Działacze praw człowieka, oceniając dotychczasowy przebieg kampanii wyborczej, wskazali na w miarę pozytywny jej początek - na etapie zgłaszania kandydatów, a także zbierania podpisów poparcia.
Jednak potem - jak mówią- okazało się, że przedstawiciele organizacji prorządowych stanowią ponad 93 procent składu terytorialnych komisji wyborczych.
Niedopuszczeni do wyborów
Obrońcy praw człowieka zwracają również uwagę na brak przejrzystości procedur stosowanych podczas rejestracji kandydatów na deputowanych. W efekcie niektórzy znani politycy opozycyjni nie zostali dopuszczeni do wyborów.
DZIAŁACZ: NA BIAŁORUSI NIE MA WYBORÓW - TO PROBLEM NUMER JEDEN
CZYTAJ TEŻ: WYBORY PREZYDENCKIE NA BIAŁORUSI MOŻLIWE 30 SIERPNIA 2020 ROKU >>>
Unia Europejska obserwuje przygotowania do białoruskich wyborów i apeluje o przestrzeganie praw człowieka oraz podstawowych swobód w trakcie kampanii wyborczej.
Opozycyjne posłanki bez rejestracji na listopadowe wybory
Dwie posłanki, które jako jedyne reprezentują opozycję w obecnym składzie białoruskiego parlamentu, Alena Anisim i Hanna Kanapacka, nie zostały zarejestrowane jako kandydatki w wyborach parlamentarnych organizowanych 17 listopada.
"Nie zostałam zarejestrowana jako kandydatka na posła” – powiedziała Kanapacka portalowi TUT.by w czwartek.
Jak oceniła, przyczynił się do tego jej konflikt z własnym ugrupowaniem - Zjednoczoną Partią Obywatelską (AHP). Władze AHP odmówiły wpisania jej na wyborczą listę partyjną, w efekcie czego Kanapacka zawiesiła członkostwo w partii i próbowała zdobyć prawo do kandydowania, zbierając podpisy wyborców. "Nie miałam wątpliwości, że władze wykorzystają ten atut przeciwko mnie” – oceniła Kanapacka.
Z kolei gazeta internetowa „Nasza Niwa” poinformowała, że na listach wyborczych nie zarejestrowano drugiej niezależnej posłanki – Aleny Anisim.
W 2016 r. ich wejście do parlamentu uznano za swojego rodzaju rewolucję, ze względu na to, że były jedynymi niezależnymi i kojarzonymi z opozycją osobami w białoruskim zgromadzeniu narodowym.
Deputowane Alona Anisim i Hanna Kanapacka twierdzą, że komisje nie zarejestrowały ich kandydatur, gdyż dopatrzyły się nieprawidłowości na listach poparcia . Ich zdaniem, to był tylko formalny powód, aby nie dopuścić ich do ponownego startu w wyborach. Alona Anisim zapowiedziała, że złoży odwołanie, ale nie wierzy, że zostanie kandydatką.
Media informują, że nie zarejestrowano także kandydatury lidera opozycyjnego Ruchu "O Wolność" Juryja Hubarewicza i znanej dziennikarki Iryny Chalip. Niezależni białoruscy komentatorzy oceniają, że władze chcą podobnych wyborów jak w latach ubiegłych. Przedstawiciele opozycji nie tylko będą niemal niewidoczni na listach do głosowania, ale również w komisjach wyborczych, które liczą głosy.
Komentator Arciom Szrajbman ocenił w czwartek, że niezarejestrowanie opozycjonistek to albo „koniec gry w demokratyzację”, albo „władze nie chcą nikomu z opozycji dać mniejszej czy większej rozpoznawalności”.
„A to znaczy, że ludzi z opozycyjnej kwoty trzeba regularnie wymieniać na nowych rozpoznawalnych polityków” – wskazał Szrajbman.
Wcześniej informowano o tym, że rejestracji odmówiono także innemu opozycjoniście, liderowi Ruchu O Wolność Juryjowi Hubarewiczowi.
***
Wybory deputowanych do niższej izby białoruskiego parlamentu, 110-osobowej Izby Reprezentantów, odbędą się 17 listopada. Izba wyższa, 64-osobowa Rada Republiki, będzie formowana 7 listopada - 56 jej członków wybierają władze obwodowe (wojewódzkie), a ośmiu mianuje prezydent.
IAR/ PAP/agkm