Zdaniem dziennika, wielu gości może się nimi w pełni rozczarować. Jest tam bardzo mało praktycznych informacji i dużo błędów merytorycznych.
W przypadku Kijowa są tylko 2 wersje językowe: ukraińska i angielska. Nie pomyślano o rosyjskiej, a władze właśnie liczą na turystów z Rosji i Białorusi. W Charkowie z kolei zapomniano o wersji ukraińskiej, są za to rosyjska i angielska. Władze podkreślają jednak, że to tylko wersje testowe, dlatego już po publikacji w „Komsomolskiej Prawdzie” strona Kijowa (https:\/\/visitkyiv.com.ua/) przestała się wyświetlać. Można za to obejrzeć stronę Charkowa (https:\/\/welcome2kharkiv.com.ua).
„Komsomolska Prawda” zwraca uwagę, że zaskoczenie budzi cena przygotowania serwisów, po 450 tysięcy hrywien, czyli 170 tysięcy złotych każdy. Pieniądze pochodzą z budżetu państwa, a zamawiają strony władze miejskie. Tymczasem, według ekspertów, zostały one stworzone na podstawie dostępnych za darmo w Internecie programów. Cena samej pracy informatyków i designerów nie powinna przekraczać 5 - 6 tysięcy hrywien, czyli około 2,5 tysiąca złotych.
Piotr Pogorzelski - Polskie Radio, Kijów