Minister udzielił wywiadu dla litewskiego portalu Delfi. Białoruś do 2016 roku zamierza wybudować siłownię w Ostrowcu (biał. Astrawiec), 23 km od granicy z Litwą, niedaleko Wilna. Również Rosja twierdzi, że do 2016 roku uruchomi swą elektrownię atomową w obwodzie kaliningradzkim, tuż przy granicy z Litwą.
- Białoruska elektrownia atomowa ma powstać 50 km od stolicy Litwy. (...) - Gdyby doszło do awarii, sparaliżowana mogłaby zostać cała Litwa - powiedział.
Według Ażubalisa, projekty białoruski i rosyjski, które zakładają budowę elektrowni w pobliżu "granic z Litwą, Unią Europejską i NATO (...) są realizowane z rażącym naruszeniem konwencji z Espoo i konwencji o bezpieczeństwie nuklearnym".
Ażubalisa niepokoi wykorzystywanie w tych elektrowniach reaktorów eksperymentalnych. - Nikt, żaden ekspert nie przekona mnie jako obywatela, że są to „bezpieczniejsze reaktory”. Dopóki nie zostaną przetestowane w praktyce, to jedynie teoria - wyjaśnił.
Według Ażubalisa, "miejsce budowy (elektrowni) w Ostrowcu nie zostało ocenione przez ekspertów z Międzynarodowej Agencji Energii Atomowej (MAEA)".
- Gdy słyszę argumenty powtarzane wciąż przez Białoruś, że ich projekt rzekomo jest bezpieczny, stawiam podstawowe pytanie: skoro jest naprawdę bezpieczny, to dlaczego ukrywają przed nami informacje, odmawiają przyjęcia ekspertów i proponowanej pomocy? To podstawowy sygnał, że nie wszystko jest w porządku i że wszyscy jesteśmy w wielkim niebezpieczeństwie - mówił szef litewskiego MSZ.
Według niego, budowa rosyjskiej elektrowni w obwodzie kaliningradzkim nie jest ekonomicznie uzasadniona - jest tam nadmiar produkcji energii. Zdaniem Ażubalisa rosyjskie plany budowy elektrowni, tak jak białoruskie, "nie są przejrzyste i nie spełniają międzynarodowych norm”.
Na budowę elektrowni w Astrowcu Białoruś ma uzyskać kredyt od Rosji - 6 mld dolarów.
PAP, agkm