- Putinowi chodziło o to, by skłonić Łukaszenkę do realizacji planu Państwa Związkowego, co ewidentnie było dla Kremla planem A – mówi Mike Carpenter, były urzędnik Pentagonu, ekspert amerykańskiego think tanku "Atlantic Council", komentując jesienne starcia Mińska i Moskwy wokół mapy drogowej.
W tym roku decyzja w sprawie dwóch obiektów wojskowych Rosji na Białorusi
- Planem B była jednak integracja ekonomiczna jako preludium do integracji politycznej. Prezydent Aleksander Łukaszenka, przynajmniej na ten moment, odrzucił, jak się wydaje, także ten plan miękkiej aneksji – ocenia analityk.
Mike Carpenter mówi, że zagrożenie dla niepodległości Białorusi jest poważne. – Jest wiele spekulacji na ten temat, co tak naprawdę dzieje się za kulisami tych spraw – zauważa.
Obecnie Łukaszenka i Putin zajmują się tzw. grą w tchórza czy ”w cykora” – ocenia analityk. Zauważa, że na Białorusi doszło ostatnio do zmian w resorcie obrony i sztabie – co na pewno ma związek z obecnymi wydarzeniami.
Wizyta Pompeo, zdaniem naszego rozmówcy, wpisuje się w strategiczny cel Waszyngtonu, wspieranie białoruskiej niezależności. Więcej w rozmowie.
CZYTAJ TAKŻE: CZEGO BOI SIĘ ALEKSANDER ŁUKASZENKA? BYŁY URZĘDNIK PENTAGONU O ROZMOWACH NA BIAŁORUSI >>>
PolskieRadio24.pl: Jakie były cele i jakie mogą być konsekwencje wizyty sekretarza stanu Mike’a Pompeo na Białorusi?
Michael Carpenter, były urzędnik Pentagonu: Wizyta Pompeo to logiczna kontynuacja polityki poprzedniej i obecnej administracji względem Białorusi. Celem jest stopniowe wzmacnianie więzów między Mińskiem i Waszyngtonem i skompletowanie składu ambasad w Mińsku i Waszyngtonie. Cieszę się, że ta wizyta miała miejsce. Zwłaszcza cieszą mnie słowa Pompeo o potrzebie wspierania białoruskiej niezależności i suwerenności. Sądzę, że jest to w tym przypadku główny cel strategiczny cel Stanów Zjednoczonych.
Jednak ten cel nie był obecny de facto w amerykańskiej polityce przez ostatnie dwie dekady.
Teraz polityka USA się zmienia, tak pan uważa?
Sądzę, że polityka, podejście USA się zmienia. USA nałożyły na Białoruś sankcje w związku z bardzo poważnym łamaniem praw człowieka. Te działania są kontynuowane wobec części opozycji do dziś. Jednak samo sankcjonowanie i izolowanie Białorusi nie pomogło osiągnąć założonych celów. Celem zaś było to, aby Białoruś respektowała prawa człowieka i demokratycznej opozycji.
Rezultatów nie było. Wydaje się, że Mińsk został popchnięty jeszcze mocniej w stronę Kremla. Tymczasem sądzę, że przez angażowanie Mińska we współpracę na różnych poziomach, bezpieczeństwa, ale także relacji gospodarczych, możemy stworzyć więcej przestrzeni dla społeczeństwa obywatelskiego – co najmniej tyle, może więcej. Nie ma magicznej formuły, która pozwoli na przekształcenie systemu Białorusi w demokrację w najbliższej przyszłości.
Nie możemy być naiwni. Białoruś jest wciąż dyktaturą. Jednak jest nadzieja, że przez współpracę możemy zwiększać poziom zaufania i powiększać zakres wolności obywatelskich.
Analityk:Rosja chce przywiązać Białoruś na stałe, by nie stracić jej jak Ukrainy. Szereg specraportów o tym jest na biurku Putina
Ostatnie miesiące były dość przerażające dla wielu Białorusinów. Toczyły się rozmowy Mińska i Moskwy w kwestii głębokiej integracji. Zagrożenie dla suwerenności Białorusi wedle wielu obserwatorów rośnie. Teraz sekretarz stanu USA przyjechał wesprzeć tę niezależność. Ale są też opinie, że choć wizyta Mike’a Pompeo była istotna, nie wniosła wiele. Padły tylko deklaracje - na przykład w kwestii ropy. Pytanie oczywiście, czy bez zaangażowania Mińska coś więcej jest możliwe.
Prawdą jest, że wizyta Pompeo nie przyniosła wielu widocznych konkretnych rezultatów. Jednak padła propozycja, że USA są gotowe, by dostarczać na Białoruś ropę naftową. Białoruś obecnie zdana jest w tej kwestii na Rosję.
Niektórzy dodają: Łukaszenka chce otrzymać tanią ropę, by drożej sprzedawać na Zachód, to też komplikuje sytuację. Tymczasem Putin przestał dostarczać ropę na Białoruś, by wywrzeć presję na Aleksandra Łukaszenkę.
Putinowi chodziło o to, by skłonić Łukaszenkę do realizacji planu Państwa Związkowego, co ewidentnie było dla Kremla planem A.
Planem B była jednak integracja ekonomiczna jako preludium do integracji politycznej. Prezydent Aleksander Łukaszenka, przynajmniej na ten moment, odrzucił, jak się wydaje, także ten plan miękkiej aneksji.
Widać, że zagrożenie dla niepodległości Białorusi jest poważne. Kreml szuka różnych dróg do osiągnięcia tego celu, różnych sposobów, które pomogą mu uzyskać większą kontrolę nad Białorusią. Obecnie stara się o harmonizację gospodarczą – chodzi o pochłonięcie Białorusi przez rosyjski system gospodarczy.
Dlatego oferta Pompeo, by eksportować ropę na Białoruś, jest istotna. Oferta ta pokazuje Mińskowi, że jest alternatywa – i nie musi on polegać tylko i wyłącznie na dostawach z Rosji w stu procentach i w każdym wymiarze.
Czy ta oferta jest realna? Czy to jest technicznie możliwe?
Nie musi to być 100 procent dostaw ropy potrzebnej Białorusi, by osiągnąć pożądany cel. Spójrzmy, co stało się na Litwie, gdy wybudowała ona pływający terminal w Kłajpedzie. Ceny gazu uzyskiwanego z Gazpromu spadły. Litwa nie sprowadza przez ten terminal szczególnie dużych ilości gazu, jednak jest on elementem presji na Gazprom.
Jeśli zatem Białoruś będzie w stanie importować ropę z innych źródeł niż Rosja, to doprowadzi do wzmocnienia jej pozycji negocjacyjnej względem Rosji.
Jakie będą dalsze kroki Rosji? Wspomnieliśmy, że trwają negocjacje Moskwy z Mińskiem o zawarcie kontraktu na sprzedaż ropy. To tradycyjnie okazja do tego, by wywrzeć presję na Mińsk. Obecnie mapy drogowe o pogłębionej integracji są jakby zawieszone, ale być może powrócą…
To bardzo interesująca kwestia i jest wiele spekulacji na ten temat, co tak naprawdę dzieje się za kulisami tych spraw.
Jednak widoczna jest duża presja Kremla na to, by Mińsk zgodził się na gospodarczą harmonizację z Rosją, nawet na przyjęcie jednej waluty. To ma być, jak mówiłem wcześniej, jeden z możliwych scenariuszy, które mają doprowadzić do połknięcia Białorusi przez Rosję, do pochłonięcia przez Rosję na początek białoruskiej gospodarki.
Ten plan prowadzi do gospodarczej aneksji Białorusi przez Rosję. Aleksander Łukaszenka ostatecznie odrzucił tę ofertę, dlatego zapewne teraz tak trudno jest mu się porozumieć z Rosją na temat dostaw surowca.
Są inne sposoby, przez które Putin może wzmocnić presję na Aleksandra Łukaszenkę. Prawdopodobnie w ich relacjach jest teraz wiele napięcia. Warto uważnie obserwować tę sytuację. Co warte zauważenia, niedawno Aleksander Łukaszenka wymienił osoby odpowiedzialne za obronność i politykę bezpieczeństwa. Jest nowy minister obrony.
20 stycznia dotychczasowy minister obrony Białorusi Andrej Raukou objął funkcję sekretarza białoruskiej Rady Bezpieczeństwa. Nowym ministrem obrony został generał Wiktar Chrenin. Dotychczasowy sekretarz Rady Bezpieczeństwa Stanisłau Zaś był na początku stycznia powołany na stanowisko sekretarza generalnego Organizacji Układu Bezpieczeństwa Zbiorowego (ODKB). Nowym szefem sztabu będzie zastępca szefa sztabu generalnego Alaksandr Walfowicz.
polskieradio24.pl/art921_2452135
Myślę, że te zmiany mają związek z rozmowami między Moskwą i Mińskiem. Trzeba się zatem przyglądać im uważnie.
Z pewnością. Czy w międzyczasie możemy postarać się odczytać, co się dzieje w Rosji? Planowane są zmiany w konstytucji, Dmitrij Miedwiediew nie jest już premierem. To ma pewne przełożenie na sytuację na Białorusi. Mówią, że póki Moskwa będzie pogrążona w walce o nowy kształt sytuacji na Kremlu, póty da trochę wytchnienia Białorusi.
Myślę, że oba te procesy są ze sobą bardzo ściśle powiązane. Moim zdaniem plan A Władimira Putina to Państwo Związkowe Rosji i Białorusi na czele z nim samym. To rozwiązałoby mu dylematy związane z sukcesją. Zgodnie z konstytucją mógłby pozostać u władzy jako prezydent zupełnie nowego tworu państwowego.
Druga z rzędu kadencja Putina jako prezydenta Federacji Rosyjskiej kończy się bowiem w 2024 roku.
Jako głowa państwa związkowego, mógłby zmniejszyć kompetencje prezydenta Rosyjskiej Federacji. Ponieważ jednak Białoruś nie przejawia chęci, by pomóc mu w realizacji planu Państwa Związkowego, Putin musi mieć inne opcje na stole.
I dlatego, jak sądzę, zaproponował wzmocnioną Radę Państwa jako alternatywne rozwiązanie. Chodzi o to, że będzie mógł skupić w swoim ręku władzę wykonawczą – nawet jeśli w 2024 roku ustąpi z urzędu prezydenta Federacji Rosyjskiej.
Nominacja Michaiła Miszustina na urząd premiera jest także częścią tego planu, gdyż Miszustin jest technokratą, nie ma możliwości kształtowania polityki indywidualnie, jest w pełni zależny od Putina. Moim zdaniem Miszustin jest potencjalnym kandydatem na prezydenta Rosji w 2024 roku, będzie jednak na tyle słaby i tak podporządkowany Putinowi, że to ostatecznie Putin będzie w stanie trzymać w ręku stery władzy – nieważne, którą pozycję wybierze, czy jako szef Rady Państwa, czy Państwa Związkowego Rosji i Białorusi.
Putin musi mieć na stole różne opcje, bo widzi, że relacje z Białorusią są nieprzewidywalne. Dlatego Putin prowadzi równolegle te dwa procesy.
Jak mówię, to co się dzieje w związku z relacjami Rosji i Białorusi i wewnętrzne przetasowania na Kremlu są to dwa bardzo powiązane ze sobą i zależne od siebie procesy.
Czy zatem widzimy scenariusze na przyszłe miesiące? Kolejne rozmowy z Rosją, więcej presji? Czego możemy oczekiwać?
Myślę, że presja ekonomiczna wzrośnie. Białoruś nie będzie chciała jednak pozwolić na istotne kroki naprzód w integracji z Rosją. Może zgodzi się na zmiany symboliczne, jednak nie odda zbyt wiele suwerenności Moskwie.
Moskwa będzie naciskać w drugą stronę – będzie chciała uzyskać tak dużo kontroli nad sferą gospodarczą, ile to możliwe.
Te dwie siły będę się zatem ścierać ze sobą w najbliższym czasie. Obie strony będą grały w tak zwaną grę w cykora czy grę w tchórza (game of chicken).
Obraz tej gry jest taki: dwa rozpędzone samochody jadą prosto na siebie.
Tak, i teraz chodzi o to, kto się uchyli pierwszy. Łukaszenka jakiś czas temu pozwolił na to, by w Mińsku miały miejsce demonstracje przeciwko integracji z Rosją.
Co prawda, nie przeszkadza to teraz sądom białoruskim skazywać opozycjonistów, którzy brali w nich udział.
Łukaszenko wie, że takie demonstracje to ostrze obosieczne, nie chce mieć żadnych demonstracji na ulicach. Jednak tolerował je w grudniu, wysyłając w ten sposób wiadomość Putinowi, że nie chce takiego scenariusza.
Pompeo odwiedził nie tylko Białoruś, Ukrainę, ale też Azję Środkową. Część komentatorów zakłada, że to może być początek nowej polityki USA – pojawienie się w Azji Środkowej, gdzie stykają się ze sobą interesy Rosji i Chin.
To prawdopodobnie trochę za dużo powiedziane. Nie sądzę, by jedna wizyta sekretarza stanu USA w Kazachstanie i Taszkencie oznaczała zmianę polityki, rozprzestrzenienie amerykańskich wpływów. Takie wnioski z tej jednej wizyty byłyby, szczerze mówiąc, bardzo przesadzone.
Jeśli spojrzeć na wpływy USA na Ukrainie, w rezultacie kwestii związanych z impeachmentem prawdopodobnie są teraz najsłabsze w historii. Obecnie nie ma tam nawet ambasadora. Zatem wysiłki zmierzające do wsparcia Ukrainy w kwestii obrony, gospodarki, rządów prawa, zmniejszyły się w związku z tą niezręczną sytuacją.
Można odnieść wrażenie, że summa summarum wpływy USA w Europie się zmniejszyły. Dobrze, że Pompeo odwiedził Ukrainę, Azję Centralną. Jednak jeśli patrzeć na pozycję Waszyngtonu w tych państwach, myślę, że jest najsłabsza od lat.
Niektórzy, na przykład na Białorusi, zauważają, że dobrze, iż Pompeo tym razem pojechał nie do Moskwy, pomijając Białoruś, a na Białoruś, pomijając Moskwę. Według nich to jest dość istotna zmiana nastawienia.
To pozytywny aspekt. Dobrze, że Pomepo odwiedził te stolice. Ale za tej prezydentury mamy dwie polityki zagraniczne, często ze sobą konkurujące.
Jak ochronić suwerenność Białorusi?
UE i USA powinny współpracować z sobą w tej sprawie, konieczna jest koordynacja działań. Powinniśmy mieć połączenie strategii USA i UE względem Białorusi. Także stolice takie jak Warszawa, Wilno, Ryga powinny starać się o wypracowanie wspólnej polityki względem Białorusi.
Z Mikiem Carpenterem, ekspertem "Atlantic Council" rozmawiała Agnieszka Marcela Kamińska, PolskieRadio24.pl