W tym roku decyzja w sprawie dwóch obiektów wojskowych Rosji na Białorusi
- To bardzo ważna wizyta. Stany Zjednoczone ostatnio były nieobecne w tym regionie, odwiedzały Rosję, ale nigdy nie było wizyt w części krajów byłego ZSRR, w tym Białorusi – zauważa były wiceszef MSZ Białorusi, opozycjonista Andrej Sannikau, komentując wizytę sekretarza stanu Mike’a Pompeo w Mińsku.
Mike Pompeo podczas swej podróży odwiedził Ukrainę, Białoruś, Kazachstan i Uzbekistan. Nie jedzie natomiast do Moskwy.
”100 procent potrzebnej ropy”: to nie jest poważna oferta
Jak ocenił jednak Andrej Sannikau, szeroko komentowana, przedstawiona na konferencji prasowej w Mińsku deklaracja Mike’a Pompeo w kwestii gotowości dostaw z USA 100 procent zapotrzebowania ropy naftowej po konkurencyjnej cenie, nie powinna być obecnie traktowana jako poważna propozycja – po pierwsze dlatego, że celem Łukaszenki nie jest zabezpieczenie jakichkolwiek dostaw ropy, ale tanich, po to by możliwe było sprzedawanie jej po przetworzeniu drożej na Zachód, tak jak to było do tej pory. Jak podkreślił polityk, Pompeo mówił o konkurencyjnych cenach, co oznacza, że ropa może być tańsza niż na rynku, ale nie tańsza niż ropa po cenie specjalnej, jaką Łukaszence oferuje Kreml, dlatego Łukaszenka będzie starał się otrzymać tanią ropę od Rosji.
Analityk: Rosja chce przywiązać Białoruś na stałe, by nie stracić jej jak Ukrainy. Szereg specraportów o tym jest na biurku Putina
USA gotowe dostarczać Białorusi 100 procent potrzebnej jej ropy >>>
Rosja na razie nie podpisała z Białorusią umowy o dostawach – to element presji dotyczącej pogłębiania integracji.
Jak prognozuje jednak Andrej Sannikau, Łukaszenka ostatecznie otrzyma dostawy ropy z Rosji, ale za cenę pewnych koncesji - mieliśmy już do czynienia z taką polityką Kremla – wzmacniania presji na Mińsk, a potem jej zmniejszania. Pytanie, co będzie musiał tym razem oddać Moskwie w zamian: czy zakłady produkujące podwozia pod wyrzutnie rosyjskie, czy nawóz potasowy, czy co innego – zastanawia się nasz rozmówca.
”Zapomnijcie o Łukaszence. Ważne jest to, co zrobił Waszyngton”
Rosja wywiera w ostatnim czasie wyjątkowo silną presję na Mińsk, co było widać choćby po naciskach w kwestii przyjmowania map drogowych w kwestii integracji. Łukaszenka, co widać po jego wypowiedziach, jest wyraźnie zdenerwowany, mówi, że nie chce być ostatnim prezydentem suwerennego państwa, co sugeruje, że ze strony Kremla są naciski, żeby nie było już suwerennego państwa albo też by nie był już prezydentem. Coś zepsuło się w relacjach Mińska i Moskwy – wygląda na to Rosja naciska na Łukaszenkę bardziej niż jest w stanie to znieść. Czy zatem polityka Łukaszenki może się w tej sytuacji zmienić?
- Zapomnijmy w tym kontekście o Aleksandrze Łukaszence. Problem w tym, że Łukaszenka nie jest w stanie bronić niezależności Białorusi i sam przedstawia zagrożenie dla niezależności. Niezależność potrzebna mu jest, by mógł zachować władzę. A to właśnie Łukaszenka stworzył model, na podstawie którego Rosja chce inkorporować Białoruś. Sam stworzył tę tragiczną sytuację i co ważne – tak naprawdę nie szuka z niej wyjścia. Ciągle mówi, że nie będzie reform, modernizacji, to oznacza, ze nie jest w stanie rzeczywiście bronić niezależności Białorusi– mówi Andrej Sannikau. - Dlatego dobrze, że USA podkreśliły wagę suwerenności Białorusi, a wcześniej przypomniały o znaczeniu memorandum budapeszteńskiego. Dobrze, że USA wskazały, że integralność Białorusi jest ważna – dodaje.
- Wizyta Pompeo w Mińsku to też sygnał dla Rosji, że nie będzie akceptowała planów Kremla – jeśli Moskwa je będzie dalej forsowała – chodzi o plany ograniczenia niezależności Białorusi – uważa nasz rozmówca.
Bez kredytu Międzynarodowego Funduszu Walutowego
Zdaniem Sannikaua Łukaszenka być może prosił USA o pomoc w uzyskaniu kredytu Międzynarodowego Funduszu Walutowego (MFW) – jednak z racji braku wysiłków modernizacyjnych zapewne go nie dostanie. Były wiceszef MSZ powiedział, że Aleksander Łukaszenka przez lata oszukiwał Zachód, pobierał tanią ropę z Moskwy i zamierza dalej postępować w ten sposób.
Zdaniem dysydenta, Aleksander Łukaszenka nie chce niczego zmieniać na Białorusi, a cieszy się z wizyty Pompeo tylko dlatego, że może wykorzystać ją w rozgrywkach z Putinem.- Łukaszenka może tylko sprawić, że sytuacja będzie groźniejsza. Boi się też Białorusinów – wie, że przez wielu jest nienawidzony – boi się protestów, a chce rządzić kolejną kadencję – przypomniał Andrej Sannikau.
Co dalej?
W 2020 roku odbędą się kolejne wybory prezydenckie na Białorusi.
Łukaszenka zamierza rządzić siódmą już kadencję, niczego nie zmieniając, to może doprowadzić kraj do kryzysu – prognozuje Andrej Sannikau.
Jego zdaniem Łukaszenka liczy na to, że ostatecznie dojdzie do porozumienia z Rosją w kwestii ropy i potem wszystko może być prawie jak dawniej. Wydaje mu się, że wystarczy zażegnać ten kryzys, a potem jakoś wszystko się ułoży.
Jednak zdaniem Andreja Sannikaua Rosja nie zmniejszy presji na Białoruś, choć na pewien krótki czas, w obliczu zmian konstytucyjnych w Rosji i przetasowań władz, naciski integracyjne na Białoruś zejdą na dalszy plan, Moskwa zrobi pewną pauzę taktyczną, bo priorytetem będzie uporządkowanie spraw wewnątrz kraju. - Kreml będzie potem postępował bardziej ewolucyjną ścieżką – ocenił nasz rozmówca.
Zmiany w Rosji
Co zaś oznaczają zmiany w Rosji, które dają Łukaszence chwilę wytchnienia? - - Pewne przetasowania w Rosji były spodziewane – mówi Andrej Sannikau. - Oczekiwałem, że Putin wprowadzi zmiany wcześniej niż przed 2024 rokiem. Jest znany z budowy skomplikowanych planów i wprowadzania ich krok po kroku - dodał.
W ocenie byłego wiceszefa MSZ Białorusi, to co się dzieje, jest groźne dla sąsiadów Rosji, ale i dla Polski, dla Zachodu. Rosja zmierza w kierunku totalitarnym – mówi były wiceszef MSZ Białorusi. Jego zdaniem Dmitrij Miedwiediew nie został odsunięty za karę, ale dlatego że Putin potrzebował na miejscu premiera kogoś, kto nada poważniejszy wydźwięk nowym planom. Z Miedwiediewa zaś w Rosji ludzie się wyśmiewają – zaznacza.
Jak dodał Sannikau, jeśli patrzeć w przeszłość, Moskwa zawsze teoretycznie przygotowuje wszystkie ruchy, które potem wykonuje. - Pamiętamy tzw. monachijską mowę Putina (o tym, że rozpad ZSRR był geopolityczną katastrofą) i pamiętamy, co się potem stało. Obecnie Kreml chce przepisać historię II wojny światowej – Putin niedługo ma opublikować artykuł. A na Kremlu przepisują historię tak, by poszerzyć podziały w Europie. Do tego Polska jest głównym celem ataków Rosji – powiedział Andrej Sannikau. Jak mówił, konferencja w Yad Vashem, organizowana przez oligarchę bliskiego Kremlowi, Moshe Kantora, pomogła skierować uwagę świata na Putina. – Prezydent Andrzej Duda miał absolutną rację, że nie pojechał do Jerozolimy – dodał.
- Jednak inni pojechali, a Izrael zachowywał się tak, jak by nie wiedziano tam, kim jest Putin – zaznaczył.
W ocenie białoruskiego dysydenta, Rosja bardzo cieszy się z brexitu, i z pewnością ma zamiar kontynuować swoje działania w Europie, by spowodować jeszcze większe podziały. Rosja będzie też wywierać presję na Białoruś, Ukrainę, ale też na inne państwa, na państwa bałtyckie, na Polskę.
- Kto wie, co teraz planują w zakresie planów wojennych. Rosyjscy generałowie są znani z tego, że nie przestają planować – zauważył Andrej Sannikau.
- Widzimy agresję Rosji na Ukrainie, ingerencję w Syrii, Wenezueli, w Libii. Rosja przez ostatnie dziesiątki lat wzmacniała stale swoją armię. Nie ma żadnego przykładu pozytywnego wpływu Rosji na świat – tylko same negatywne – mówił wiceszef MSZ.
Są i inne niepokojące wydarzenia. Jak przypomina Andrej Sannikau, pisarz Zachar Prilepin, który walczył w Donbasie po stronie prorosyjskich separatystów i jest w grupie doradczej ds. tworzenia konstytucji tworzy nową partię ”O prawdę”. - Wzmacniają się grupy nacjonalistyczne – które obecnie są groźne, bo mają wsparcie rządzących elit, to wszystko wskazuje na kierunek, w którym pójdzie Rosja za Putina - zauważył nasz rozmówca.
Opracowała Agnieszka Marcela Kamińska, PolskieRadio24.pl
CZYTAJ WIĘCEJ: Pompeo na Ukrainie, na Białorusi, w Kazachstanie i Uzbekistanie >>>