Następuje załamanie gospodarki, nigdy nie widziałem takich wysokich cen w sklepach. Ludzie po prostu wariują, kiedy przychodzą do sklepu, bo na przykład kilogram bananów kosztuje w przeliczeniu na polskie złote 12-13 złotych, kiełbasa po 50 złotych za kilogram.
Zarobków wystarcza tylko, żeby przeżyć tylko tydzień, dwa. Nie wiem, jak oni żyją w ostatnim czasie. Łukaszenka nie jest zdolny do tego, by utrzymywać poziom życia. Ludzi, którzy pracują w przedsiębiorstwach państwowych zmusza się, żeby szli na przymusowe urlopy.
Z jednej strony bank narodowy uwolnił rubla, to znaczy, że dolar podniósł się o 30-35 procent, z drugiej strony oficjalny kurs rubla pozostał na poziomie 3000 rubli. To znaczy, że zarobki są wypłacane po oficjalnym kursie dolara i nie podniosły się. A ceny poszły do góry – o 100 procent, o 150 procent. Nie wiem, jak długo Łukaszenka da radę wytrzymać. Chyba będzie czekał do lata, o tej porze roku ludzie zwykle są pasywni. Jesienią będzie decydujący czas, tak dla Łukaszenki, jak i dla opozycji. Wtedy będziemy musieli przygotować kampanię, żeby zjednoczyć ludzi w proteście. Myślę, że jesień będzie gorąca.
Franciszak Wiaczorka