Do wcześniejszego paragrafu o obrazę prezydenta za który groziło do 2 lat pozbawienia wolności, dołączono bardziej surowy paragraf mówiący o znieważaniu głowy państwa, za co grozi do 4 lat pozbawienia wolności.
Igor Bancer , rzecznik prasowy Związku Polaków na Białorusi nie uznawanego przez miejscowe władze, powiedział Polskiemu Radiu, że zaostrzenie aktu oskarżenia może być dowodem na to, że władzom zależy na tym, aby Andrzej Poczobut dostał maksymalnie surowy wyrok.
- Na Białorusi, w Mińsku trwają obecnie procesy polityczne . Kilkanaście osób usłyszało już dosyć surowe wyroki . Dlatego ten proces Andrzeja będzie dobrze się wpisywał w tę kanwę dokręcania śruby i dławienia wszelkich przejawów społeczeństwa obywatelskiego - czy to dotyczy swobody zrzeszania się czy wolności wypowiedzi - mówi Igor Bancer. Andrzej Poczobut obecnie w areszcie zapoznaje sie z aktem oskarżenia. Po tym sąd wyznaczy datę pierwszej rozprawy.
Sprawa przeciwko korespondentowi "GW", którą wszczęła prokuratura obwodu grodzieńskiego, dotyczy jego ośmiu artykułów w "Gazecie Wyborczej", jednego na opozycyjnym portalu internetowym Biełorusskij Partizan i jednego na prywatnym blogu. Organizacja obrony praw człowieka Amnesty International uznała Poczobuta za więźnia sumienia.
Igor Bancer poinformował, ze w Zwiazku Polaków na Białorusi, nie uznawanym przez miejscowe władze rozpoczęła się spontaniczna akcja zbierania środków finansowych na pomoc dla rodziny Andrzeja Poczobuta. Jego żona - Oksana- wychowuje dwójkę małych dzieci.
Korespondent "GW" jest w areszcie w Grodnie po zatrzymaniu 6 kwietnia.
Dziennikarz był w minionych miesiącach trzykrotnie sądzony za udział w demonstracji opozycji
19 grudnia w Mińsku. Najpierw sąd nie wydał wyroku, potem orzekł karę grzywny, a po apelacji prokuratury - karę 15 dni aresztu. Poczobut argumentował, że na demonstracji wykonywał obowiązki dziennikarskie. Po odbyciu kary wyszedł z aresztu 25 lutego.
agkm