Obecna lista liczy 245 współpracowników reżimu. - Nadal wiele osób można dodać do czarnej listy. Pracownicy misji w Mińsku cały czas nad tym pracują. Nowe nazwiska pojawią się na liście w ciągu kilku dni lub kilku tygodni – mówi portalowi EuObserver unijny dyplomata.
Kto znajdzie się na liście? Wśród potencjalnych kandydatów wymienia się członków rządu, zaangażowanych w prywatne operacje finansowe Łukaszenki – premiera Michaiła Miasnikowicza, wicepremiera Uładzimira Siemiaszkę i szefa ochrony Igora Raczkowskiego.
Na linii ognia są też białoruscy oligarchowie, którzy, jak się uważa, płacą Łukaszence „dziesięcinę” w zamian za możliwość prowadzenia biznesu. Tu można wymienić Jurija Czyża, który prowadzi grupę Triple (są to firmy m.in. z branży petrochemicznej, zdrowotne spa i hendel detaliczny), barona budowlanego Aleksandra Szakutina, milionera Paula Topuzidisa, Aleksandra Moszenskiego (branża spożywcza: mleko, owoce morza).
Przyczyną kolejnego rozszerzenia czarnej listy są codzienne prześladowania aktywistów opozycji. Ostrzejsza reakcja jest właściwie przesądzona, jeśli Łukaszenka dołączy do grupy więźniów politycznych kolejnego wybitnego obrońcę praw człowieka, Alesia Bialackiego, którego proces obecnie toczy się w Mińsku.
Według niektórych ekseprtów sankcje wizowe, zamrożenie aktywów a nawet utrudnienia handlowe nie są zbyt dotkliwą karą dla współpracowników reżimu. Dzianis Melancou, analityk Białoruskiego Instytutu Studiów Strategicznych (BISS), uważa, że urzędnicy postrzegają je jako oznakę „najwyższej lojalności” wobec Łukaszenki.
Oprócz tego istnieje wiele metod, by uniknąć strat. Synowie Łukaszenki Dmitrij i Wiktar są na unijnej czarnej liście. Jednak ich stanowiska w Narodowym Komitecie Olimpijskim Białorusi – który nie jest objęty sankcjami Unii – daje im możliwość prania pieniędzy – zauważa portal EuObserver.com. Żona Wiktara Lilia Łukaszenka za pomocą firmy zarejestrowanej na Cyprze Eastleigh Trading inwestuje rodzinne pieniądze w nieruchomości w Mińsku – podają białoruskie media niezależne.
Według jednego z dyplomatów Mińsk odczuwa sankcje dość dotkliwie.- To aspekt symboliczny – ci ludzie czują się naznaczeni, jako ci którzy robią coś złego – powiedział portalowi EuObserver.
Na razie przynajmniej trzy osoby wynajęły prawników, żeby odwoływać się od sankcji w sądzie w Luksemburgu, wśród nich oligarcha Uładzimir Pieftieu, który wynajął prestiżową litewską kancelarię prawniczą Lawin.
Pojawiają się głosy, że oligarchowie traktują Łukaszenkę jako tarczę dla swoich interesów – więc jeśli stanie się dla nich źródłem problemów, zostawią go na pastwę losu. Pytanie, kto go zastąpi.
Portal EuObserver zauważa, że ekonomiczne sankcje przeciwko głównym eksporterom do Unii, jak producent nawozów potasowych Belaruskali i Belneftechim (produkty ropopochodne) na razie nie wchodzą w grę – jak pisze ten portal, dlatego że Niemcy, Litwa, Łotwa, Holandia i Polska prowadzą poważne interesy z Białorusią – o wartości 6 mld dolarów rocznie.
agkm, EuObserver
Informacje o Białorusi: Raport Białoruś