 są białoruskie. Pozostałe – rosyjskie lub rosyjskie ze wstawianymi w nie poszczególnymi programami białoruskimi. W telewizji kablowej kanały rosyjskie dominują w znacznie większym stopniu – pisze.
To oznacza, że w taki sposób Białorusinom narzucany jest rosyjski sposób widzenia. Znajduje to odzwierciedlenie w badaniach opinii publicznej. Zdaniem polityka taka sytuacja powoduje, że białoruskiemu społeczeństwu narzucany jest kremlowski punkt widzenia. To właśnie pod wpływem powszechnie dostępnych rosyjskich mediów znaczna ilość Białorusinów poparła aneksję Krymu i popiera działania Rosji w Donbasie. Z tego powodu spadło też poparcie dla dołączenia Białorusi do UE.
”Jeżeli nie chcecie tu "rosyjskiego świata”, to zachowajcie Biełsat”
- Z każdym rokiem coraz więcej Białorusinów ogląda Biełsat – naszą jedyną obronę przed rosyjską agresją telewizyjną. Biełsat jest znany we wszystkich zakątkach Białorusi. Dzięki profesjonalnej i oddanej pracy jego pracowników zaufanie do jedynej białoruskiej telewizji wzrasta. Jednocześnie, wraz z narastaniem przejawów kryzysu w naszej gospodarce, spada zaufanie do zawsze optymistycznej białoruskiej telewizji oficjalnej. Kiedy zaprzestanie pracy Biełsat, to białoruskiemu audytorium telewizyjnemu pozostanie tylko jeden wybór – rosyjska, szowinistyczna telewizja – podkreślił Mikoła Statkiewicz, który po ostatnich tzw. wyborach prezydenckich trafił do więzienia i spędził tam 4,5 roku za rzekomą „organizację masowych zamieszek” (tak władze Białorusi określiły protesty przeciwko kolejnym sfałszowanym wyborom).
– Jeżeli nie chcecie tu „rosyjskiego świata”, to zachowajcie Biełsat – zwraca się do Polaków.
Aleksander Milinkiewicz" porównał Biełsat do takich mediów jak Radio Wolna Europa, które w czasach komunizmu było dla Polaków źródłem wolnego słowa. - Obecnie w przestrzeni informacyjnej Białorusi dominuje "rosyjski świat”. Bez Biełsatu ostatecznie przegramy z Kremlem walkę o geopolityczny wybór kraju – podsumowuje swój list.
Według Uładzimira Niaklajewa, Biełsat nie tylko „poszerza poglądy demokratyczne w społeczeństwie, ale jako kanał białoruskojęzyczny, jest "bardzo ważnym czynnikiem w obronie państwowości i niepodległości kraju".
Stanisław Szuszkiewicz, przewodniczący białoruskiego parlamentu w latach 1991-94, zwraca się do decydentów w Polsce bezpośrednio:
"Łukaszenka ściśle współpracuje z Moskwą w zakresie militarnym"
"Pozostawcie nam łyk świeżego, informacyjnego powietrza! Jak nic innego będzie to sprzyjać demokratyzacji Białorusi i przekształceniu jej w państwo prawa, co niewątpliwie będzie też sprzyjać dalszemu rozkwitowi Rzeczpospolitej Polskiej. Wasze wydatki zwrócą się poprzez życzliwość zreformowanej Białorusi.”
Pierwszy przywódca niepodległej Białorusi przypomina, że jego rodacy mają o wiele trudniejszą drogę do przejścia, by stać się demokratycznym społeczeństwem, ponieważ białoruskie „w istocie sowieckie kierownictwo jest podporządkowane Kremlowi i jemu służy.”
Aleś Bialacki – białoruski obrońca praw człowieka trafił na 3 lat do więzienia po tym gdy polskie i litewskie władze przez przeoczenie przekazały dokumenty dotyczące jego działalności białoruskim śledczym, mówi, że Biełsat jest inkubatorem dziennikarstwa na Białorusi, daje możliwość zdobycia doświadczenia dużej grupie białoruskich dziennikarzy.
Żanna Litwina, pierwsza przewodnicząca niezależnego Białoruskiego Stowarzyszenia Dziennikarzy, podkreśla, że„dziennikarze bez żadnej akredytacji dziennikarskiej, w ciągu lat pracy wewnątrz kraju zdołali zbudować profesjonalny środek masowego przekazu, który dociera do Białorusinów z tą częścią informacji o życiu społeczeństwa, którą przemilcza lub świadomie skaża telewizja państwowa”. Apeluje, by zachować ten skarb, stworzony „dla przyszłości i dobrosąsiedzkich stosunków na kontynencie”.
Listy przekazano polskiemu MSZ oraz zagranicznym instytucjom udzielającym Biełsatowi wsparcia.
Więcej szczegółów na ten temat i więcej fragmentów listów przedstawicieli białoruskiej inteligencji, proeuropejskiej opozycji i działaczy zmagających się o europejską, wolną Białoruś na stronie belsat.eu/pl.
Jest problem finansowy
Zdaniem Agnieszki Romaszewskiej-Guzy powodem zaniepokojenia o dalsze istnienie stacji jest m.in. odwilż w stosunkach europejsko-białoruskich. To wywołuje niepokój o to, czy zostanie podtrzymana wola polityczna ze strony krajów zachodnich, w tym Polski, by kontynuować projekt białoruskojęzycznej telewizji - wyjaśniła PAP Romaszewska-Guzy. "Na razie pomysłu, by likwidować Biełsat nie ma, natomiast jest rzeczywiście poważny problem finansowy" - podkreśla Romaszewska-Guzy. "Jeszcze dwa lata temu Biełsat mógł liczyć na finansowe wsparcie Zachodu. Mimo że naszym donorem głównym był - i jest - MSZ, to wsparcie z krajów zachodnich było do tej pory bardzo znaczące" - zaznaczyła szefowa stacji.
Według niej po sześciu latach z dalszego finansowania kanału wycofali się Szwedzi. Jej zdaniem gdy kwestia Ukrainy weszła na pierwsze strony gazet, to tam donatorzy zaczęli kierować środki - kosztem Białorusi. W ocenie szefowej Biełsatu w Polsce jest z kolei "problem z tym, do czego Biełsat ma służyć i w co się wpisuje". - Jest to jeden z największych projektów demokratyzacyjnych, jakie prowadzi Polska na Wschodzie, dlatego powinien się wpisywać w jakąś koncepcję. Tymczasem ja mam poczucie, że przemyślana strategia nigdy nie powstała, a Biełsat istnieje siłą inercji - powiedziała Romaszewska-Guzy. Jak podkreślała, MSZ od początku deklarował, że będzie wspierał Biełsat w poszukiwaniu sponsorów na Zachodzie, ale nigdy poza poziom deklaratywny nie wyszedł.
Przewodniczący sejmowej komisji łączności z Polakami za granicą Michał Dworczyk (PiS) powiedział PAP, że Polska cały czas jest głównym donorem Biełsatu i to w jego przekonaniu na pewno się nie zmieni; w jego ocenie "trzeba też zabiegać o poszerzenie grona państw, które są zaangażowane w tworzenie i finansowanie Biełsatu".- Natomiast uważam, że pomimo odwilży w relacjach Polski z Białorusią, cały czas zasadne jest, by ten projekt się rozwijał, ponieważ nie ustały powody, dla których Biełsat powstał - na Białorusi cały czas mamy do czynienia z rządami autorytarnymi, cały czas ograniczony jest tam dostęp do informacji - podkreślił. W ocenie Dworczyka obawy wyrażone w listach są oczywiste, ponieważ większość krajów europejskich koncentruje się w programach pomocowych na wspieraniu Ukrainy, a Białoruś zeszła na drugi plan. - Ale Polska jest krajem, który od zawsze wspierał społeczeństwo obywatelskie na Białorusi i nic w tej przestrzeni się zapewne nie zmieni - zaznaczył poseł PiS.
Telewizja "Biełsat" i program stypendialny imienia Konstantego Kalinowskiego zostały powołane 10 lat temu. Celem telewizji było docieranie z alternatywną informacja do Białorusinów. Program stypendialny zaś miał pomagać w uzyskaniu edukacji tym Białorusinom, którzy w związku z działalnością polityczną zostali wyrzuceni z ojczystych uczelni.
Zarówno telewizja "Biełsat" jak i program Kalinowskiego od początku były krytykowane przez białoruskie władze i rządowe media.
Założony w 2007 r. Biełsat jest niezależną stacją białoruskojęzyczną, która nadaje z Polski programy dla widzów na Białorusi. Jej działalność jest finansowana głównie przez polskie MSZ i Telewizję Polską; Biełsat pozostaje również częścią struktury TVP. Władze Białorusi od początku istnienia Biełsatu odmawiają mu akredytacji i nie godzą się na rejestrację jego biura w Mińsku.
Na podstawie artykułu BIELSAT.EU/PL/ IAR/PAP/agkm
bialorus. polskieradio.pl
Informacje o Białorusi: Raport Białoruś, serwis portalu PolskieRadio.pl