Zapad 2013: tysiące żolnierzy na zachodniej Białorusi i w obwodzie kaliningradzkim >>>
W czwartek przypadał ostatni dzień wspólnych białorusko-rosyjskich manewrów Zapad 2013 (Zachód 2013). By obejrzeć kulminację sojuszniczych manewrów z Moskwy przybył na białoruski poligon pod Grodnem prezydent Rosji Władimir Putin. Aleksander Łukaszenka przyjechał oglądać manewry wojskowe Zapad 2013 (Zachód 2013) z małym synkiem Kolą.
Rozgromiono ”grupy zbrojne” przy polskiej granicy
Putin i Łukaszenka odwiedzili poligon Gożski, niedaleko Grodna i polskiej granicy. Według scenariusza manewrów opisanego przez agencję Interfax, pododdziały 9. zmotoryzowanej brygady Zachodniego Okręgu Wojskowego w Rosji, we współpracy z jednostkami sił zbrojnych Białorusi przeprowadzały operację zniszczenia nielegalnej grupy zbrojnej, który próbowała przedostać się terytorium państwa związkowego Rosji i Białorusi. Kolumna pojazdów z terrorystami próbowała przekroczyć granicę i obejść rosyjski punkt kontrolny. Została jednak namierzona, usiłowała zbiec. Podczas rozprawy z ową uzbrojoną grupą ”napastników” przeprowadzono naloty z bombowych samolotów Su-25 i śmigłowców Mi- 8 i Mi-24. Na drodze odwrotu terrorystów z helikopterów Mi-8 wysadzono desant rosyjskich i białoruskich jednostek, a pozycje owych ”terrorystów” ostrzelano z artylerii.
Wcześniej agencje informowały, że kulminacyjna faza ćwiczeń zakłada zniszczenie około 2000 "terrorystów".
Ćwiczenia Zapad 2013 (Zachód – 2013) trwały od 20 do 26 września na kilku poligonach, kierowały nimi resorty obrony Rosji i Białorusi. W sumie w ćwiczeniach wzięło udział ponad 12.900 wojskowych, wykorzystano około 530 pancernych pojazdów, w tym 80 czołgów, ponad 50 jednostek artylerii i systemów rakietowych, około 90 samolotów (Su-24, Su-25 , Su-34, MiG 29, Be-200 i inne), helikoptery i także 10 statków Floty Bałtyckiej.
Z poligonu Gożskiego pod Grodnem Putin i Łukaszenka polecieli na poligon Chmielowska w obwodzie kaliningradzkim.
Po ćwiczeniach nie było wspólnego oświadczenia Putina i Łukaszenki
Po manewrach Łukaszenka i Putin nie pojawili się razem, by podsumować wyniki ćwiczeń. Rzecznik prezydenta Rosji Dmitrij Pieskow powiedział, że wystąpienia nie było w planach, choć nie było wykluczone. – Widocznie dziennikarze źle zrozumieli – oznajmił.
Niepokój białoruskich sąsiadów
Szczególne zaniepokojenie manewrami wyrażały państwa bałtyckie.
Pojawia się także wiele pytań, jak naprawdę wyglądał scenariusz ćwiczeń. Jeżeli chodzi o podobne manewry tego typu, odbyte 4 lata temu ćwiczenia Zapad 2009, to choć również miały mieć charakter obronny, to według niektórych nieoficjalnych źródeł zakładać one miały atak na terytorium państw bałtyckich, a także pojawiały się doniesienia o ”prewencyjnym ataku jądrowym na Warszawę”.
Tuż przed rozpoczęciem ćwiczeń szef MON Litwy Juozas Olekas pytał m.in. po co w ćwiczeniach antyterrorystycznych potrzebne są czołgi i lotnictwo wojskowe. Szef MON Litwy powiedział, że Wilno chciałoby większej transparentności manewrów wojskowych Zapad 2013, i wyraził wątpliwości co do rzeczywistego scenariusza tych manewrów – informował portal ru.DELFI.lt. - Uważnie przyglądamy się tym ćwiczeniom. Chcielibyśmy, aby były transparentne i by Rosja wcześniej przekazała informację o liczbie uczestniczących w nich żołnierzy i o scenariuszu. Kiedy na Litwie lub na terytorium innego państwa NATO odbywają się manewry, zawsze zapraszamy rosyjskich obserwatorów i dokładnie informujemy Rosję jako partnera NATO o tym, jakie ćwiczenia przeprowadzamy – mówił. Dodał, że Litwa śledzi przebieg ćwiczeń i swoje ustalenia przedstawi po ich zakończeniu.
Swoje zaniepokojenie wyrażały także Estonia i Łotwa. Minister obrony Łotwy Artis Pabriks powiedział, że ćwiczenia są demonstracją siły ze strony Mińska i Moskwy i nie mają wcale obronnego charakteru, jak to jest deklarowane. Podkreślił też, że w ostatnim czasie Rosja koncentruje coraz większe siły w rejonie państw bałtyckich. – Na terytorium Białorusi (w Lidzie, red.) Rosja rozmieszcza bazę myśliwców, w Ostrowie kilkadziesiąt km od granicy Łotwy bazę helikopterów, to właściwe to samo gdyby lotniskowiec typu Mistral miał bazę w Zatoce Ryskiej – oświadczył.
Minister obrony Estonii Urmas Reinsalu powiedział z kolei jeszcze przed rozpoczęciem ćwiczeń, że mają one z pewnością antyzachodni scenariusz. Dziwił się, że choć ćwiczenia kwalifikowane są jako antyterrorystyczne, to w użyciu są strategiczne jednostki rakietowe. Reinsalu powiedział także, że ostatnio Rosja bardzo zwiększyła swoją obecność w regionie zachodniego Okręgu Wojskowego i bezpośrednio przy granicach Republiki Estonii. Zapewnił, że Estonia i NATO wyciągną z tego wnioski.
Sprawa Uralkali
Spodziewano się, że przy okazji spotkania obu przywódców państw Rosji i Białorusi poruszona zostanie sprawa więzionego na Białorusi rosyjskiego menedżera Władisława Baumgertnera. W nocy przed wizytą Putina szybko przeniesiono go z aresztu śledczego do aresztu domowego. Jak donoszą media, w nocy szukano dla niego odpowiedniego mieszkania. Dyrektor generalny spółki Uralkali i członek rady nadzorczej przebywa tam pod nadzorem KGB.
Nie ma na razie żadnych doniesień o tym, pod jakim kątem sprawa ta była poruszana przez Łukaszenkę i Putina i co z tego wynikło. Trudno jednak przypuszczać, by ten problem nie był omawiany.
Rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow dopytywany przez dziennikarzy o efekt rozmów powiedział, że zajmie się tą sprawą i postara się dowiedzieć, czy na przykład nie była ona tematem rozmów podczas lotu rosyjskim samolotem z poligonu w Grodnie na poligon w Kaliningradzie.
Rosyjskie media w tle potasowej wojny widzą również walkę o wpływy na szczycie rosyjskiej administracji. Na zwolnienie Baumgertnera nastaje wicepremier Arkadij Dworkowicz, z kręgu Miedwiediewa. Grozi Białorusi zmniejszeniem dostaw ropy, co dla tego kraju ma strategiczne znaczenie. Natomiast równolegle widać zabiegi szefa Rosnieftu Igora Sieczyna, przyjaciela Władimira Putina, o to, by przejąć kontrolę nad dostawami ropy na Białoruś. Sieczyn deklarował, że on swojej części dostaw na Białoruś nie zmniejszy.
Baumgertner oskarżany jest przez śledczych na Białorusi o nadużycie władzy i spowodowanie strat w wysokości 100 mld dolarów.
Za jego rządów Uralkali wystąpił z Białoruskiej Kompanii Potasowej. BKK sprzedawała produkty rosyjskiego Uralkali i białoruskiego Belaruskali, kontrolując około 40 procent rynku nawozów potasowych. Gdy Uralkali odstąpiło od sprzedaży swoich produktów poprzez BKK, zaczęło walkę o klientów. Nieoficjalnie przypuszcza się, że przejęło jednocześnie część klientów Belaruskali. Ceny nawozów poszły w dół, podobnie jak akcje obu przedsiębiorstw.
Interfax/Gazeta.ru/Karta97/inne/agkm
Informacje o Białorusi: Raport Białoruś, serwis portalu PolskieRadio.pl
źr. Google Maps