Źmiciera Bandarenkę oskarżono z artykułu mówiącego o organizacji i przygotowaniu działań poważnie naruszających porządek publiczny lub o aktywnym w nich udziale. Możliwa kara wahała się od grzywny do ograniczenia wolności lub pozbawienia wolności na okres do trzech lat.
Oskarżyciel publiczny oświadczył, że Bandarenka uczestniczył w organizowaniu bezprawnych działań i to doprowadziło do zakłóceń w pracy transportu publicznego, a także niektórych firm i organizacji. Prokurator domagał się dla Bandarenki 3 lat więzienia.
Żmicier Bandarenka został zatrzymany w nocy z 19 na 20 grudnia w trakcie rozpędzania przez milicję opozycyjnej demonstracji zorganizowanej po wyborach prezydenckich. Od tego czasu przebywał w areszcie KGB. Mówi, że w areszcie podupadł na zdrowiu.
W Mińsku w dwóch sądach odbywały się w środę procesy dziesięciu innych uczestników opozycyjnej demonstracji. Na ławie oskarżonych zasiadł między innymi Andrej Sannikau, były kandydat na prezydenta.
Wital Rymaszueski, lider jednej z opozycyjnej partii, powiedział Polskiemu Radiu, że niewatpliwie są to polityczne procesy. - To co się odbywa obecnie na Białorusi jest naciskiem na cała niezależną demokratyczną wspólnotę - mówi Rymaszeuski.
agkm, IAR, PAP