"Rosja ma obecnie najwięcej żołnierzy na granicy z Ukrainą od 2014 r."
Analityk "Atlantic Council" Anders Aslund zaznacza w rozmowie z portalem PolskieRadio24.pl, że plany Putina, które wiążę się z zaostrzaniem napięcia wokół Donbasu, nie są jasne, ale zagrożenie trzeba traktować poważnie. - Nie jest pewne, co planuje Kreml, czy szykuje rzeczywistą wojnę, czy wojnę propagandową, jakie cele chce osiągnąć – zauważa. Analityk dodaje, że w wystąpieniu przed Zgromadzeniem Federalnym 21 kwietnia Władimir Putin może zdradzić swoje intencje, a spekuluje się w tym kontekście m.in. o uznaniu samozwańczych republik ludowych, donieckiej i ługańskiej.
- Widzimy także, że coraz gorętsza staje się atmosfera wokół rurociągu Nord Stream 2. Wciąż waży się kwestia, czy powstanie, czy też nie. Być może Putin liczy na to, że może dobić swego rodzaju targu – uzyskać zgodę na NS2, wycofując inne groźby w odniesieniu do Ukrainy – zastanawia się analityk.
Wiceprzewodniczący Senatu Konstantin Kosaczow przypominał o setkach tysięcy paszportów, przyznanych ludności Donbasu. O możliwym zaostrzeniu sytuacji w Donbasie mówił m.in. wiceszef administracji Kremla Dmitrij Kozak, oceniając, że Moskwa może ruszyć na pomoc swoim obywatelom, sugerując, że są zagrożeni.
- Rosyjskie kłamstwa są dość niezwykłe. To przypomina mi między innymi prowokację gliwicką z czasu II wojny światowej. Wówczas Hitler zaczął wojnę w Polsce. Przypomina się także incydent w Mainila listopada 1939 roku – gdy Stalin rozpoczął wojnę przeciw Finlandii, ostrzeliwując wieś Mainilia na terytorium ZSRR i oskarżając o to Finów – zaznacza Anders Aslund, komentując rosyjską retorykę.
Czytaj także:
"Wkrótce USA nałożą nowe sankcje na Rosję i na NS2"
Analityk "Atlantic Council" ocenia także, że NS2 mimo determinacji Kremla nie zostanie ukończony – z powodu sankcji i USA i kwestii wewnętrznej polityki Niemiec. Anders Aslund zauważa, że tylko kilka krajów europejskich wspiera obecnie ten projekt, przeciwko niemu opowiada się druga co do wielkości partia Niemiec, która ma szansę na to, by jesienią wejść w skład nowego rządu. Ekspert ocenia, że USA nie nałożyły do tej pory nowych sankcji na rurociąg, w oczekiwaniu na rezultaty rozmów z Berlinem. Jednak skoro te okazały się grą na czas, sankcje zapewne zostaną nałożone - prognozuje nasz rozmówca.
Anders Aslund zaznacza, że panuje generalna zgoda co do tego, że wkrótce Waszyngton nałoży niedługo kolejną turę sankcji na Kreml, m.in. w związku z cyberatakami, ingerencją w wybory, próbą otrucia Aleksieja Nawalnego bronią masowego rażenia (nowiczokiem).
Atak na Polaków na Białorusi. "Reżimy dysponują tylko siłą"
Analityk zauważa, że Łukaszenka i Putin muszą mierzyć się z bezprecedensowo niskim poparciem społeczeństw – stąd ich brutalność, gdyż siła jest jedynym instrumentem utrzymania władzy w tego rodzaju reżimach. Jak ocenia, atakując polską mniejszość, Łukaszenka próbuje wywołać wrażenie, że to mniejszość polska sprawia problemy na Białorusi - negując, że kryzys jest efektem niezadowolenia społeczeństwa białoruskiego z rządzącego państwem reżimu.
Więcej w rozmowie.
PolskieRadio24.pl: Od kilkunastu dni uwaga ekspertów i polityków koncentruje się na Ukrainie. O czym świadczy deklarowane otwarcie przerzucanie wojsk Rosji ku granicom Ukrainy i obecna retoryka eskalacji ze strony Rosji wobec Ukrainy? Jakie są cele Moskwy? Jak postrzega to zagrożenie? Jakie są scenariusze rozwoju sytuacji?
Anders Aslund (ekspert "Atlantic Council"): Sytuacja jest bardzo poważna. Widać, że Rosjanie postawili sobie jakiś cel – nie wiemy wciąż, jaki. Nie widzieliśmy jednak tego rodzaju retoryki ze strony Kremla od 2014 roku.
Trzeba traktować zagrożenie poważnie. Co zamierza Rosja? To jest wciąż bardzo niejasne. Wydaje się, że Władimir Putin obawia się potencjalnych reakcji nowego prezydenta USA na jego politykę – stąd stara się wyprzedzić sytuację, zaburzając stan równowagi, grożąc uderzeniem.
Trzeba pamiętać, że osoby odpowiedzialne za politykę w regionie wciąż nie zostały obsadzone na odpowiednich stanowiskach w Waszyngtonie. A zatem z punktu widzenia Putina to dobry moment, by próbować zadać cios.
… cokolwiek planuje.
Wciąż nie nominowano sporej grupy asystentów sekretarzy czy zastępców sekretarzy w różnych departamentach. Zatem polityka regionu toczy się obecnie w oparciu o niższe szczeble urzędnicze.
Pamiętamy, że w Rosji we wrześniu mają odbyć się wybory parlamentarne do Dumy. Putin lubi zaś zorganizować małą zwycięską wojnę przed ważnymi wydarzeniami politycznymi w kraju. Wojny przysparzają mu więcej popularności niż cokolwiek innego.
Interesujące, co Putin przedstawi 21 kwietnia – podczas zapowiadanego wystąpienia przed Zgromadzeniem Federalnym Rosji, połączonymi izbami parlamentu, Radą Federacji i Dumą Państwową. Są spekulacje, że może wzywać do aneksji części Ukrainy, tzw. Donieckiej Republiki Ludowej i tzw. Ługańskiej Republiki Ludowej, albo "uznać ich suwerenność".
Putin w sposób oczywisty szykuje coś w tym obszarze. Putin szykuje wojnę – ale czy to znaczy, że będzie to wojna gorąca, czy innego rodzaju, nie wiadomo.
Widzimy także, że coraz gorętsza staje się atmosfera wokół rurociągu Nord Stream 2. Wciąż waży się kwestia, czy powstanie, czy też nie. Być może Putin liczy na to, że może dobić swego rodzaju targu – uzyskać zgodę na NS2, wycofując inne groźby w odniesieniu do Ukrainy.
Rosyjskie kłamstwa są dość niezwykłe. To przypomina mi między innymi prowokację gliwicką z czasu II wojny światowej. Wówczas Hitler zaczął wojnę w Polsce. Przypomina się także incydent we wsi Mainilia listopada 1939 roku – gdy Stalin rozpoczął wojnę przeciw Finlandii, ostrzeliwując wieś Mainilia na terytorium ZSRR i oskarżając o to Finów.
Nie wiemy, jakie są plany Władimira Putina, ale ewidentnie coś szykuje.
Jak Zachód powinien zareagować na mniej lub bardziej zawoalowane groźby i deklaowane otwarcie gromadzenie rosyjskich wojsk w pobliżu granic Ukrainy? Jak można powstrzymać Putina – możemy założyć, że cokolwiek zamierza, niesie zagrożenie. Mamy wciąż możliwość wpływu na sytuację.
W ostatnim tygodniu wszystkich pięciu kluczowych urzędników administracji USA, prezydent, sekretarz stanu, doradca ds. bezpieczeństwa narodowego, sekretarz obrony, szef połączonych sztabów dzwoniło do swoich kolegów w Europie, w Berlinie, Paryżu, w Kijowie, niektórzy do Moskwy. Wydaje się, że Waszyngton jest silnie zaangażowany w to co się dzieje - w największym stopniu od dłuższego czasu.
Sądzę, że Biden powinien publicznie wezwać Putina, aby powtrzymał się od wrogich działań. Po drugie USA powinny otwarcie zagrozić sankcjami, w razie gdyby coś złego miało się wydarzyć. Po trzecie Stany Zjednoczone powinny także nałożyć sankcje na Nord Stream 2 - tak, by ten projekt został ostatecznie zatrzymany.
Jeśli chodzi o NS2, tak jak pan powiedział – nie jest wciąż jasne, czy zostanie ukończony. Jednak z pewnością wdrożenie kolejnych sankcji mogłoby ten projekt zatrzymać. W międzyczasie Rosja kontynuuje jednak prace nad rurociągiem, kładzie rury na brakującym kluczowym duńskim odcinku. A pytanie, czy sankcje będą, czy nie, zawisło w powietrzu.
Myślę, że sankcje będą wprowadzone. USA je przygotowały. Wydaje się, że nowa administracja chciała najpierw porozmawiać o nich z Berlinem, usłyszeć, czy Niemcy mają w kwestii NS2 rozsądne propozycje. Jednak żadne propozycje nie padły – to była tylko gra na czas. Dlatego oczekuję, że NS2 zostanie w pełni zatrzymany już w niedługim czasie.
Większość europejskich państw opowiada się przeciwko Nord Streamowi 2. Tylko kilka krajów chce, by powstał: Niemcy, Austria, Holandia, Belgia. Tylko te cztery stolice zdecydowanie opowiadają się za jego powstaniem.
W Niemczech i w Holandii są także silne głosy przeciwko temu projektowi. Partia numer dwa w Holandii jest przeciwko NS2, stanowczo przeciwni są także Zieloni w Niemczech, co ma duże znaczenie przed zbliżającymi się wyborami do Bundestagu. To wynika zarówno z polityki Zielonych wobec Rosji, jak i kwestii klimatycznych. Zieloni mają duże szanse, by po jesiennych wyborach znaleźć się w nowym niemieckim rządzie.
A zatem sądzę że Nord Stream 2 nie zostanie ukończony – z powodu sankcji i USA i kwestii wewnętrznej polityki Niemiec.
Jeśli chodzi o Rosję, widzimy, że eskaluje napięcie w regionie. Chodzi o Ukrainę. Pogarsza się także sytuacja swobód i wolności w samej Rosji. W niebezpieczeństwie jest Aleksiej Nawalny – to co się z nim dzieje, jest niejako symbolem sytuacji rosyjskiego społeczeństwa obywatelskiego, kondycji jego praw i wolności. Wiemy wszyscy, że Kreml próbował zabić Nawalnego, co zakończyło się porażką, teraz jednak opozycjonista znów jest w rękach Kremla, w więzieniu. Co można zrobić, żeby nie stracić także tej perspektywy praw człowieka, wolności, pomóc w tym obszarze? Tak wiele jest płaszczyzn problemów, których dostarcza Kreml, że ten istotny obszar może się zagubić.
W związku z sytuacją Aleksieja Nawalnego spodziewać się nadal należy licznych międzynarodowych protestów, będą się nasilać, można oczekiwać także kolejnych sankcji Zachodu.
W mediach ogłoszono, że USA przeprowadza obecnie analizę czterech kwestii w odniesieniu do Rosji, wiążących się z możliwymi sankcjami. Chodzi m.in. o sprawę otrucia Aleksieja Nawalnego bronią masowego rażenia, ingerencji w wybory w USA, cyberataków na amerykańskie systemy i systemy Solar Winds, a także finansowanie ataków na amerykańskich żołnierzy w Afganistanie.
W Waszyngtonie panuje generalna zgoda, że wkrótce zobaczymy nowe sankcje, związane z tymi wydarzeniami.
Prawdopodobnie mogą dołączyć do nich sankcje powiązane z sytuacją wokół Ukrainy – lub groźba takich restrykcji.
W związku z sytuacją na Białorusi USA prawdopodobnie odnowią wcześniejsze sankcje, zawieszone w 2016 roku, nałożone na białoruskie koncerny, w tym Biełnieftechim i Naftan. Stany Zjednoczone w jasny sposób wypowiadają się na temat sytuacji w Rosji i na Białorusi.
Na Białorusi widzimy narastającą kampanię represji - rośnie liczba więźniów politycznych, aresztów, kar, zarzutów. Jednym z ostatnich działań w tej kampanii jest neosowiecka w wymowie akcja przeciwko polskiej mniejszości na Białorusi. Aresztowano liderów niezależnego Związku Polaków na Białorusi, głównej organizacji ich zrzeszającej. Represje wobec ZPB nie są niczym nowym za reżimu Aleksandra Łukaszenki, ale zastanawia brutalność obecnego ataku, a także absurdalność zarzutów, takich jak rehabilitacja nazizmu. Podobnie wielką siłą mają ataki na społeczeństwo obywatelskie. Takiej skali represji nawet w reżimie Łukaszenki dawno nie widziano.
Zarówno Putin, jak i Łukaszenka odnotowują najniższe wskaźniki poparcia, gorsze niż kiedykolwiek wcześniej. Z tego powodu są jeszcze brutalniejsi niż bywało. Obaj w celu utrzymania władzy muszą uciekać się do ostrych represji.
Wydaje się naturalne, że Łukaszenka uderza także w mniejszość polską, która jest postrzegana jako prozachodnia, prodemokratyczna. Stara się wcielić w życie taktykę „dziel i rządź”. Chce także stworzyć wrażenie, że to mniejszość polska jest problemem na Białorusi, a nie że społeczeństwo białoruskie ma jakieś zastrzeżenia do sytuacji w kraju.
Władimir Putin podpisał ustawę, która umożliwia mu ubieganie się o kolejne dwie sześcioletnie kadencje prezydenckie po upłynięciu obecnej w 2024 roku. Czy to przedsmak dożywotnich rządów Putina? Jak to interpretować?
W tej kwestii decydujący było głosowanie ws. zmiany konstytucji, które Putin przeprowadził w połowie ubiegłego roku. Podpisanie ustawy to już ciąg dalszy i formalizacja tych działań.
Putin kieruje systemem autorytarnym, w takim systemie nie przechodzi się na emeryturę. W razie potrzeby - zmienia się konstytucję, zasady - i tego też powinno się oczekiwać ze strony Putina. To nic zaskakującego. Tego się po nim spodziewano.
Putin pozostanie u władzy tak długo, jak tylko będzie mógł. Są tylko dwa warianty jego odejścia z Kremla: umrze (śmiercią naturalną ewentualnie nienaturalną), albo zostanie przepędzony. W moim przekonaniu można liczyć na ten ostatni scenariusz na pewnym etapie rozwoju sytuacji. Kiedy to będzie – trudno powiedzieć.
Putin jest dość sprytnym aktorem politycznym, prowadzi dość przemyślną politykę. Jednak trzeba spojrzeć na sytuację Rosji. PKB Rosji w 2013 roku wynosiło 2,3 biliona dolarów. Obecnie to około 1,5 biliona dolarów.
A minęło zaledwie kilka lat.
To spadek o kilkadziesiąt procent w ciągu 7 lat. Rzeczywisty dochód rozporządzalny (Real Disposable Income) rosyjskiej populacji spadł od 11 procent od 2013 roku.
Putin nie mogłyby mniej obchodzić potrzeby rosyjskiej populacji. Putin dba tylko o to, by móc kraść tyle miliardów, ile tylko możliwe – dla siebie i dla swojego najbliższego otoczenia.
Dlaczego ktokolwiek miałby akceptować takiego prezydenta? Jedynym powodem, jest siła, którą dysponuje i której używa, by utrzymać się u władzy.
W Europie Środkowej - w Polsce, na Węgrzech, w ostatnich latach tempo wzrostu było wysokie, w Rosji to zupełna stagnacja. Putina w ogóle nie obchodzi gospodarcza kondycja Rosji.
***
Rozmawiała Agnieszka Marcela Kamińska, PolskieRadio24.pl