18 listopada odbędzie się zjazd Związku Polaków na Białorusi. W regionalnych oddziałach nieuznawanego przez łukaszenkowskie władze ZPB odbywają się w tych dniach wybory delegatów na zjazd. Obecna prezes ZPB Anżelika Orechwo nie chciała na razie zdradzić, czy zamierza kandydować po raz kolejny w wyborach kierownictwa i Rady Naczelnej Związku. W rozmowie z portalem polskieradio.pl powiedziała, że administracja Aleksandra Łukaszenki może przeszkadzać w przeprowadzeniu zjazdu, na przykład uniemożliwiając delegatom przyjazd na zgromadzenie. Tak było podczas poprzedniego zjazdu.
Nie jest też pewne, czy komitet śledczy rozstrzygnie do czasu zjazdu sprawę Andrzeja Poczobuta, dziennikarza i członka Rady Naczelnej ZPB, oskarżonego o „zniesławienie Łukaszenki”. Śledztwo w jego sprawie przedłużono o kolejny miesiąc, do 21 listopada.
Spotkanie z MSZ
W czwartek przewodnicząca Związku Polaków na Białorusi spotkała się z ministrem spraw zagranicznych Radosławem Sikorskim i z wiceministrem SZ Januszem Ciskiem, odpowiedzialnym za kontakty z Polakami za granicą. Anżelika Orechwo mówi, że mogła poruszyć wszystkie problemy, z którymi zmaga się związek i ma nadzieję na to, że będą uwzględniane.
Spotkania Związku Polaków na Białorusi z resortem spraw zagranicznych mają się odbywać teraz regularnie, w razie potrzeby. Jak wiadomo, takich spotkań nie było już od wielu miesięcy. Polacy na Białorusi mówili o małym zainteresowaniu ze strony MSZ.
Bez słowa ”przepraszam” od MSZ
Prezes ZBP pytana, czy minister SZ Radosław Sikorski lub inny urzędnik tego resortu przeprosił ją i Polaków na Białorusi za wielomiesięczne problemy z dotacjami, które uniemożliwiły wydawanie prasy czy wyjazd setek dzieci na kolonie do Polski, poprosiła o niezadawanie tego pytania. Wcześniej jednak wyrażała nadzieję, że współpraca będzie się dobrze układać.
Polacy na Białorusi mają nadzieję, na dobrą współpracę z MSZ, ale sam fakt, że uważają na to, by nie powiedzieć niczego, co mogłoby się nie spodobać resortowi, delikatnie mówiąc nie świadczy o tych relacjach dobrze.
Jak warto przypomnieć, kilka miesięcy wcześniej, na zjeździe Polonii Związek Polaków na Białorusi, napisał list otwarty do MSZ, w którym zwrócił uwagę na liczne problemy, między innymi wynikające z braku otrzymania na czas dotacji. Biuro rzecznika MSZ proszone przez portal polskieradio.pl o komentarz przysłało zadziwiającą odpowiedź, że „list zawiera zarzuty nieprawdziwe”, ale zapytane, które to zarzuty, nigdy odpowiedzi nie przysłało. Jednocześnie w tym samym okresie pytany o tę sprawę wiceminister Jerzy Pomianowski nie zgodził się z tym, że zarzuty „są nieprawdziwe”, powiedział jednak, że list nie był konsultowany przez wszystkich członków Rady Naczelnej. Wiceminister obiecał wtedy wsparcie dla Związku ze strony MSZ.
Prezes ZPB nie chciała już wracać do sprawy listu. Wyraziła nadzieję, że współpraca z MSZ będzie się teraz układać lepiej. Zaznaczyła, że najważniejsze dla związku są inwestycje w oświatę, w kursy metodyczne dla nauczycieli, wyjazdy do Polski motywujące dzieci do nauki języka.
Domy Polskie w rękach reżimowego Związku
Anżelika Orechwo ocenia, że nie ma obecnie szans, by odzyskać Domy Polskie. 16 budynków wybudowanych za pieniądze polskiego podatnika przejął reżimowy związek, uznawany przez Łukaszenkę. Jak mówi prezes ZBP, budynki te są wynajmowane i wykorzystywane jako biurowce, praktycznie nie prowadzi się w nich działalności statutowej.
Problemem dla Związku Polaków na Białorusi są również kontakty polskich dyplomatów z kierownictwem reżimowego ZPB, którego przecież MSZ nie uznaje. - Dla ludzi mieszkających na Białorusi te kontakty nie są zrozumiałe. Skoro Polska deklaruje, że uznaje jeden z związków, drugiego nie, to dlaczego te kontakty są możliwe. Próbowaliśmy tę kwestię wyjaśnić. Mam nadzieję, że przedstawiciele placówek konsularnych i przedstawiciele MSZ będą ją uwzględniać – powiedziała Anżelika Orechwo.
agkm
Przeczytaj także: Przed spotkaniem ministra spraw zagranicznych i przewodniczącej ZPB >>>
msz.gov.pl
Przeczytaj wywiad z Anżeliką Orechwo, szefową Związku Polaków na Białorusi:
PolskieRadio.pl: Jakie są Pani wrażenia po rozmowie z szefem MSZ?
Prezes ZPB Anżelika Orechwo: Mieliśmy spotkanie z ministrem Radosławem Sikorskim, jak też z ministrem Januszem Ciskiem. Zostały omówione problemy, które poruszaliśmy i wcześniej. MSZ deklarował, że w razie potrzeby będą prowadzone z ZPB konsultacje, jeśli pojawią się problemy. Obiecano, że będą rozwiązane problemy, które się pojawiały do tej pory. Mam nadzieję, że ta współpraca zacznie się dobrze układać, mimo tych trudności, które się pojawiały do tej pory.
Jest Pani zadowolona z tego spotkania?
Mogliśmy poruszyć te wszystkie sprawy, które nas bolą. Mam nadzieję, że będą uwzględniane.
Jakie to są problemy?
Mówiliśmy o tym, jakie są priorytety Związku Polaków na Białorusi: to oświata, kultura, miejsca pamięci narodowej. Prosiliśmy o ich uwzględnienie w rozdzielaniu środków przyznawanych przez MSZ. Mówiliśmy, że dla nas bardzo istotna jest prasa. Mam nadzieję, że w tych sprawach będzie pomoc ze strony MSZ.
Padły jakieś konkretne deklaracje?
Była deklaracja, że w razie potrzeby będą organizowane konsultacje ze Związkiem Polaków na Białorusi, działacze ZPB zawsze mogą liczyć na pomoc prawną, jeśli cokolwiek złego będzie się działo.
Wcześniej brakowało tych kontaktów z MSZ?
Tak, przez pewien czas był problem: nie było rozmów, nie było sygnalizowania problemów. Mam nadzieję, że po tym spotkaniu sytuacja się zmieni.
Pojawią się doniesienia, że przedstawiciele MSZ kontaktują się z przedstawicielami reżimowego Związku Polaków na Białorusi (uznawanego przez administrację Łukaszenki, red.).
Poruszyliśmy problem tych kontaktów. Dla ludzi mieszkających na Białorusi te kontakty nie są zrozumiałe. Skoro Polska deklaruje, że uznaje jeden z związków, drugiego nie, to dlaczego te kontakty są możliwe. Próbowaliśmy tę kwestię wyjaśnić. Mam nadzieję, że przedstawiciele placówek konsularnych i przedstawiciele MSZ będą ją uwzględniać.
Była poruszona sprawa kolonii dla dzieci, które w tym roku się nie udały?
Tak, dla nas dbanie o dzieci uczące się języka polskiego też jest priorytetem. Mówiliśmy o tym, że w przyszłym roku trzeba ten program rozwinąć. W latach 2010-2011 organizowano wyjazdy na większą skalę, wyjeżdżało około 1500 dzieci. Dla nich to była motywacja.
W tym roku nie udało się.
W tym roku akcja była zorganizowana na trzykrotnie mniejszą skalę. Wyjechało około 300 dzieci.
Jakie są jeszcze inne problemy?
Mówiliśmy też o oświacie, bo na Białorusi jest problem z nauczaniem w państwowym systemie szkolnictwa i szerzy się nauczanie przy parafiach. Zwracaliśmy uwagę, że zależy nam na większym wsparciu dla nauczycieli, uczących w takich szkołach najczęściej społecznie. Zależy nam na zorganizowaniu kursów metodycznych i skierowaniu nauczycieli na kursy tutaj w Polsce. W wielu przypadkach nauczyciele uczą języka tylko dodatkowo, oprócz innego przedmiotu. Często jest tak, że sami się uczyli języka polskiego.
A jeśli chodzi o miejsca pamięci?
Zależy nam na remoncie pomników, krzyży, które już postawiono. W tej sprawie akurat tutaj wiele się działo, na przykład w Surkontach, w Naczy, niedaleko Makarowców, gdzie jest kwatera żołnierzy Armii Krajowej.
Wcześniej był taki postulat, żeby wypracować nowy model współpracy z MSZ, ze względu na szczególnie trudną sytuację Związku Polaków na Białorusi.
O nowym modelu współpracy nie było mowy. Jeżeli chodzi o współpracę, współpracujemy ze Stowarzyszeniem Wspólnota Polska, które z nami realizuje wiele projektów i jesteśmy z tego zadowoleni.
Jak wygląda sytuacja Domów Polskich?
Obecnie nie ma żadnych szans na poprawę sytuacji. (Nasz) ZPB nie jest uznawany. Związek reżimowy jest teoretycznie właścicielem domów, ale faktycznie w większości z nich nie prowadzi się działalności statutowej, tylko są one wynajmowane jako biurowce.
18 listopada będzie zjazd Związku Polaków na Białorusi. Jakie są plany?
Na zjeździe będą wybierane nowe władze, czyli prezes organizacji, Rada Naczelna, które będą pracowały przez najbliższe cztery lata i realizowały cele ZPB. Będą omawiane najważniejsze kwestie, oświaty, Karty Polaka, której posiadacze są cały straszeni m.in. zwolnieniem z pracy. Gorąco było w Grodnie, gdzie do polskiej szkoły chciano wprowadzić klasy rosyjskie.
Będzie Pani kandydowała?
W tej chwili nie chciałabym udzielać wypowiedzi. Zobaczymy. Obawiamy się, że przed zjazdem mogą się nasilić represje wobec delegatów zjazdu. Podobna sytuacja była w 2009 roku, kiedy delegatom przed wyjazdem na zjazd grożono. Starano się też uniemożliwić niektórym z nich dotarcie na zjazd. Jesteśmy świadomi, że ten problem może się pojawić.
Na razie nie było takich sygnałów.
Na razie trwają wybory w oddziałach. Te problemy dopiero mogą się pojawić.
Niepokoi Panią fakt, że śledztwo przeciw Andrzejowi Poczobutowi trwa już szereg miesięcy?
Trwa to od czerwca. To niepewne sytuacja. Nie wiadomo, dlaczego śledczy tak postępują, nie chcą tej sprawy złożyć w sądzie. Zobaczymy, czy coś się będzie działo przed zjazdem – sprawę przedłużono do 21 listopada.
Czy Polacy interesują się Wami, szukają kontaktu?
Mamy stronę internetową, adres e-mail. Regularnie dostajemy maile z propozycjami, z zapytaniami. Szkoły społeczne utrzymują kontakty ze szkołami w Polsce, organizowana jest wymiana, możliwość zamieszkania u rodzin w Polsce.
Teraz normalnie działamy. Do końca roku mamy zorganizować kilka projektów, przegląd małych form teatralnych, festiwal Złota Jesień – to spotkanie seniorów, będzie spotkanie opłatkowe. W poprzednich miesiącach zorganizowaliśmy m.in. festiwal Białe Skrzydła, przegląd dziecięcych zespołów tanecznych, obchody 20-lecia oddziału Polaków w Iwieńcu.
Czy minister spraw zagranicznych, albo inny przedstawiciel MSZ przeprosił Państwo za te trudności związane z dotacjami, z brakiem możliwości funkcjonowania przez pewien czas?
Wyjaśniliśmy pewne kwestie, mam nadzieję, że ta sprawa została zamknięta i współpraca będzie się dobrze rozwijała w przyszłości.
Ale słowo przepraszam nie padło?
….(milczenie).
Rozmawiała Agnieszka Kamińska (portal PolskieRadio.pl i Raport Białoruś)